Skocz do zawartości

Fibi

Użytkownik
  • Postów

    606
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    32

Odpowiedzi opublikowane przez Fibi

  1. Dnia 13.02.2023 o 19:07, vatra napisał:

    Oj tak? zdecydowanie częściej jestem w górach niż na forum ? ale ciągle jeszcze wierzę że to się zmieni, oczywiście jeśli chodzi o aktywność forumową

    Zazdrość już mnie zeżarła?

    • Haha 3
  2. 15 minut temu, Jędrek napisał:

    Dla mnie to jest główny minus.

    A drugi to słaba komunikacja, ogólnie wokół Tatr bardzo mi tego brakuje. Gdybym był bogaty do obrzydzenia ? to zatrudniłbym kierowcę na czas każdego wyjazdu, by mi podstawiał auto tam gdzie potrzebuję. 

    Właściwie, tak. Pisząc o elektriczce miałam na myśli głównie Tatry Wysokie, ale dojazd w Zachodnie, czy nawet na taki Krywań to już jest ogromny problem. Dlatego jakoś na razie Zachodnie Słowackie to dla mnie jest trochę egzotyka?

    • Lubię to ! 3
  3. Hej,

    Ponieważ ostatnio na forum wiało troszkę nudą wymyśliłam taki nowy temat- jak w tytule ? Po której stronie Tatr wolicie wędrować i dlaczego? Co bardziej Wam się podoba a co Was denerwuje?

    No to ja zacznę:

    Plusy Słowacji

    1. Elektriczka- jestem psychofanem tego podgórskiego pociągu, głównie dlatego, że startuje przed 5 rano a kończy po 22, co daje duże możliwości zaplanowania naprawdę długiej wycieczki. (co ważne również poza sezonem!) W Polsce rozkład jazdy busów zależy w znacznej mierze od humoru busiarza, a jak busiarz jest bez humoru to się na busa można nie doczekać nigdy. Szczególnie poza sezonem ?

    2. Mniejsze zatłoczenie szlaków. Oczywiście, to, że słowackie szlaki zioną pustkami to mit, bo na takie Rysy czy Krywań w sezonie zmierzają prawdziwe hordy, ale na mniej popularnych trasach jest zwykle o wiele mniej turystów niż po "naszej stronie".

    3. Słowacy mają więcej Tatr i te wyższe, więc widoki stamtąd uważam za ciekawsze i bardziej różnorodne.

    4. Kofola i bilinkovy czaj w schroniskach?

    5. Można iść w góry z psem- to tak bardziej obiektywnie, bo sama psa nie mam. Chociaż gdyby do tłumów na Giewoncie i Moku dołączyły jeszcze psy, to mogłyby odbywać się tam jeszcze bardziej dantejskie sceny ?

    Minusy, które jednak nie przesłaniają plusów

    1. Gór niby dużo, a szlaków jakoś mało

    2. Wiele szlaków zakończonych ślepo, mało więc możliwości zrobienia pętli

    3. Szlaki w fatalnym stanie, rozsypujące się, zdegradowane tak, że czasami trudno określić ich przebieg- być może wynika to z braku biletów za wejście, nie ma z czego finansować remontów?

    4. Na wiele szczytów można tylko z przewodnikiem.

    5. Wyjątkowo długa zima trwająca od października do czerwca ?

    Jestem bardzo ciekawa jakie macie przemyślenia, czy zgadzacie się z moimi, a może nie?

    Parę fotek ze Słowacji na koniec:

    rysy.jpg.76b7ed3af89d1371edc97dce6df2a6dd.jpg

    satroles.jpg.66c8a4aa9fa299e2fac1b1d1a613a4b6.jpg

    bielskie.jpg.1320d6f277994886d18821bf2cddcdc2.jpg

    staw.jpg.327f0f2989345807d9f4aedc909447ee.jpg

     

    • Lubię to ! 8
  4. Dnia 25.09.2022 o 22:50, Jędrek napisał:

    Tak naprawdę przy suchej skale na szlaku ze Świnickiej Przełęczy na Świnicę i z powrotem (zgodnie z nowymi "przepisami") masz jedno trudniejsze miejsce, tuż pod samym szczytem. I jest ono nieco trudne tylko w zejściu i dla osób niewysokich. 

