Skocz do zawartości

Nasze najbardziej spektakularne wycofy


Fibi

Rekomendowane odpowiedzi

Proponuję taki nowy temat- jak w tytule. Wiem, że fajnie jest się chwalić sukcesami i zdobyczami, ale to jest tylko jedna strona medalu. Bo często sukces poprzedza pasmo porażek... jakoś tak się składa, że przez 7 lat chodzenia po Tatrach wycofow uzbierałam całkiem sporo i wiele miejsc udało się zdobyć dopiero za np. trzecim razem. To zaczynam: moją najbardziej żenującą przygodą w Tatrach był Giewont 6 lat temu. Wtedy bałam się wszystkiego o wiele bardziej niż teraz, ale że wszyscy mówili, że Giewont łatwy to poszłam. Udało się dojść do łańcuchów, nawet pierwszy z nich pokonać, chociaż trzymałam żelastwo niepewnie, nie wiedząc co z nim zrobić? niestety nagle coś mi odbiło i w połowie odcinka z biżuterią stwierdziłam, że ja się przecież boję i nie dam rady(ja się wtedy nie bałam ekspozycji, bardziej przeraziła mnie ślizgawka? Wycof nastąpił w taki sposób: zlazłam po łańcuchach pod prąd???? Wiem, to było debilne. Od tamtej pory jakoś na Giewont nie dotarłam, bo zawsze ciągnie mnie gdzie indziej. No dobra, teraz Wy się pochwalcie Waszymi porażkami?

  • Lubię to ! 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dawno temu postanowiłam pójść z mężem na Czerwone Wierchy z Hali Ornak.  W pewnym miejscu była dość wąska ścieżka,  stroma od lewej strony,  na której leżał śnieg - był początek czerwca - (powierzchnia ścieżki pod śniegiem pół metra na pół... ).  Spanikowałam, wmówiłam sobie,  że tam jest lód i ma pewno się poślizgne i spadne w dół,  zawróciliśmy.  Kolejnego dnia postanowiliśmy po raz kolejny pójść na Czerwone Wierchy,  tym razem od Przysłopu Mietusiego.  Z 10 minut przed szczytem mój mąż stwierdził,  że chmury nad nami są chmurami burzowymi i zaraz zacznie lać deszcz,  po raz kolejny zawróciliśmy bo burza na szczycie to niezbyt dobry pomysł... Oczywiście nie spadła ani kropla deszczu przez cały dzień.  Kolejne podejście na Czerwone zrobiliśmy rok później -  tym razem się udało : D.  Teraz,  z perspektywy czasu mnie to śmieszy,  ale wtedy to był mój drugi raz w życiu w górach i byłam przerażona :).  Dlatego Czerwone Wierchy przez rok były dla mnie celem nie do osiągnięcia ?

  • Lubię to ! 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój najbardziej spektakularny wycof miał miejsce parę ładnych lat temu spod Rohatki. Doszliśmy z Łysej Polany pod Rohatkę,pogoda super a ja nagle dostałam jakiejś blokady, stwierdziłam że nie dam rady i zostaję!!! Mąż nie był zadowolony ale umówiliśmy się że wejdę na Polski Grzebień i zejdę z powrotem a on zejdzie z Rohatki do Staroleśnej i wróci na Łysą Polanę autobusem. Nie wiem co mnie podkusiło żeby zejść do doliny Wielickiej i magistralą dojść do Smokowca ale tak zrobiłam!!!!! Tylko że rozładował mi się telefon i nie miałam jak dać znać mężowi żeby poczekał w Smokowcu więc pojechał na Łysą Polanę i wyszedł po mnie doliną Białki. Gdyby nie to że w Smokowcu jakiś miły Polak dał mi telefon i podwiózł do Polski to chyba Topr i Hzs miałyby co robić, bo zdążył już dojść powyżej linii lasu a mnie nie ma. Mąż był tak wściekły że cały dzień się nie odzywał a jak już się odezwał to stwierdził że  teraz choćby miał mnie wciągać za nogę albo wnosić to samej mnie nie puści ? Od tego czasu byłam już kilka razy na Rohatce i do dziś nie wiem czego się wtedy bałam.

_DSC3801.JPG

Edytowane przez Gość
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sytuacja z tego miesiąca- pojechalam z kolega w góry z planem wejścia na Cubryne. Wyjechaliśmy dzien wczesniej, 4 h drogi do Zakopanego, na parkingu byliśmy po 22, w roztoce ok 23. Przespalismy sie na podlodze a o 4 wyruszyliśmy w gory. Doszliśmy do Morskiego Oka, zrobilismy fote i mówię: ej w sumie to mi sie nie chce isc.

