Karol Kliński 313 Posted July 26, 2021 Share Posted July 26, 2021 (edited) Zgodnie z obietnicą daną moim Znajomym pora na krótką relację z mojego tegorocznego urlopu w Tatrach. Zbieram manatki z Elbląga i po dziesięciomiesięcznej przerwie po raz szósty w ciągu ostatnich kilku lat melduję się w Zakopanem. Ogarnięcie noclegu w mieście, jakieś zakupy i jako że już wczesne popołudnie - postanawiam zrobić sobie krótki "rozgrzewkowy" spacerek przez ulubioną przez co poniektórych Chochołowską i dojść do Bobrowieckiej Przełęczy. Szedłem kiedyś na Grzesia, ale wówczas nie pomyślałem, żeby poświęcić te 10 minut na obejrzenie tego miejsca, więc nadarzyła się okazja, żeby zrobić to w tym roku. Sama Przełęcz "bez szału", chociaż trzeba przyznać, że Jamborowy Wierch i leżący nieco wyżej Bobrowiec prezentują się dość okazale. Potem powrót do schroniska, placek z gulaszem i z powrotem "z buta" przez całą Chochołowską. Stwierdziłem, że jak na pierwszy dzień wystarczy. Kolejny dzień i zapowiadane deszcze, więc postanowiłem się wybrać na kolejny "nizinny" szlak, którego nie miałem jeszcze odhaczonego na mojej mapce - zdrapce. Tak więc ruszam z Jaszczurówki zielonym szlakiem w stronę Polany Olczyskiej. Chciałem odwiedzić po drodze Ośrodek czynnej ochrony płazów i gadów. No i w sumie to odwiedziłem, chociaż spodziewałem się chyba czegoś więcej niż to, co zastałem na miejscu. Jakiś nieduży stawek, trochę roślinności, ścieżka dydaktyczna i ... w sumie to wszystko. Gada ani płaza nie spotkałem a jedynymi spotkanymi zwierzakami były owady na powierzchni stawu. Z ośrodka w niedługim czasie dochodzę na Polanę Olczyską, potem wracam w stronę Nosalowej Przełęczy. Schodzę do Kuźnic akurat w momencie, gdy zaczyna padać pierwszy z wielu (jak się potem okazuje) deszczów w trakcie urlopu. Dzień trzeci i tym razem postanawiam po raz kolejny (drugi) odwiedzić po kilku latach nieobecności Gęsią Szyję, ale tym razem wybieram nieznany mi dotąd szlak z Wierchu Poroniec na Rusinową Polanę. Sam spacerek na Rusinową prosty i przyjemny, potem krótki posiłek, picie i ruszam słynnymi schodkami na Gęsią. Po jakichś 40 minutach melduję się na miejscu i korzystając ze słonecznej (wtedy jeszcze) pogody robię kilka fotek zarówno na polską stronę Tatr jak też na słowackie szczyty. Potem powrót na Rusinową i decyduję się na zejście do Roztoki szlakiem przez Polanę pod Wołoszynem. Na połączeniu szlaku czarnego z czerwonym pojawia się mżawka, która towarzyszy mi w zasadzie do samych Wodogrzmotów Mickiewicza. Potem już Roztoka - tym razem zamiast borowikowej wybieram barszczyk z uszkami i porcję frytek. Wszystko pyszne, w schronisku miło jak zawsze, tylko kotów brak ... spały śpiochy gdzieś w swoim kącie i wyjść nie chciały. Na następny dzień zapowiadane słoneczko od rana do wieczora. Będący już w Zakopanem @Mateusz Z, @karpasani i @Krzysiek Zd namawiają na Mięgusze, ale jako że to nie moja liga - wybieram łatwiejszą opcję, stwierdziwszy, że kiedyś trzeba w końcu na ten cały Giewont wejść i odhaczyć go raz na zawsze. Wcześnie rano ruszam więc z Zakopanego i parę minut po 7.00 melduję się w schronisku na Polanie Kondratowej. Krótkie śniadanko i - nie chcąc stać w tych słynnych kolejkach przy łańcuchach - o 8.00 