    Powodzenia ?

    Ehh, to znowu muszę iść z kimś kto mi rękę poda, albo obejdę bokiem jak @staroń ?

    • Lubię to ! 1
    • Haha 1
  5. Te Otargańce to mi się marzą od dawna, ale jakoś tak Słowackie Zachodnie to na razie odkładam na później. Może dlatego, że ludzi tam mało (to w sumie akurat plus) a niedźwiedzi dużo? W każdym razie też się dowiem czegoś więcej o tym szlaku, np. czy trzeba brać maczetę??

    • Lubię to ! 1
    • Haha 1
  6. Obejrzałam. Po tylu negatywnych opiniach niczego szczególnego się nie spodziewałam więc jakiegoś wielkiego rozczarowania nie było. Widzę jakieś jaśniejsze punkty- zdjęcia, muzyka - szczególnie w ostatniej scenie, dobór aktorów moim zdaniem dobry. Natomiast cała historia przedstawiona tak płytko i po łebkach, że czułam się po seansie jakbym przeczytała suchą notkę na wikipedii. A co do sceny łóżkowej, to nic ona nie wnosi, ale bez przesady, żeby się tym tak bulwersować jak niektórzy tutaj ?

    • Lubię to ! 2
  7. Odcinek 5

    Tri Studnicky-Przehyby-Wielki Krywański Żleb-Krywań-Wielki Krywański Żleb-Pawłowy Grzbiet- Jamski Staw-Tri Studnicky

    Pogoda na piątek zapowiadała się nie najgorzej. To znaczy o żadnej lampie nie mogło być mowy- miało być jak co dzień, czyli pochmurno z przejaśnieniami, ale była jedna zasadnicza różnica. Padać miało dopiero późnym wieczorem. Skoro tak, to nie będzie trzeba się spieszyć z zejściem uciekając przed opadem, a i z godzinkę na szczycie będzie można zmarudzić ?

    W Tatrach mieliśmy być jeszcze 2 dni, ale miało padać całą sobotę i większość niedzieli, więc to na względnie dobry pogodowo piątek trzeba było wybrać jakiś wyjątkowy cel, na którym zakończymy wyjazd z przytupem ? I tu Święta Góra Słowaków wydała nam się celem w sam raz. Były też inne pomysły, np. Ciemnosmreczyśkie Stawy- to w razie totalnego załamania pogody. S. coś kwękał o Rohatce, twierdząc, że tam widoki nie mają większego znaczenia. No, ale jak dla mnie Rohatka bez Małej Wysokiej to się tak średnio opłaca, a tam już widoki mają znaczenie. Po za tym ja się przecież boję iść na Rohatkę(już coraz mniej, ale jednak) ?

    Dobrze. Była elektriczka, był autobus, to teraz czas na własny samochód, którego za bardzo nie lubimy ruszać na wakacjach, no ale czasem nie ma wyjścia.

    Jakoś po 6.30 meldujemy się na parkingu. Pogoda na razie jest okropna. W ogóle nie zachęca do wyjścia i zaczynam mieć smętne myśli, że po co nam to w ogóle?

    sl69.jpg.f709432c49f655286cb3a9782c4e2b13.jpg

    Zielonym szlakiem idzie się bardzo dobrze, nie wiem dlaczego wszyscy tak narzekają. Ścieżka jest tak w sam raz nachylona. Na tyle stroma, by szybko zdobywać wysokość i na tyle łagodna, by się jakoś bardzo nie zmęczyć.