Kolega: no ale jechalismy tyle godz, spalismy w takich warunkach zeby dojsc do moka... ale w sumie to mnie tez sie nie chce...

I o 8 zeszlismy na parking.

A pogoda to bylo marzenie tego dnia...

 

  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilkanaście lat temu wybraliśmy się  na Małą Wysoką. Pogoda wymarzona, forma super, nic tylko atakować szczyt.  Niestety troszkę powyżej Polskiego Grzebienia tak nas zafascynowały widoki, że zrobiliśmy sobie pół godzinki przerwy. W tym czasie na przełęcz wgramoliła się wyjątkowo głośna wycieczka w liczbie około 40 luda i dalej pognała w kierunku szczytu. Jako miłośnicy kontemplowania widoków w samotności byliśmy zmuszeni wycofać się, bo zabrakło czasu na przeczekanie tych krzykaczy.  Następną próba wejścia nastąpiła za rok. Wszystkie dostępne prognozy zapowiadały lampę, a tu na Polskim Grzebieniu naszła taka mģła, że widać było w porywach do dwóch kamieni przed nosem........kolejny wycof tym razem przez Rohatkę ( dopiero koło Zbojnickiej Chaty pojawiły się jakieś widoki). Trzecia próba była wreszcie udana - żeby nie tracić czasu, podjazd hotelowym autem pod Śląski Dom i szybki marsz Wielicką skoro świt.  W nagrodę byliśmy przez 20 minut sami na szczycie i dopiero wtedy pojawiło się dwóch następnych  turystów ?

 

Edytowane przez Artur S
  • Lubię to ! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

@Agnieszka GP a ja się akurat boję Rohatki. W necie jest dość mało opisów/relacji z tego szlaku i raczej wszyscy piszą, że trudno.Nawet trudniej niż na Czerwonej ławce! Oglądam filmiki na youtubie, ale te kręcone kamerką go-pro osadzoną na głowie to są zawsze przerażające. Mnie oczywiście najbardziej przeraża ta pionowa drabinka z Twojego zdjęcia, nie za bardzo rozumiem, czemu te klamry w górnej części są tak jakby poziomo rozstawione. Generalnie nigdy nie marzyłam o Rohatce, ale mój mąż się uparł, że musimy tam iść w przyszłym roku:classic_blink: Od biedy moglibyśmy się rozdzielić(już tak robiliśmy w przeszłości) i ja bym sobie zeszła Doliną Białej Wody na Łysą Polanę(bo byśmy szli od Słowacji przez Polski Grzebień). No, ale na takim długaśnym szlaku to ja się znowu boję iść sama, przecież niedźwiedzie tylko czekają :D

@Artur S jak zorganizować wjazd pod Śląski Dom?I za ile?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Fibi napisał:

 

 jak zorganizować wjazd pod Śląski Dom?I za ile?

Trzeba zadzwonić do hotelu i umówić się  na konkretną godzinę.  Hotel ma w ofercie dowóz dla swoich gości i niejako przy okazji świadczy także takie usługi dla turystów wybierających się na Gerlach.  Jeśli w aucie nie było  kompletu (przewodnik plus 2-3 klientów a  autko chyba 8 miejscowe) to można býło zamówić sobie miejsce z wyprzedzeniem na sam dowóz pod Śląski Dom . Przynajmniej do niedawna tak było  bo Park coś sìę zaczął burzyć na takie praktyki. Ale zawsze można tam zadzwonić i spytać bo nie było to drogie ( 5 czy 6 euro od osoby) a oszczędność czasową spora. P.s. My mieliśmy łatwiej bo żona całkiem  biegle mówi po słowacku. 

Edytowane przez Artur S
  • Dziękuję 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Fibi napisał:

. Chyba będę Was cały rok zadręczać pytaniami o Rohatkę ?

To tak wygląda z dołu i z góry ale jak już zaczniesz wchodzić to naprawdę jest ok !!! Jak Ci zależy tylko na tym żeby wejść na Rohatkę to możesz od strony Zbójnickiej Chaty ale polecam iść od drugiej strony bo lepiej schodzić łatwiejszym szlakiem!!! Ja mam tak że im dłużej analizuję tym bardziej się boję więc ostatnio po prostu idę i.......wchodzę ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Artur S napisał:

Nie jest tak źle jak to wygląda na zdjęciach,  jedynie troszkę niższym osobom  przyda się czasem podać pomocną dłoń. Nie jest to konieczne, ale pomaga i dodaje pewności. Widok na Zmarzły Staw z perspektywy tego wąskiego przejś cia jest wart odrobiny emocji. 

