Skocz do zawartości

16.06.2021 - Z Kir do Kuźnic


staroń

Rekomendowane odpowiedzi

16 dzień czerwca  zapowiadał się bardzo pogodnie a w połączeniu z wolnym dniem od pracy stanowił wręcz idealną okazję do odwiedzin w ukochanych Tatrach. Mam co prawda opłacony nocleg w Zakopanem od najbliższej niedzieli, jednak prognozy nie są na razie nazbyt optymistyczne...obawiam się, że znów wyjdzie na to, że spontaniczne jednodniowe wypady mają dużo większy sens niż dłuższy wyjazd planowany z wyprzedzeniem...no ale jak inaczej wyjechać na kilka dni niż zgłaszając urlop dużo wcześniej? Ale tu nie o tym... ? 


 Budzik nastawiłem na 4:30, normalnie byłaby to jakaś nieludzka pora na pobudkę, ale nie w przypadku gór, oj nie ? kawa, spakowanie samochodu i w drogę ? po drodze śniadanie, krótka wizyta na stacji i koło 7:15 przekraczam kasę w Dolinie Kościeliskiej. Prawie 3 godziny na nogach, ciało obudzone, można biec ? Dawno nie byłem w Kościeliskiej a to taaaka przyjemna dolinka...szum potoku, poranny wiatr, może trochę za mocny, ale z drugiej strony nieźle pobudzający...te 6 km nie dłużyło się zupełnie. Po 35 minutach melduję się na Hali Ornak...w sumie nie wiem po co ? cykam fotkę i ruszam z powrotem do rozwidlenia szlaków chwilę przed schroniskiem...

 

0001.JPG

 Przy rozwidleniu skręcam w prawo, jak się później okazało za bardzo w prawo ? ciało obudzone, ale umysł chyba jeszcze nie...po kilku minutach ogarniam, że obrałem nie ten kierunek, doskonale przecież wiem, że przez Dolinę Tomanową prowadzi zielony a nie czarny szlak...rzut oka na mapę i wszystko jasne, nad Smreczyński się nie wybieram! Trzeba wracać, choć w sumie szkoda, bo nad tym stawem nie byłem ze 20 lat...cóż, może następnym razem ? ten zielony szlak jest bardzo spoko, kiedyś chodziłem tylko czerwonym bo wydawał się krótszy, ale wiązał się tylko ze złymi emocjami ? zielony za to różnorodny, najpierw przez las, delikatnie pnie się w górę więc znów podbiegam, potem mozolnie do góry, ale idę w dobrym nastroju. Wraz z nabieraniem wysokości za plecami wyrastają szczyty Tatr Zachodnich, ciesząc oko. 
 

0003.jpg

0004.jpg
 

Blisko Chudej Przełączki chwila grozy, coś brązowego pojawia się poniżej szlaku, na szczęście kozica ? A za nią całe stado.... Zeszłoroczne spotkanie z niedźwiedziem totalnie zabiło we mnie poczucie beztroski w górach, jak sam napieram z rana pod górę, to czasem za co drugim drzewem czai się misiek...kozica też mi niegdyś krwi napsuła, więc również traktuję ze sporym dystansem, krwiożerczych świstaków jeszcze nie spotkałem, więc te najchętniej (nie krwiożercze, te zwykłe) bym widział na szlaku, no ale ciężko o taki obrót spraw każdego dnia ? Tak czy inaczej w całości docieram na Chudą Przełączkę i od razu kieruję się na Ciemniak, który osiągam przed 10:00 czyli dużo szybciej niż mapowe wskazania. 

Na szczycie jem drugie śniadanie a po nim zaczynam wycieczkę przez Czerwone Wierchy, gdzieniegdzie leży śnieg, na podejściu na Małołączniak znów spotykam kozicę, której moje towarzystwo chyba nie odpowiada, widoki powalają więc wyciągam aparat - tryb zdecydowanie spacerowy, aczkolwiek przy podejściach cisnę bez chwili wytchnienia. Niecała godzina i jestem na Kondrackiej Kopie, odpoczywam i podejmuję decyzję. W pierwotnym planie był od razu szlak na Kasprowy, jednak chęci, siły i pogoda pozwoliły na małą wycieczkę fakultatywną ? 