    Kiedy zbliżamy się do górnej granicy lasu, zaczynamy wyłazić ponad chmury. Jest dla nas nadzieja!

    sl70.jpg.88445ca0fb945461a1874979f9fe761e.jpg

    I nawet Krywań zechciał pokazać swoje oblicze:

    sl71.jpg.f098d9609160df96827ba7992d09bb3a.jpg

    Dochodzimy do rozejścia szlaków w Krywańskim Żlebie....

    sl73.jpg.bfa5c42e533ac958e49efa4682afc80f.jpg

    ....gdzie zaczynają się trudności...orientacyjne??

    Tak, tak, zaraz za drogowskazem gubimy szlak. Ładujemy się w jakieś strome i mokre trawki, marudząc, że jakoś tu kurde trudno, no i szlak taki zaniedbany, a to góra narodowa? Ale przed nami też idą ludzie, ci z kolei marudzą, że dlaczego tu nie ma łańcuchów, podczas gdy na łatwiutkim Giewoncie są.

    W końcu wyłazimy na Mały Krywań, nie wiem jak, ale na pewno nie szlakiem. Tutaj robimy sobie 20 minut przerwy przed atakiem szczytowym ?

    sl74.jpg.b9b8a396147468336950b33325fe4f0d.jpg

     

    Idziemy dalej, tyle za nami. Wygląda zupełnie jak szlak na Sławkowski:

    sl75.jpg.e7591089eb3badcaa0268b27f7084936.jpg

    Pod samym szczytem zaczyna robić się lekko trudniej, ale bez przesady. Zarejestrowałam chyba 2 trudniejsze miejsca- takie dość gładkie płyty, ale wydaje mi się, że główną trudność stanowi ich wyślizganie. Dlatego my obeszliśmy płyty z lewej strony po kamieniach- to raczej nie jest opcja łatwiejsza, ale przynajmniej jest szorstko. Nienawidzę ślizgawicy na kamieniach, dlatego ciągle mam opory przed wejściem na Giewont. ?

    Kiedy już uporamy się z odcinkiem "wspinaczkowym" ? do szczytu pozostaje parę kroków.

    sl76.jpg.695997d322bba60e05a20a4a92650417.jpg

    Po tych kamulcach w zasadzie można wspinać się w stylu dowolnym, każdy idzie tak jak mu bardziej pasuje.

    Przeszkody zostały pokonane i około 10.30 zameldowaliśmy się na szczycie:

    sl77.jpg.6674e72827b478bf7da38bd2dc65e637.jpg

     

    Oczywiście wtargaliśmy ze sobą kofolę- to nasza nagroda za wejście. Umowa jest taka, że kofolę może wypić tylko zdobywca szczytu, więc stanowi to dodatkową motywację ?

    sl78.jpg.48d0dc8b61431a1997a2c8151f1b19f2.jpg

    Nie zgubiliście przypadkiem czekana? ?

    sl79.jpg.24d92557f9663f7e9894e07bf4045e7c.jpg

    Na panoramę 360 nie ma w tych warunkach co liczyć, ale i tak jest całkiem nieźle:

    sl80.jpg.0998e4866a206f607b7cb717f5459362.jpgsl81.jpg.9cc75a5d97f597e4ecc3d501c610fb41.jpg

    Tak jak planowaliśmy, spędzamy na szczycie godzinkę, podczas której spalamy sobie twarze na czerwono-kremy z filterm 50 zostały w pokoju ?

    Bardzo jest pięknie, ale ja się trochę obawiam zejścia. Przecież wejść zawsze łatwiej. No to złazimy. Początkowo idzie sprawnie, ale potem w jednym miejscu dochodzi do konfliktu, bo jak zwykle upieram się na zejście przodem, mąż mnie zmusza do zejścia tyłem, bo bezpieczniej, a przodem to zaraz stracę równowagę i obije sobie gębę. Jakiś Słowak mówi, że poda mi rękę, ale ja nie ufam nikomu i nigdy nie chcę w górach ręki od kogoś obcego. W końcu godzę się z losem i złażę twarzą do skały, ale nie widzę stopnia(przecież nie mam z tyłu oczu), więc S. mnie ciągnie za nogę, żeby ją ustawić  w dobrym miejscu?