No ja z tych niższych właśnie jestem, więc się ciut obawiam bo te klamry to jakoś tak szeroko są rozstawione....

 

54 minuty temu, Agnieszka GP napisał:

To tak wygląda z dołu i z góry ale jak już zaczniesz wchodzić to naprawdę jest ok !!! Jak Ci zależy tylko na tym żeby wejść na Rohatkę to możesz od strony Zbójnickiej Chaty ale polecam iść od drugiej strony bo lepiej schodzić łatwiejszym szlakiem!!! Ja mam tak że im dłużej analizuję tym bardziej się boję więc ostatnio po prostu idę i.......wchodzę ?

Bardzo dobre podejście! Jak jestem w 'trybie zadaniowym' to też po prostu idę. A jak za dużo analizuję, to się potem zdarza uciekać w popłochu z łatwego szlaku. Ja się chcę właśnie przetoczyć na przełaj, więc kierunek Polski Grzebień-Rohatka-Zbójnicka Chata uważam za jedynie słuszny(bo tym kominkiem to ja nie zejdę raczej).

 

No, ale nie odpowiedzieliście na pytanie czy ktoś szedł górnym obejściem :P

  • Lubię to ! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Fibi napisał:

 

 

No, ale nie odpowiedzieliście na pytanie czy ktoś szedł górnym obejściem ?

Nie szłam ale za nami szło dwoje młodziutkich ludzi i ona tak się bała że nie chciała po klamrach tylko obok i bardzo się męczyła. Właściwie to on ją wciągał a ona panikowała więc to nie była chyba dobra decyzja. Ja mam 164 cm i nie miałam problemu z wejściem chociaż mąż szedł pierwszy i jak zawsze gotowy do pomocy albo zmotywowania do wejścia ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 19.09.2019 o 22:42, Fibi napisał:

Proponuję taki nowy temat- jak w tytule. Wiem, że fajnie jest się chwalić sukcesami i zdobyczami, ale to jest tylko jedna strona medalu. Bo często sukces poprzedza pasmo porażek... jakoś tak się składa, że przez 7 lat chodzenia po Tatrach wycofow uzbierałam całkiem sporo i wiele miejsc udało się zdobyć dopiero za np. trzecim razem. To zaczynam: moją najbardziej żenującą przygodą w Tatrach był Giewont 6 lat temu. Wtedy bałam się wszystkiego o wiele bardziej niż teraz, ale że wszyscy mówili, że Giewont łatwy to poszłam. Udało się dojść do łańcuchów, nawet pierwszy z nich pokonać, chociaż trzymałam żelastwo niepewnie, nie wiedząc co z nim zrobić? niestety nagle coś mi odbiło i w połowie odcinka z biżuterią stwierdziłam, że ja się przecież boję i nie dam rady(ja się wtedy nie bałam ekspozycji, bardziej przeraziła mnie ślizgawka? Wycof nastąpił w taki sposób: zlazłam po łańcuchach pod prąd???? Wiem, to było debilne. Od tamtej pory jakoś na Giewont nie dotarłam, bo zawsze ciągnie mnie gdzie indziej. No dobra, teraz Wy się pochwalcie Waszymi porażkami?

Teraz są nowe łańcuchy (po tych nieszczęściach burzowych) i być może w trochę innych miejscach. Może nie w tych wyślizganych, spróbuj, może będzie łatwiej ? 

  • Lubię to ! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, Anna M. napisał:

Teraz są nowe łańcuchy (po tych nieszczęściach burzowych) i być może w trochę innych miejscach. Może nie w tych wyślizganych, spróbuj, może będzie łatwiej ? 

Eee tam, ja liczyłam na to, że położą nowe szorstkie kamienie? od przygody z Giewontem minęło już parę lat, sporo się pozmieniało

 Teraz to raczej weszlabym z palcem w nosie, tylko, że nie chcę mi się w tych kolejkach stać. A wstać o 4 żeby nie stać w kolejkach to też mi się nie chce.

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Nie śmiejcie się, ale moją Nemezis nadal pozostaje Grześ i nie jest to absolutnie kwestia trudności. Po prostu ile razy znajdowałam się na jego zboczach, tyle razy okazywało się, że jest za późno, żeby dojść na górę i wrócić przed zmrokiem albo że pogoda się psuje, albo że towarzysz wycieczki źle się poczuł. Zawracanie pod Grzesiem to moje największe górskie poczucie porażki i ile razy wracam w Tatry, obiecuję sobie, że tym razem na pewno się uda - i znów coś przeszkadza już po drodze ? 