 

0006.jpg

0007.jpg

0008.JPG

00010.jpg

 Giewont - symbol Zakopanego, góra znana przez wszystkich, nawet tych, którzy niespecjalnie wiedzą, gdzie są te Tatry. Byłem raz, pięknego kwietniowego popołudnia, zaraz przed zachodem słońca, wtedy było pusto, teraz po raz drugi melduję się pod krzyżem - ludzi trochę, ale bez przesady, spore tłumy na Kondrackiej Przełęczy, tym lepiej, że biegnę tudzież szybko idę, zostawiłem te tłumy w tyle ? przy wejściu jestem sam, idzie gładko, przy zejściu trochę więcej towarzyszy przy łańcuchach, ale w dobrej odległości ode mnie, nikt nie wyrywa żelastwa jak np przed rokiem na Świnicy, jednym słowem kulturka. Złe wrażenie z pierwszego wejścia (a raczej zejścia) w 2017 zatarte, ale wydaje mi się, ze wtedy nie było tych łańcuchów? Pewnie dodane po tej tragicznej burzy albo przy innej okazji, jak się mylę to poprawcie. 
 

00012.JPG

00012a.JPG

00013.JPG

00015.JPG

00016.jpg

Wracam na dwukierunkowy szlak i idę znowu na Kopę, inaczej się nie da. Trochę to daje w tyłek, mam już w nogach 20 km, przewyższenia nawet nie wiem, bo uszkodziłem pasek w smartwatchu i wylądował w plecaku, ale zbliżam się do 1.8-2 tys...wycieczka na Giewont trwała 2 godziny, koło 13 jestem więc z powrotem na Kondrackiej Kopie, pozwalając sobie na dłuższą przerwę.

00016a.JPG

00017.jpg

0017a.JPG

00018.jpg
 
Czas iść na ten Kasprowy...gładko docieram na Przełęcz pod Kopą Kondracką, szlakowskaz mówi 1:40h, patrzę na zegarek, a właściwie telefon - 13.30, niby dobrze, ale z tego co kojarzę to w zeszłym roku o 15:00 zamykali restaurację i robili ozonowanie - raz mnie nawet prawie zaozonowali przez przypadek... ? a miałem sporą chęć z restauracji skorzystać, więc ruszyłem przed siebie - lekki plecak i biegowe buty zrobiły swoje - po godzinie jestem na szczycie ?
 

00019.JPG

00020.JPG

00021.JPG

00022.JPG

00023.JPG

00024.JPG

00025.JPG

0025a.jpg

0025b.jpg

0026a.jpg

 Na Kasprowym pozwoliłem sobie na spory chillout - ludzi było sporo, ale mam swój sposób, słuchawki na uszy i zapominam o świecie ? - dopiero po godzinie ruszyłem dalej ? w 40 minut zbiegłem na Halę Gąsienicową, robiąc tylko krótkie przerwy na kilka fotek. Przy wejściu na Halę powtórzyłem zabieg sprzed 2 tygodni - siadam na uboczu, znów słuchawki idą w ruch i tak rozmyślam 15-20 minut, jeśli kiedyś spotkacie dziwnego gościa pasującego do opisu to mogę być ja ? Potem nie zostaje nic innego jak ruszyć szybko w stronę Kuźnic - uwielbam ten odcinek przez Boczań, szczególnie jego wyremontowaną niedawno końcówkę, gdzie można cisnąć, ile ma się ochotę ? do punktu końcowego docieram w 40 minut, jeszcze tylko truchtem na Dworzec bo inaczej nie zdążyłbym na busa...

00027.JPG

00028.JPG

0028a.jpg

00029.JPG

00030.JPG

0031.jpg

 Chwilę po 18 jestem znów na parkingu w Kirach, wsiadam w auto, tankuję kawę i wracam do Krakowa, rozmyślając, jak dobrze wyszedł ten dzień ? po powrocie zgrywam ledwo żywy zegarek - 36 km w 10,5 godziny, ok. 2400 m przewyższenia - całkiem nieźle, jest ogromna satysfakcja, że powoli osiągam swój cel, którym jest nieco szybsze przemierzanie szlaków, w końcu w normalnym tempie w tym czasie zrobiłbym co najwyżej Czerwone Wierchy ? a tu w bonusie jeszcze Giewont i Kasprowy:) Wkrótce kolejne trasy, nie mogę się doczekać ?

Edytowane przez staroń
  • Lubię to ! 11
  • Dziękuję 1
  • Wow 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Luk_ napisał:

Bardzo dużo osób narzeka właśnie na ten czerwony szlak z Kościeliskiej na Ciemniak, a wg mnie jest bardzo przyjemny.

Ja go zawsze robiłem podczas zejścia z Ciemniaka, w drugą stronę się nie zdarzyło. Tak pomyślałem wczoraj, że warto dać mu szansę, ale właśnie pod górę, więc może kiedyś, jak będzie okazja, się spróbuje ? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...