    Chyba pamiętam to miejsce z drogi do góry i w tamtą stronę też wymagało podania mi ręki. To jest taki trochę problem kurdupla w górach- podejrzewam, że wyższa osoba nawet by nie zauważyła tam nic trudnego ?

    sl82.jpg.e9b7ec39ed5c366e3b450c0ee9187d87.jpg

    sl83.jpg.f12ae025c5936083d8cfb52c84dd49c3.jpg

    Z zejścia mamy widoczki całkiem ciekawe, no był ten Krywań dla nas jednak łaskawy. Za Małym Krywaniem oczywiście znów się gubimy, znów idziemy jeszcze inaczej, i znów nie szlakiem. W końcu szlak odnajdujemy, ale on nam się nie podoba, bo jakoś tak idzie za bardzo górą. Wszyscy złażą jakąś dziką ściezką, to i my robimy wycof ze szlaku i za nimi. Dzika ścieżka jest stroma i bardzo krucha, więc trzeba uważać, raz prawie zaliczam glebę, ale jakoś się tam ratuję. Dzika ścieżka nie doprowadza do drogowskazu w Krywańskim żlebie, tylko trochę poniżej- do niebieskiego szlaku.

    Tak to zejście wyglądało:

    sl84.jpg.8d23eac1418bf875b4f34b78fc19d9a2.jpg

    Chyba wszystko najgorsze za nami. Niebieski szlak to już w zasadzie sama przyjemność. Widokowy i niezbyt stromy, w sam raz na zejście.

    sl85.jpg.37ff7703b84cf28c66a6c24a41d6fae7.jpg

     

    sl86.jpg.6179496d56cd8ee914d9859096b89075.jpg

    Zejście jest jednak dość długie i blisko odcinka leśnego zaczyna mnie już lekko nużyć...

    sl87.jpg.681fcc6f131a4ef77a39e9059fe4fcdc.jpg

    Dochodzimy do upragnionego ? Jamskiego Stawu, ale odpoczywamy tu tylko 5 minut, bo przerwa jedzeniowa była już trochę wcześniej i kierujemy się na magistralę. Która to na tym odcinku jest bardzo przyjemna i przypomina mi niebieski szlak zejściowy z Babiej Góry.

    sl89.jpg.c0968aaccc175c2b2ab61c16d81208f1.jpg

    Na koniec mamy trochę zejścia i jakoś tak niespodziewanie wyrasta przed nami parking.

    Reasumując było super. Bardzo lubię takie wycieczki w formie pętelek. Początkowo trochę obawiałam się tego Krywania, bo niektórzy twierdzili, że to taki Kościelec, inni, że jest trudniejszy od Rysów od Morskiego Oka, bo nie ma łańcuchów. Nie wiem, bo na żadnym z powyższych nie byłam, ale jak dla mnie to może było minimalnie trudniej niż na Rysy od Słowacji. Co do trudności kondycyjnych(z parkingu 1400 metrów przewyższenia), to jakoś ich specjalnie nie odczuliśmy- nie sapaliśmy przystając co 5 minut, nie czuliśmy się umordowani ani po wejściu na szczyt, ani po zejściu na parking, ale o umordowaniu kondycyjnym może świadczyć jeden fakt: wypiliśmy najwięcej wody w historii naszych wyjść.

    Tak jak przewidywaliśmy- sobotę spędziliśmy na lenistwie bo padało, w niedzielę poszliśmy tylko na spacer nad Wielicki Staw(oczywiście zmokliśmy), ale nie zabieraliśmy plecaków, ani nawet aparatu, więc z tej króciutkiej wycieczki relacji nie będzie.

