Cześć. Ja na przełęczy byłem 22 sierpnia 2018 i jest to prawdopodobnie najlepsza trasa jaką miałem okazję zrealizować. Właściwie wejście na MPpCh była częścią wycieczki i mam nadzieję, że nikt mnie stąd nie powiezie jak opiszę całość trasy, bo pierwszym celem były Rysy, Ale od początku: Palenica około 3.00 po północy, najpierw parking (obsługa spała - chciałem zapłacić, ale nie było komu), asfalt, cisza częściowo przerywana szumem potoków i kilkanaście minut przed 5.00 Moko. Jedzonko, chwila oddechu, krótka rozmowa z napotkaną turystką, z która wydawałoby się będę podróżował pod górę, ale wyrwała jak kozica do przodu więc niespiesznym krokiem skierowałem się w kierunku Czarnego stawu. Było już nieco po 5.00. Rano to jednak najlepsza pora dnia, chociaż słonko jeszcze nie wstało- sami zobaczcie,
Dochodząc do Czarnego stawu cały czas zastanawiałem się nad celem swojej wycieczki: Rysy - jeszcze mnie tam nie było, jednak to najwyżej w kraju, czy MPpCh, bo tyle o tym czytałem. że bez ludzi a widoki lepsze niż na alternatywnej trasie.
Decyzja - Rysy, a potem się zobaczy. I tak powolutku do góry chłonąłem trasę podobnie jak duże porcje powietrza, słońce nieśmiało podświetliło szczyty dodając otuchy w pokonywaniu kolejnych metrów.
Kilkanaście minut po 9.00 byłem już na Rysach, a tam bardzo kameralnie - o to mi chodziło, zdążyć przed największą falą z dołu. To był czas dla mnie,
Ale z upływem czasu zaczęło robić się coraz gęściej, więc czas było zmykać, żeby nie utknąć w korkach w trudnych miejscach. To była dobra decyzja - w dół jeszcze luźno.
Nad Czarnym Stawem chwila odpoczynku i.... właśnie co to dalej robić - jest coś około, jestem już tak wysoko, więc decyzja mogła być tylko jedna - na przełęcz. W momencie gdy dochodziłem do rozejścia szlaków na stawem było już całkiem sporo ludzi na trasie, ale gdzie - właśnie na Rysy. A kiedy odbiłem na zielony szlak - pustki. Tylko co jakiś czas mijałem schodzących już z góry. A sam szlak dla mnie super, może dlatego że sporo trzeba operować na rękach co osobiście mi odpowiada.
Z Kazalnicy to pięknie było widać ogonek ciągnący na Rysy - taka kolejność wejścia to była dobra decyzja. A na dole przy Moku to plażing - dobrze że parawanów nie da się wbić,
Dalsze wchodzenia na przełęcz to już poezja widoków i ten spokój,
W końcu osiągnąłem cel wycieczki
W końcu był czas żeby zjeść prowiant, żeby nie zanieść z powrotem na dół. W międzyczasie nadleciał śmigłowiec - TOPR pomagał taternikom na MSW,
Po nakarmieniu ciała i duszy, przede wszystkim duszy droga w dół - było coś około 17.00. Ale szło się z taką lekkością i radością ile tego jednego dnia zobaczyłem.
Jeżeli ktoś zastanawia się nad takim duetem, to jest to możliwe, dla rannych ptaków oczywiście !!!
Mięguszowiecka Przełęcz pod Chłopkiem
w Szlaki
Opublikowano
Cześć. Ja na przełęczy byłem 22 sierpnia 2018 i jest to prawdopodobnie najlepsza trasa jaką miałem okazję zrealizować. Właściwie wejście na MPpCh była częścią wycieczki i mam nadzieję, że nikt mnie stąd nie powiezie jak opiszę całość trasy, bo pierwszym celem były Rysy, Ale od początku: Palenica około 3.00 po północy, najpierw parking (obsługa spała - chciałem zapłacić, ale nie było komu), asfalt, cisza częściowo przerywana szumem potoków i kilkanaście minut przed 5.00 Moko. Jedzonko, chwila oddechu, krótka rozmowa z napotkaną turystką, z która wydawałoby się będę podróżował pod górę, ale wyrwała jak kozica do przodu więc niespiesznym krokiem skierowałem się w kierunku Czarnego stawu. Było już nieco po 5.00. Rano to jednak najlepsza pora dnia, chociaż słonko jeszcze nie wstało- sami zobaczcie,
Dochodząc do Czarnego stawu cały czas zastanawiałem się nad celem swojej wycieczki: Rysy - jeszcze mnie tam nie było, jednak to najwyżej w kraju, czy MPpCh, bo tyle o tym czytałem. że bez ludzi a widoki lepsze niż na alternatywnej trasie.
Decyzja - Rysy, a potem się zobaczy. I tak powolutku do góry chłonąłem trasę podobnie jak duże porcje powietrza, słońce nieśmiało podświetliło szczyty dodając otuchy w pokonywaniu kolejnych metrów.
Kilkanaście minut po 9.00 byłem już na Rysach, a tam bardzo kameralnie - o to mi chodziło, zdążyć przed największą falą z dołu. To był czas dla mnie,
Ale z upływem czasu zaczęło robić się coraz gęściej, więc czas było zmykać, żeby nie utknąć w korkach w trudnych miejscach. To była dobra decyzja - w dół jeszcze luźno.
Nad Czarnym Stawem chwila odpoczynku i.... właśnie co to dalej robić - jest coś około, jestem już tak wysoko, więc decyzja mogła być tylko jedna - na przełęcz. W momencie gdy dochodziłem do rozejścia szlaków na stawem było już całkiem sporo ludzi na trasie, ale gdzie - właśnie na Rysy. A kiedy odbiłem na zielony szlak - pustki. Tylko co jakiś czas mijałem schodzących już z góry. A sam szlak dla mnie super, może dlatego że sporo trzeba operować na rękach co osobiście mi odpowiada.
Z Kazalnicy to pięknie było widać ogonek ciągnący na Rysy - taka kolejność wejścia to była dobra decyzja. A na dole przy Moku to plażing - dobrze że parawanów nie da się wbić,
Dalsze wchodzenia na przełęcz to już poezja widoków i ten spokój,
W końcu osiągnąłem cel wycieczki
W końcu był czas żeby zjeść prowiant, żeby nie zanieść z powrotem na dół. W międzyczasie nadleciał śmigłowiec - TOPR pomagał taternikom na MSW,
Po nakarmieniu ciała i duszy, przede wszystkim duszy droga w dół - było coś około 17.00. Ale szło się z taką lekkością i radością ile tego jednego dnia zobaczyłem.
Jeżeli ktoś zastanawia się nad takim duetem, to jest to możliwe, dla rannych ptaków oczywiście !!!