ruszam w stronę celu. Idąc przez "Piekiełko" niby jestem zasapany, niby marudzę sobie w myślach "nigdy więcej" - ale na Giewoncie melduję się w porze bardzo dla mnie zaskakującej bo jeszcze przed 9.30. Kolejka na łańcuchach o tej porze jeszcze więc dość "nieuciążliwa", na szczycie Giewontu około 15 osób i ... dość duży wiatr, który - przynajmniej mnie - szybko "zmotywował" do zejścia. Zdążyłem zrobić parę fotek na Zakopane i Wyżnią Kondracką Przełęcz, a potem zejście po łańcuchach, chyba trochę bardziej uciążliwe niż samo wejście. Ale udało się nie spaść. Powrót do Doliny Strążyskiej przez Przełęcz w Grzybowcu, a więc kolejnym szlakiem którego jeszcze nie miałem okazji przejść. Po drodze staram się zmotywować kilkoro turystów idących na Giewont i pytających "jak daleko jeszcze" (co ciekawe, im bliżej Przełęczy w Grzybowcu - tym takich "komandosów" więcej). Dzień piąty i umówione spotkanie oraz wycieczka z @vatra na Trzydniowiański Wierch - czerwonym szlakiem od Polany Trzydniówki. Czyli znowu spacerek przez Chochołowską - na szczęście zarówno Natalia jak i ja nic do niej nie mamy. W schronisku śniadanko i ruszamy w drogę najpierw przez Krowi Żleb, wyżej przez przyjemnie chłodzący (w ten gorący dzień) las. Wędrówka na pewno dość męcząca, ale po wyjściu z lasu widzimy już cel naszej wędrówki. Na krótką chwilę słońce przesłaniają chmury nadchodzące znad Słowacji, ale - jak się potem okaże - równie szybko sobie gdzieś odpłynęły, więc wejście na Trzydniowiański spokojne i bezpieczne. Na górze robimy kilka fotek, zachwycamy się widokami z Trzydniowiańskiego i podejmujemy decyzję, żeby ... jednak nie iść na Kończysty. Natalia, która w tych okolicach jak dotąd nie była stwierdza, że musi częściej zaglądać w wyższe partie Tatr Zachodnich. Pełna zgoda! Po krótkim posiłku schodzimy drugą stroną - czyli "czerwono - papieskim" szlakiem do Polany Chochołowskiej. Potem spacerek na Polanę Huciską i - jako, że mamy już w nogach sporo kilometrów - zgodnie stwierdzamy, że lepiej ten ostatni odcinek przejechać ciuchcią. Dzień w pełni udany i miłe towarzystwo. Po zdobyciu Giewontu i Trzydniowiańskiego postanawiam, że kolejny dzień będzie mniej uciążliwy, więc wybieram wyjście do Wąwozu Kraków - czyli tam, gdzie także jeszcze nie byłem. Mówiąc krótko ... "bajka!". Kto jeszcze tam nie był - z całego serducha polecam! Mogliby tam kręcić filmy fantasy, bo sceneria jest niesamowita. Skałki robią wrażenie, roślinność również. Oczywiście nie obyło się bez słynnej drabiny, aczkolwiek przez Smoczą Jamę nie przechodzę - tego dnia było tam dość mokro i błotniście, więc wybrałem drogę obok, także przez łańcuchy. Nie żałuję, trochę adrenalinki było ... ale widoczki zacne, na pewno lepsze niż w samej jaskini. Potem krótki posiłek i spokojny powrót do Kościeliskiej. Siódmego dnia wybieram się na Przełęcz Liliowe. Powiecie, że niby nic ciekawego, ale chciałem tam wejść "niezaliczonym" dotąd zielonym szlakiem od strony Hali Gąsienicowej. Poza tym zawsze lubiłem sobie zejść Doliną Jaworzynki, a teraz - tak dla odmiany - postanowiłem, że wejdę nią do góry na Przełęcz Między Kopami. Pogoda zmienna, ale sam cel udaje się osiągnąć, a przy tym zrobić fajne fotki zarówno górek polskich jak i