    Nie był to pogodowo najbardziej udany wyjazd, a nawet można powiedzieć, że był nędzny. Ale wydaje mi się, że i tak wycisnęliśmy z tej pogody ile się dało i większość zaplanowanych wycieczek doszła do skutku. No i dla mnie ten wyjazd był trochę przełomowy, bo pochodziłam po nieco trudniejszych szlakach i może w końcu się odważę iść na Świnicę ?

                                                                                                        KONIEC

     

     

    • Lubię to ! 7
  8. 3 godziny temu, Zośka napisał:

    @Fibi to faktycznie najtrudniejszy odcinek magistrali ( w sensie że najbardziej pod górkę) ale za to ten następny będzie najładniejszy?

     

    To koniecznie muszę się wybrać. Mam nadzieję,że są tam równiejsze kamienie?

    3 godziny temu, Zośka napisał:

    Ja też mam lęk kolejkowy ale im jestem starsza tym jest coraz mniejszy, więc dla Ciebie też jest nadzieja?. Jest szansa że na emeryturze pojeździmy?

    Ja ogólnie się nie boję kolejek, boję się tylko krzesełkowych chyba dlatego, że siedzi się na powietrzu. W dzieciństwie nie przepadałam za jazdą na karuzeli więc chyba chodzi o coś takiego.

    Ok. za 20 lat jedziemy razem na Lomnickie Sedlo ? !

    • Lubię to ! 2
  9. Odcinek 4

    Biała Woda-Dolina Kieżmarska-Zielony Staw Kieżmarski-Rakuski Przechód-Rakuska Czuba-Łomnicki Staw-Tatrzańska Łomnica

    Jest środa. Prognozy z niedzieli twierdziły, że w środę najlepiej. No to trzeba gdzieś iść. Tyle, że do środy prognozy się pogorszyły i zaczęły wieszczyć deszcz o 13. Lampa miała być o 6-7 rano, a potem to tak znowu 50/50. Ale iść trzeba, bo w czwartek ma być burza, armagedon i chyba nawet śnieg.

    Tym razem zdradzamy elektriczke i jedziemy autobusem o 5.58 ?

    Z okien podziwiamy nasz dzisiejszy cel- przy tatrzańskich kolosach Velka Svistovka prezentuje się jak nędzny wypierdek, ale przecież i tab będzie to kolejny dwutysięcznik do kolekcji.

    Wysiadamy na pustym parkingu. Mój zmysł sknery rejestruje, że parkowanie od marca podrożało o 2 euro. Idziemy spokojną Doliną Kieżmarską do schroniska.

    sl51.jpg.6c42a51f108ac25bf8fba2723550a3ea.jpg

    Zawsze dziwi mnie tu tabliczkowy czas przejścia(a na mojej mapie, która ma bardziej wyśrubowane czasy niż tabliczkowe, jest jeszcze dłuższy?)

    W każdym razie nawet idąc niezbyt szybko, da się urwać sporo czasu.

    Otoczenie Zielonego Stawu Kiezmarskiego zachwyca za każdym razem(jesteśmy tu 3 raz- 2 raz jesienią, a raz był zimą)

    sl52.jpg.aab23890b5c358df73ab32fc17e94b73.jpg

    Podczas spaceru debatujemy z jakich dobroci skorzystamy w schronisku. Może gorące maliny. A może bilinkovy czaj? A może kofola?. To jednak marzenia ściętej głowy, bo w schronie jesteśmy grubo przed 9 i kuchnia jest zamknięta i nie widać żadnych oznak życia?

    No to sobie siedzimy jakieś pół godzinki na ławeczce, bo zaoszczędziliśmy czas to możemy mieć chwilę wolnego.

    Potem ruszamy na czerwony szlak, który jest częścią magistrali- podobno najtrudniejszą częścią tego w sumie spacerowego szlaku, ale to się jeszcze zobaczy.

