Skocz do zawartości

28.06.2021 - Trzydniowiański / Kończysty / Jarząbczy / Jakubina / Wołowiec


Gieferg

Rekomendowane odpowiedzi

ME1FIT1_t.JPG

Tego sezonu jakoś nie mogłem zacząć. Pogoda w maju nie rozpieszczała, na jedyny ładny weekend przypadła komunia córy, w końcu dopiero 19 czerwca, w strasznym upale udało się wyskoczyć na Czupel, no ale takie góry to dla mnie nie góry. 

W końcu trafiło się okno pogodowe na 28 czerwca, ekipa zwarta i gotowa, choć nie wszyscy w formie, o czym się boleśnie przekonaliśmy. Plan A przewidywał uzupełnienie Tatr zachodnich (w sensie Zachodnich-Zachodnich, tych na które się chodzi z Chochołowskiej), gdzie po polskiej stronie zostało nam już niewiele do zrobienia, a plan B Giewont od Strążyskiej, bo tym szlakiem jeszcze nie wchodziliśmy, a niektórzy w ogóle jeszcze nie byli na tej górze. W składzie prócz towarzystwa (40 +/-2) jedna trzynastolatka, która w Tatrach miała do tej pory na koncie Starorobociański Wierch (+ Kończysty i Trzydniowiański), Mały Kościelec i Świstówkę.

Wyjazd o 4:15, o 8:00 wsiadamy w kolejkę Rakoń (jeden jedyny raz, trzy lata temu stwierdziliśmy, że idziemy z buta i nigdy więcej tego błędu nie mieliśmy ochoty powtarzać). Od początku ciepło, a gdy odbijamy czerwonym na Polanie Trzydniówce, robi się gorąco. Na szczęście wkrótce las, a gdy z  niego wychodzimy po niebie ciągną chmury dające co chwila nieco wytchnienia. Naczytałem się tu i tam jak to niektórzy nie lubią tego szlaku, że nieprzyjemny, męczący, no nie wiem, mnie się tam bardzo podobał.

Po posiłku na Trzydniowiańskim ruszamy w stronę Kończystego, po drodze mała przerwa na rzucanie śnieżkami :), potem dośc wyczerpujące podejście na Kończysty, bo słońce postanawia dać nam popalić. Znowu przerwa i odbijamy na zachód, w stronę Jarząbczego Wierchu. Znowu nieco więcej chmur, idzie się przyjemnie, podejście w sumie niezbyt wymagające kondycyjnie, ale tempo mamy słabe, bo niektórzy z kondycją kiepsko stoją i na szczycie jesteśmy koło 14:00. Co ciekawe - o ile przy tabliczce poniżej szczytu siedzi kilka osób, wygląda na to jakby nikt prócz nas nie kwapił się do wchodzenia na sam szczyt.  Zapada decyzja, że dziewczyny robią dłuższą przerwę na Jarząbczym, a chłopaki ruszają na szybko i lekko na szczyt Jakubiny. Warto było, widoki piękne, a podejrzewam, że to była jedyna okazja by tam dotrzeć, bo tej trasy raczej już nie powtórzymy. Po 45 minutach jesteśmy z powrotem i już w pełnym składzie startujemy w kierunku Wołowca. Trudności techniczne po drodze okazują się dość stresujące dla jednej z pań, ale z pomocą daje radę (najmłodsza uczestniczka wyprawy radzi sobie bezproblemowo). Na tym odcinku zmęczenie coraz bardziej daje się we znaki, więc zamiast 2 godzin na Wołowiec idziemy trzy z hakiem. Jeszcze jeden odpoczynek podczas którego nawet nie mam siły jeść i ewakuacja Chochołowską Wyżnią, którą szliśmy z Wołowca w 2018 roku i wspominaliśmy jako drogę przez mękę. Tym razem jest podobnie. Na Polanę Chochołowską docieramy ok. 21:30, gdy jest już prawie ciemno, zostaje powrót doliną, która nie chce się skończyć przy świetle czołówek, a potem trzy godziny jazdy. Ubolewamy nad tym, że McDonalds w Jaworniku, obowiązkowy punkt programu każdego jednodniowego wypadu o tej porze już zamknięty. Zostają hotdogi i kawa na Orlenie.

Podbój polskiej części Tatr zachodnich zakończony (pomijając parę szlaków dojściowych w kilka miejsc, w których już byliśmy jak Czerwone Wierchy).

Parę fotek dorzucę później.

Edytowane przez Gieferg
  • Lubię to ! 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten sam.

Żona powiedziała, że oskarży mnie o usiłowanie morderstwa ?

Cieszyło mnie, że nie było już chodzenia po tych irytujących workach jak jeszcze rok temu (mało co z nich zostało, teraz są drewniane stopnie), ale podejście na Wołowiec od strony Jarząbczego jest w opłakanym stanie, za to szlak w stronę Rakonia ładnie wyremontowany, choć osobiście wolałem go w tej bardziej naturalnej postaci, którą pamiętam z 2018 roku. 

Edytowane przez Gieferg
  • Lubię to ! 2
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, Fibi napisał:

O moja trasa z czerwca ubiegłego roku! Bardzo miło ją wspominam, choć nieźle dała popalić?

@jaaga76 podejrzewam, że chodzi o tę płytę, co ją można obejść wydeptaną ścieżką dołem. No i w ogóle ten odcinek jest jak na Tatry Zachodnie dosyć eksponowany.

Dzięki @Fibi, jakoś mi ta płyta umknęła...

  • Lubię to ! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

A co tam pod tym Wolowcem takiego  sie zadziało, że  się koleżanka zestresowała?

Na tym odcinku między Łopatą, a Wołowcem takie miejsce, że po lewej jest przepaść, można niby zejść po dość stromej skale, ale z tego miejsca szlak idzie jeszcze parę metrów do przodu i potem jest na nim nieco bezpieczniej wyglądające drugie zejście.

Zdaje się, że tutaj:  http://natatry.pl/tatry-zachodnie/dolina-chocholowska/galeria/gran21.jpg

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Fibi napisał:

@jaaga76 podejrzewam, że chodzi o tę płytę, co ją można obejść wydeptaną ścieżką dołem. No i w ogóle ten odcinek jest jak na Tatry Zachodnie dosyć eksponowany.

Dokładnie, bo jak pójdziesz górą to potem kilka chwytów trzeba wykonać ?. Musiałem nawet kijki na chwilę złożyć ? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...