słowackich. Potem Beskid (mój jedyny na tym urlopie pobyt na wysokości powyżej 2000 m), posiłek w najdroższej restauracji w Polsce (Kasprowy) i zejście zielonym szlakiem do Kuźnic. Kolejny dzień to zapowiadana zmienna pogoda. Myślę, myślę, myślę ... i wymyślić nie mogę. Przyjechała już @jaaga76 i namawia na wspólne piwko na Kalatówkach i wyjście. Umawiamy się na piwko wieczorem, ale w górki wyruszam na razie sam - tym razem znowu na Rusinową, ale niebieskim szlakiem od strony Zazadniej, przez Złotą Dolinę. Cel udaje się osiągnąć dość szybko, chociaż trzeba przyznać, że szlak jest znacznie bardziej męczący niż ten z Wierchu Poroniec, bo tam po równym i w dół, a tutaj mozolnie pod (łagodną na szczęście) górkę. Po krótkim posiłku schodzę z Rusinowej i drogę zagradza mi stadko "łowiecek" pilnowanych przez w sumie trzy psiaki. Ponieważ nie chciały się przesunąć, to zaryzykowałem zdrowie wchodząc w trawę i obchodząc stadko szerokim łukiem. W ośrodku płazów i gadów nie spotkałem ich "niestety", a tutaj żadnej żmii nie spotkałem "na szczęście". Zejście do Palenicy już bez żadnych komplikacji. Przed wieczorem tego samego dnia spotykamy się z @jaaga76 i @Krzysiek Zd na wspólnym piwku i pogaduchach na Kalatówkach, po czym decydujemy się iść na zachód słońca na Nosal. Cel udaje się zrealizować połowicznie, na zachodzie słońca brak ... słońca, natomiast udaje się nam zaobserwować wschód księżyca, więc wyprawa nie była bezowocna. Zresztą towarzystwo takich ludzi jak Aga i Krzysiek zawsze bezcenne. Powrót do Zakopanego już w ciemnościach, na szczęście w sobotę Zakopane żyje także i w nocy. Agę miałem już przyjemność poznać, jednak z Krzyśkiem widzieliśmy się po raz pierwszy. Miło było poznać i do następnego spotkania! Dzień dziewiąty i ambitny plan ... czyli ja i @jaaga76 atakujemy Krzyżne od strony Murowańca. Do samego schroniska wszystko super, ale potem (zgodnie zresztą z zapowiedziami pogody) zaczynają się komplikacje. Po wyjściu na żółty szlak zaczyna się mgiełka, zaczyna się deszcz - więc w ruch idzie moja pelerynka i (testowana tego dnia) kurtka Agi. Po półgodzinie marszu zgodnie oboje stwierdzamy, że dalsza wędrówka nie ma sensu, bo nie dość, że 2,5 godziny deszczu przed nami, to jeszcze mogłoby się okazać, że wszechobecna tego dnia mgła popsułaby nam wszystkie widoki z Krzyżnego. Wracamy więc do Murowańca i ruszamy nad Czarny Staw Gąsienicowy. Po małym dylemacie "Karb czy Zmarzły Staw" wybieramy tą drugą opcję i ruszamy pod Zawrat. Cel osiągamy po jakichś 40 minutach od minięcia Stawu, w międzyczasie robimy sporo fotek, bo to dość interesujący widokowo (przynajmniej dla nas) szlak. Znajdujemy fajne miejsce na posiłek i z niebieskiego szlaku delektujemy się widokiem zarówno na sam Zmarzły Staw jak też na pojawiające się co jakiś czas (mgła!) widoki na podnóża Orlej Perci. Na szczęście o tej porze dnia już nie padało, dopiero później mieliśmy się dowiedzieć o burzy i ulewach w Zakopanem, więc stwierdziliśmy, że w okolicach Hali Gąsienicowej mieliśmy lepiej niż w samym mieście. Powrót znad Zmarzłego już spokojniejszy, tym razem z Murowańca przez Boczań. Kolejny dzień to zaliczenie przeze mnie kolejnego odcinka Ścieżki Nad Reglami. Tym razem ruszam z Gronika w stronę Polany