    Po drodze mijamy Czerwony Stawek:

    sl53.jpg.c823d7c8b998150b966440191cb9e0c6.jpg

    Schronisko coraz dalej:

    sl54.jpg.185c2205138b7dcc64214e7ebff00a2b.jpg

    Kiedy byliśmy jeszcze nad stawem, trochę niepokoju zasiała w mojej głowie tabliczka: "Uwaga! Zarwana droga". Trochę się więc obawialiśmy jakiś ponadprogramowych trudności, ale z drugiej strony gdyby szlak był nie do przejścia to chyba by go zamknęli. Być może chodziło o to miejsce:

    sl55.jpg.15025b96cdd6a4e17db8a495b4a035d0.jpg

    Dochodzimy do ciekawszego miejsca na szlaku. Musimy pokonać taki oto żlebik:

    sl56.jpg.77ecf441ba6982aecd04273430b2cf02.jpg

    A tak wygląda teren z bliska:

    sl57.jpg.ec5948070d5e2bdede3b62630ff9492f.jpg

    Zdjęcie nie oddaje stromizny, ale ta gładka i w dodatku mokra płyta nie zachęcała do wejścia. Postanowiliśmy zatem olać żelastwo i iść bardziej z prawej strony- tam wygodnych stopni i chwytów mnóstwo, no ale istnieje większe ryzyko spierdzielenia się do środka żlebu, więc nikogo nie namawiam ?

    Tak wygląda żleb z góry, teraz ktoś inny będzie się z nim męczył ?

    sl58.jpg.5dab54b33671494dc1b29164d0b4ba4f.jpg

    Za tym technicznym miejscem następuje seria monotonnych zakosów, które zaprowadzą nas na przełęcz. Trudności na dalszym odcinku już brak.

    sl59.jpg.c4513ac1c346bbacaf5e61e33723c465.jpg

    Jak widać powyżej, pojawiły się malutkie niewinne chmurki, ale niestety zaczyna mi to przypominać sytuację z Koprowego sprzed kilku dni.

    sl60.jpg.1daef98e1464a3671d2acdad82e6cfe7.jpg

    Kieżmarski już się chowa:

    sl61.jpg.464ff144502b85dac281ad968d8f1c98.jpg

     

    Nasz szlak z góry:

     

    sl62.jpg.2c89daa262d95916a74b1e956086673e.jpg

    Oficjalnie szlak wprowadza na Rakuski Przechód, ale jest ścieżka na szczyt Rakuskiej Czuby- oznakowana czerwonymi trójkącikami, więc chyba wejście na nią jest legalne.

    Oto i nasz 2-tysięczny wypierdek:

    sl63.jpg.4844582afec250a72040c5c67a6615d0.jpg

    Muszę mieć zdjęcie z serii "byłam tu" ?

    sl64.jpg.3c6fb085b161138ef88bd7fa65612670.jpg

    No tak, rozgościliśmy się na szczycie więc nie mogło być inaczej- zaraz wszystko przykryły chmury?

    DSCN8541.thumb.JPG.ca02740cc31c1af52eba323ff83453e2.JPG

     

    Siedzimy tam ze 40 minut, ale sytuacja nie ulega poprawie. Wręcz przeciwnie.

    No to złazimy. Wg mapy zejście wygląda na prawie płaskie, i owszem takie jest, bo na odcinku od Rakuskiego Przechodu do Łomnickiego Stawu wytracimy ledwo 250 metrów. Ale ostatnie co można o tym zejściu powiedzieć to to, że jest wygodne. Szlak prowadzi przez rumowiska i w wielu miejscach istnieje olbrzymie nagromadzenie wykręcaczy kostek. Uświadamiam sobie, że magistrali to ja chyba jednak nie lubię.

    sl66.jpg.55e412c429005fb43ee4220e2fe98346.jpg

    Trochę już jestem zmęczona kilkudniowym łażeniem, więc zaczynam wchodzić w mój tradycyjny tryb marudny. Stópki bolą. I kolana. I te kamienie mnie irytują. Czy to zejście się kiedyś skończy? Przecież krótkie miało być. Tak to marudząc i wlekąc się, docieramy do Łomnickiego Stawu z półgodzinnym opóźnieniem. A może to nie staw tylko Łomnicka Kałuża?

    sl67.jpg.ce617985313e17c7a81f25e1928c72ad.jpg

    Wobec zmęczenia i goniącej nas czarnej chmury obmyślam bardzo chytry plan? Zjadę kolejką!

