Skocz do zawartości

Wakacje '22 w Zakopcu


Gieferg

Rekomendowane odpowiedzi

Dwa lata temu zapowiedziałem, że co prawda za rok morze (odwiedziliśmy Międzyzdroje), ale za dwa lata wracam,y w Tatry. I tak też się stało, tym razem Tatry były jednak tylko pierwszym punktem programu (poza tym miała być jeszcze Szczawnica - Pieniny i Beskid Sądecki). W związku z tym, że w grafiku było sporo wycieczek, starałem się za szybko nie przesadzić, żeby nie doprowadzić rodzinki (i znajomych, którzy ponownie się z nami wybrali) do przesytu. Najpierw przeczekaliśmy deszczowy weekend, a gdy tylko zrobiła się pogoda, zaczęliśmy od trasy, która wypadała z grafiku od 2018 roku, czyli Rusinowa Polana i Gęsia Szyja. Miałem opracowane trzy warianty trasy, z których najdłuższy przewidywał także wizytę nad Czerwonym Stawem Pańszczyckim i na Hali Gąsienicowej, ale liczyłem się z tym, że pewnie skończy się na wariancie najkrótszym (z Gęsiej przez Psią Trawkę do Cyrchli). I oczywiście tak się stało, choć nie tylko zgrana ekipa hamulcowych ale i podejrzany wygląd nieba miały znaczenie przy podejmowaniu decyzji. Tak czy inaczej odwiedziliśmy polanę, Wiktorówki i samą Gęsią Szyję, na której roiło się od ludzi.

Prognozy na kolejny dzień były nieco niewyraźne, więc zamiast w Tatry poszliśmy na Gubałówkę (powrót przez Szymoszkową) - w ramach tzw "powrotów sentymentalnych" - podczas pierwszego rodzinnego pobytu w Zakopcu było to pierwsze miejsce, które odwiedziliśmy, ale od tamtej pory nie zdarzyło się tam wrócić (i nie wiem czy jeszcze się zdarzy, ale widok na Tatry ładny). Cały dzień utrzymywała się co prawda dobra pogoda, ale niebo nad Tatrami wyglądało dość paskudnie.  Plan na kolejne dwa dni zakładał dwa wyjścia w Tatry, z których drugie miało być dłuższe, a pierwsze krótsze. Ponownie mieliśmy kilka wariantów - miał być Przysłop Miętusi, przejście do Kościeliskiej i Hala Stoły, najpierw odwróciliśmy plan, by zacząć od Stołów, a potem resztę wycieczki wspólną decyzją anulowano z myślą o oszczędzaniu sił na dzień kolejny, w którym nie było już mowy o skracaniu czegokolwiek.

Z początku jako gwóźdź programu przewidywałem Zadni Granat (Zielonym w obie strony), ale niedawna wycieczka na Krzyżne skłoniła mnie do zrewidowania tych planów - nie chciałem fundować rodzince takiego wycisku, gdy jeszcze połowa wakacji przed nami. Stanęło na Kasprowym - przez Kalatówki, Kondratową i przełęcz pod Kopą Kondracką, zejście przez Myślenickie Turnie, bo przez Gąsienicową wszyscy z nas już nie raz chodzili. Pogoda dopisała, wszystko się udało jak należy. Te klamry, które ostatnio dodano w jednym miejscu na szlaku okazały się całkiem przydatne i córa mogła przejść samodzielnie.

Potem został dzień odpoczynku i przejazd do Szczawnicy, a tam zaliczone Homole-Wysoka-Durbaszka-Szafranówka, Sokolica-Czertezik-Trzy Korony, Czerwony Klasztor + spacerek wzdłuż Dunajca, Czorsztyn i Biała Woda (i bliskie spotkanie z Janosikiem na Kotuńce). Miała być jeszcze Radziejowa ale wszystkie prognozy na dwa ostatnie dni straszyły burzami, więc daliśmy sobie spokój. Burz ostatecznie nie stwierdzono, a pogoda utrzymała się aż do dnia wyjazdu.

Dwa lata temu byłem górskimi wakacjami w pełni usatyfakcjonowany, tym razem został pewien niedosyt (głównie przez te Radziejową, ale i skrócone warianty wycieczek w Tatrach nieco bolały) więc mam nadzieję, że uda się jeszcze jakaś jednodniówka w tym sezonie... Rysy od Słowacji wciąż kuszą. Póki co na pocieszenie wyskoczyliśmy na dzień do Ustronia połazić po Beskidach.

Edytowane przez Gieferg
  • Lubię to ! 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szansa na fotki jest ? tylko muszę o tym pomyśleć będąc w domu,  a przeważnie przypominam sobie o forum jak akurat jestem w pracy. Utrudnia sprawę fakt, że zabrałem się właśnie za montowanie materiałów video z gór, a wtedy zapominam o całym świecie i tracę poczucie czasu. Dzisiaj spędziłem cały dzień, klecąc intro do filmu z tatrzańskich jednodniówek imitujące czołówkę "Dynastii" ?

I taka dygresja okołofotkowa - akurat przed samymi wakacjami naprawiałem aparat, za co mnie skosili na 3 stówki - nowy kosztuje cztery razy tyle, więc stwierdziłem, że jednak naprawię. I po zrobieniu 8 fotek po przyjeździe do Zakopca aparat się zepsuł dokładnie tak jak wcześniej przez co zostałem tylko z komórką i kamerą sportową (+ fotki robione przez znajomych), a to jednak nie to samo. Po powrocie do domu poszedłem z gwarancją do serwisu, a tam gościu wziął aparat, coś tam przekręcił przy obiektywie i cyk - aparat działa. No fajnie, tylko teraz się zastanawiam, czy przypadkiem nie skosili mnie na te trzy stówki za taką samą "naprawę".

I takie fajne zdarzenie - w 2016 byliśmy rodzinnie w Zakopcu po raz pierwszy, w dolinie Kościeliskiej rozmawialiśmy z sympatycznym góralem, który wozi ludzi zaprzęgiem konnym, fragment tej rozmowy i moment jak córa głaska konia o imieniu Rubin (będącego jak się okazało jej rówieśnikiem) zachowały się na filmie z wakacji - oglądaliśmy ten film kilka dni przed tegorocznym wyjazdem. No i kogo spotkaliśmy wchodząc do Kościeliskiej w drodze na Stoły? Tego samego górala i tego samego konia (górala poznaliśmy, po czym potwierdził tożsamość konia :)).

PS. Na razie próbka z materiałów, które już wisiały na FB:

MECBNWF_t.jpg MECBNWG_t.jpg

 

 

Edytowane przez Gieferg
  • Lubię to ! 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...