Małołąckiej, skąd z kolei drepczę w stronę Przysłopu Miętusiego i Doliny Kościeliskiej. Spokojna wyprawa, aczkolwiek przy zejściu do Kościeliskiej znowu towarzyszem mojej wędrówki staje się rzęsisty deszcz. W planach miałem jeszcze tego dnia sfotografowanie bagienek przy szlaku na Smreczyński Staw, więc ruszam w stronę Ornaku. Po drodze udaje mi się uświadomić pewną przemiłą Panią z wózkiem, że nie ma sensu wybierać się z tym wózkiem nad Smreczyński Staw, gdyż dotrze co najwyżej do schroniska. Pani rezygnuje więc z dalszego spaceru, nawet "tylko" Doliną Kościeliską. Taki huncwot "zniechęcacz" ze mnie ... Dzień kończymy wspólną kolacją z Agą na Kalatówkach, po której się żegnamy na całe półtora miesiąca - bo tyle właśnie zostało do naszego wrześniowego spotkania forumowiczów. Dodam jeszcze, że ze Ścieżki Nad Reglami pozostał mi tylko do przejścia odcinek między Chochołowską a Kościeliską. Dzień ostatni bez historii ... trochę Krupówek, jakieś małe zakupy przed wyjazdem i ... nieudany atak szczytowy na Gubałówkę. Tak moi drodzy, wzrok Was nie myli - Gubałówka mnie pokonała (tu mina Jerzego Stuhra, wykrzykującego w "Seksmisji", że kobieta go bije). Na swoje usprawiedliwienie dodam tylko, że tego dnia Gubałówka nie była wcześniej określonym celem, a raczej nagłym kaprysem, spontanem. Padało, a Janusze i Grażynki rozdeptały tą "nową" bezpłatną ścieżkę, więc gdy wszedłem w zwały błota, to po 10 minutach zawróciłem - stwierdziwszy, że ostatnią rzeczą jakiej potrzebuję przed odjazdem pociągu jest czyszczenie butów z tego całego błota. Wieczorem zameldowałem się więc na stacji kolejowej wykąpany i w czystych bucikach. Podsumowując ... dziwny to był pobyt. Plany miałem ambitniejsze (Kozi, Skrajny, Zadni, Krzyżne) a wyszło, jak wyszło - albo ze względu na pogodę, albo też z powodu zamknięcia szlaków (Skrajny Granat). Trochę więcej pospacerowałem więc w niższych partiach Tatr (od razu zaznaczam, że wędrówki po lesie też lubię). Ale lepszy taki urlop niż praca - to chyba oczywiste. Nie udało mi się spotkać zbyt wielu zwierzaków, nie licząc oczywiście kaczek nad Czarnym Stawem Gąsienicowym albo widzianych z daleka kozic (de facto dostrzegła je bystrooka @jaaga76 gdzieś na zboczach pod Przełęczą Karb). Za to towarzystwo miałem przemiłe. Jeszcze raz pozdrowienia w tym miejscu dla @vatra, @jaaga76 i @Krzysiek Zd - do zobaczenia we wrześniu na naszym spotkaniu! A teraz zapraszam do przejrzenia fotek ? Edited July 27, 2021 by Karol Kliński 13 Quote Link to post Share on other sites
barbie609 1,845 Posted July 26, 2021 Share Posted July 26, 2021 @Karol Klińskiszkoda że jak byłeś w Wąwozie Kraków nie skoczyłeś na drugą stronę na Raptawicką. Dałbyś znać co słychać u Kudłatej z Raptawickiej?. A szlaki zrobiłeś zacne. 1 Quote Link to post Share on other sites
Karol Kliński 313 Posted July 26, 2021 Author Share Posted July 26, 2021 Jeśli masz na myśli jakąś niedźwiedzicę, to może i lepiej, że tam nie poszedłem ? 1 Quote Link to post Share on other sites
barbie609 1,845 Posted July 26, 2021 Share Posted July 26, 2021 5 minut temu, Karol Kliński napisał: Jeśli masz na myśli jakąś niedźwiedzicę, to może i lepiej, że tam nie poszedłem ? No to taka miejscowa celebrytka? tu masz przygody z Kudłatą https://forum.tatromaniak.pl/index.php?/topic/1834-nieudana-raptawicka-wąwóz-kraków/ 2 Quote Link to post Share on other sites