    I może to był błąd. Bo gdybym z 20 minut odpoczęła to przecież zlazłabym w końcu na dół spokojnym tempem i to prawdopodobnie bez przygód.

    Gdybym wtedy wiedziała.......

    No ale napalam się na tą kolejkę jak szczerbaty na suchary, a ja jak sobie coś umyślę to koniec ?

    S. nie chce jechać kolejką bo mu szkoda 20 euro. A mi się nie chce iść szlakiem z jeszcze jednego powodu- naczytałam się, że brzydki, stromy i kable wystają ?

     

    Wsiadam sobie do gondoli zatem, bardzo szczęśliwa, że za chwilę bez wysiłku znajdę się na dole. Wysiadam na stacji pośredniej "Start" i tam doznaję szoku.

    AAAA Raaatunkuuu! Dlaczego ta kolejka jest krzesełkowa?

    Jechaliśmy kiedyś kolejką na Łomnicę, było to bardzo dawno temu, ale na 100% jechało się gondolą. W żadnych internetowych źródłach tez nie znalazłam, żeby to była kolejka w takiej akurat formie.

    To dla mnie traumatyczne przeżycie, bo nigdy w życiu nie jechałam kolejką krzesełkową. Z prostej przyczyny. Boję się kolejek krzesełkowych.

    Żeby było jeszcze gorzej- w gondolce jechałam z sympatyczną parą Słowaków i byłam pewna, że na to nieszczęsne krzesełko również władujemy się w trójkę.

    Niestety pan z obsługi wydzierał się "maksymalno dwoje!!!", więc dla zwiększenia traumy zostałam całkiem sama ?

    Ja wiem, że to może śmieszne, ale cały czas wydawało mi się, że z tej kolejki wypadnie mi plecak, a ja w odruchu wyskoczę za nim. Oczami wyobraźni widziałam już siebie na dole z połamanymi kośćmi i wybitymi zębami. Nawet czułam już smak krwi w ustach... I nie mówcie, że z kolejki nie da się wypaść, bo chyba nie dalej niż miesiąc temu ktoś wypadł.

    Kolejka jechała strasznie wolno i na dole jestem około 13.45. Zlądowałam gdzieś w środku niczego i nie wiedziałam dokąd iść, ale szedł jakis koleś z plecakiem więc uznałam, że zapewne idzie na dworzec to pójdę za nim- nie pomyliłam się.

    sl68.jpg.3281b582feaf57524c50774075b02671.jpg

    S. do dworca dotarł jakoś po 14.30, więc zejście zajęło mu 1,5 h. Ze mną to by raczej było 2,5 ? Deszcz oczywiście zaczął padać wcześniej.

    Doświadczenie z kolejką nie zmieniło mnie aż tak, żebym była teraz innym człowiekiem. Ale na pewno jestem człowiekiem wyleczonym na jakiś czas z jazd kolejkami:P

    Podsumowując: znów mieliśmy pecha do pogody- to już zaczynało być naprawdę irytujące. Ale sam szlak jest bardzo ciekawy i mam wrażenie że niezbyt popularny. Pewnie się jeszcze kiedyś tam wybierzemy, ale może z zejściem do Hrebienoka- wtedy w ramach samoumartwiania odhaczymy kolejny odcinek magistrali ?

    CDN.

     

     

    • Lubię to ! 6
×
×
  • Dodaj nową pozycję...