Ale ogólnie nie mam problemu z tym, żeby się poddać na drodze, bo dla mnie w górach nie chodzi o to, żeby dojść, ale żeby iść. Wchodzenie na trudny szlak tylko po to, żeby przejść kawałek i zawrócić przed trudnościami, też jest dla mnie przyjemnością ?

  • Lubię to ! 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Katie napisał:

 

Ale ogólnie nie mam problemu z tym, żeby się poddać na drodze, bo dla mnie w górach nie chodzi o to, żeby dojść, ale żeby iść. ?

Ja też tak mam że już samo to że jestem w górach daje mi poczucie szczęścia ale jak raz zawrócę to tak mnie to męczy  że drugie podejście musi być udane. A ponieważ jestem strasznie uparta to jak narazie nie muszę próbować po raz trzeci ? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Agnieszka GP napisał:

Ja też tak mam że już samo to że jestem w górach daje mi poczucie szczęścia ale jak raz zawrócę to tak mnie to męczy  że drugie podejście musi być udane. A ponieważ jestem strasznie uparta to jak narazie nie muszę próbować po raz trzeci ? 

O to, to! Kiedyś na 6 dni mieliśmy 6 wycofow (a nie, Gubałówka kolejką się udała) a i tak bardzo miło wspominam ten wypad. U mnie bardzo często sprawdza się zasada "do trzech razy sztuka". Bo upartość owszem jest, ale przegrała wielokrotnie z burzami i deszczem.

  • Lubię to ! 2
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Fibi napisał:

O, dzięki, nie widziałam tego. Na razie pocę się od samego patrzenia i żyję nadzieją, że może jak będę miała tam iść to zepsuje się pogoda i nie pójdę ?

To patrz sobie po lekku bo nadmierne pocenie prowadzi do odwodnienia !!!! ??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...
  • 5 miesięcy temu...

Zwykle najchętniej chodzę sama, aby mieć swobodę wycofania się w dowolnym momencie, bez niszczenia planów innym osobom. Szczerze mówiąc, gdybym szła z kimś kto nagle chciałby zawrócić, nie miałabym żalu, gdyby to miało oczywiście uzasadnienie ze strony tej osoby. W sumie, czemu nie, to nie zawody tylko urlop. Dla mnie opcja zawrócenia czy zmiany trasy jest zupełnie naturalna. Czasem trzeba, bo nie ma wyjścia, a czasem po prostu można, a ja akurat nie lubię się do niczego zmuszać. Nie mam poczucia porażki ani ambicji aby koniecznie powtórzyć trasę, chociaż często wracam w te niezdobyte miejsca, z ciekawości, z doświadczeniem jak wygląda trasa jest też często łatwiej. Góry działają na mnie hipnotyzująco i w ich otoczeniu się uspokajam, mogłabym chodzić wokół jednego drzewa i też bym była szczęśliwa ? Ale dla rozrywki opowiem Wam, że nawet wycofałam się kiedyś zimą z podejścia na dolinę Pięciu Stawów ? był taki paskudny, mokry i miałki śnieg, a pogoda średnio widokowa, więc po prostu wróciłam do ciepłej i przytulnej Roztoki.

  • Lubię to ! 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hehehe... mój syn to ( na szczęście już teraz mu przeszło ?) "naczelny wycofowy".  Czasami z powodu pogody, czasami "bo tak". Chyba najbardziej spektakularnie było w drodze na Przełęcz Szpiglas od Morskiego. 3/4 drogi i twarde "nie". "I co zrobisz? Nic nie zrobisz. Oka nie wyjmiesz" (Hrabi). 

  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Na razie jedno "Mission failed" na koncie.

Szliśmy na Bystrą, a pogoda się stopniowo psuła, na Ornaku padało, mało co było widać, potem się trochę poprawiło,  ale w okolicy Siwego Zwornika, gdy zaczeło mocno wiać i znowu mało co było widać odbyła się narada wojenna, w której większość ekipy opowiedziała się za wycofem, zejście w deszczu, na filmie dla odpowiedniego efektu dorzuciłem na zejściu muzykę z egzekucji Janosika ?   Bystrą zrobiliśmy trzy tygodnie później, jakoś tak wyszło, że w ekipie nie było tym razem tych co przy pierwszym podejściu najbardziej stanowczo głosowali za wycofem (i do tej pory na Bystrej nie byli).

Na Świnicy miałem sytuację, że jedna osoba stwierdziła, że dalej nie wejdzie (jedna z tych od wcześniej wspomnianego wycofu), ale to było w zasadzie tuż pod szczytem więc po prostu poczekała na nas tam gdzie była i reszta spokojnie weszła.

Edytowane przez Gieferg
  • Lubię to ! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...