Karol Kliński 313 Posted July 26, 2021 Author Share Posted July 26, 2021 OK, teraz już będę pamiętał, że w "Kilerze" był Kudłaty, a w okolicach Raptawickiej jest Kudłata ? 1 Quote Link to post Share on other sites
Fibi 1,272 Posted July 26, 2021 Share Posted July 26, 2021 Przeczytałam z wielką przyjemnością ? Wydaje mi się, że i tak wyciągnąłeś maxa z tej nędznej pogody. Fajne, lajtowe trasy zaliczyłeś, a ambitne cele nie uciekną. Nie wiem jakie masz możliwości brania urlopu, ale jeśli się da to ja polecam jeździć po 20 sierpnia. Mniej tłumów i pogoda na ogół stabilniejsza ? 4 Quote Link to post Share on other sites
jaaga76 2,388 Posted July 26, 2021 Share Posted July 26, 2021 @Karol Kliński kolejne szlaki na zdrapce zdrapane! Sukces jest?, a plany ...no cóż w Tatrach to pogoda rozdaje karty, o czym się oboje przekonaliśmy... Następnym razem pogoda będzie lepsza! ✊? Miło bylo wrócić do naszego spotkania na Kalatówkach, wyprawy na Nosal. Piękne dzięki raz jeszcze za "wyciągnięcie" mnie nad Zmarzły Staw?. 3 Quote Link to post Share on other sites
Karol Kliński 313 Posted July 26, 2021 Author Share Posted July 26, 2021 Aga, kiedyś jeszcze wejdziemy wspólnie na ten Zadni Granat, część drogi już znamy ? 1 Quote Link to post Share on other sites
jaaga76 2,388 Posted July 26, 2021 Share Posted July 26, 2021 39 minut temu, Karol Kliński napisał: Aga, kiedyś jeszcze wejdziemy wspólnie na ten Zadni Granat, część drogi już znamy ? Tego jestem pewna ?! 2 Quote Link to post Share on other sites
Krzysiek Zd 1,136 Posted July 26, 2021 Share Posted July 26, 2021 @Karol Kliński mnie również miło było Cię poznać osobiście. Fajnie też było trochę powymieniać się górskimi doświadczeniami ? oraz zaliczyć chociaż krótki spacerek na Nosal ale za to w znakomitym towarzystwie ?. A fotki z pobytu bardzo fajne, szlaki może trochę z tych mniej wymagających ale pogoda też raczej nie rozpieszczała ... wiem coś o tym ??. 3 Quote Link to post Share on other sites
Mateusz Z 2,791 Posted July 27, 2021 Share Posted July 27, 2021 (edited) Długie jak Trylogia. ? Przepiękna Lipcowa zieleń na Twoich zdjęciach, świetnie wybrane trasy na niepewną pogodę. Ten post mógłby posłużyć jako wzór bezpiecznego chodzenia po górach w niepewnych warunkach. Dobór tras idealny! A Granaty nie uciekną, może wspólnie tam wejdziemy we wrześniu? Szkoda, że nie złapaliśmy się na piwko, niestety wylądowaliśmy w różnych częściach Tatr w środę. Edited July 27, 2021 by Mateusz Z 4 Quote Link to post Share on other sites
vatra 3,206 Posted July 31, 2021 Share Posted July 31, 2021 @Karol Kliński dzięki bardzo za wspólne wędrowanie! Było nie tylko pięknie i ciekawie ale przede wszystkim naprawdę miło ? Zachodnie Tatry naprawdę zrobiły na mnie wrażenie i to tylko kwestia czasu i pogody, kiedy wyruszę na kolejne szlaki. W zeszłym roku byliśmy w Wysokich na Zawarcie, w tym roku w Zachodnich czyli w przyszłym ruszamy na Słowację ?? Jeszcze raz dzięki Karol, a relacja i zdjęcia naprawdę świetne ? 2 Quote Link to post Share on other sites
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.