Skocz do zawartości

Fibi

Użytkownik
  • Postów

    599
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    32

Odpowiedzi opublikowane przez Fibi

  1. 10 godzin temu, barbie609 napisał:

    a może tak trochę więcej fotek , chętnie bym popatrzył i poczytał i pewnie nie tylko ja.

    Popieram!!!

    A w ogóle to nigdy i nigdzie w życiu tak nie zmarzłam jak na Babiej?

    • Lubię to ! 2
    • Haha 2
  2. Pamiętam sierpień 2014, kiedy to na 10 dni zrobiliśmy aż 4 wycieczki ?(z czego 2 kończyliśmy już w strugach deszczu). Przełom sierpnia i września to często jest duże ochłodzenie i te pierwsze ataki zimy. Ale ten śnieg się zwykle po krótkim czasie topi i chyba i tak wrzesień to mój ulubiony tatrzański miesiąc. Obecnie nie lubię już jeździć w sierpniu ze względu na dzikie tłumy turystów.

  3. @Pablo P ale my jeździmy w Tatry aż dwa razy w roku, więc wcale szału nie ma. Mamy 650 km, więc na weekend nie da rady, jedynie na dłuższe urlopy które trzeba planować pół roku wcześniej.

    Z tą pogodą to rzeczywiście jest coś nie tak ostatnio. Chociaż we wrześniu 2021 mieliśmy 10 słonecznych dni na 10 dni pobytu. I już wtedy wiedziałam, że przyjdzie nam za to zapłacić, bo los, a zwłaszcza los górski nie może być zawsze aż tak łaskawy. W każdym razie liczę, że wrzesień 23 będzie lepszy ?

    • Lubię to ! 2
  4. Witojcie! ?

    Zapraszam na relację z mojego najgorszego wyjazdu w Tatry ever. Wróciliśmy już miesiąc temu, ale tyle właśnie czasu potrzebowałam by uporać się z traumą ?

    Dzień 1

    Siwa Polana-Dolina Chochołowska-Schronisko na Polanie Chochołowskiej-Grześ-Rakoń(powrót tą samą drogą)

    Pierwszy dzień naszego długiego pobytu w Tatrach miał być ostatnim(bo wcześniej było z tydzień lampy) z dobrą pogodą i lawinową jedynką. Jako ceper bardzo nizinny wielokrotnie przekonałam się, że porywanie się pierwszego dnia na coś przesadnie ambitnego jest błędem. No , ale co robić, jak potem ma być szara doopa. Idziem na Wołowiec! A przynajmniej spróbujem ?

    Jedziemy wozem naszym własnym na parking na Siwej Polanie, nawet dużo nie podrożał, a może nawet wcale. Zapowiada się piękny dzień.

    t1.jpg.2223084f73e621446aef2d84d0fb9536.jpg

    Dolina Przeklęta ciągnie się w nieskończoność, ale cóż zrobić, taka już jest ?

    W schronisku robimy przerwę na jedzonko i siusiu, póki co nic nie zwiastuje katastrofy.

    Ale katastrofę zaczynam wyczuwać już od pierwszych metrów podejścia na Grzesia. Totalnie brak mi sił.

    t2.jpg.3646e63d6d6bd154d52981c5f4215a55.jpg

    Im wyżej, tym gorzej, czuję że z tego Woła to raczej nic nie będzie. Na szczyt docieramy co prawda pół godziny przed czasem, ale czuję się totalnie wyzuta z energii. Seba twierdzi, że niepotrzebnie tak pędzę, bo się zarżnę na początku. Tylko, że ja nie czuję bym jakoś pędziła, skoro inni ludzie mnie wyprzedzają.

    Tylko trochę zapomniałam, że Ci ludzie to mogą być od nas 20 lat młodsi a po Tatrach chodzić co weekend...

    t3.jpg.13095234e94dfc511ccaa373ebef0687.jpg

    Na Grzesiu chwilę odpoczywamy, widać że do Rakonia jest jeszcze kawał drogi.

    No to sobie idziemy trochę w górę trochę w dół, kawałek przed Rakoniem wyrasta przed nami taka tam sobie górka- latem pewnie nikt nie zwróciłby większej uwagi. Teraz można ją pokonać na 2 sposoby- na wprost, ale jest bardzo stromo lub trawersem po słowackiej stronie(spoko, mamy ubezpieczenie ;)) Widząc te górkę i mając na uwadze jaką męką było podejście grzesiowe decydujemy się na trawers. Tylko zapomniałam, że ja się zimą boję chodzić trawersami. ten odcinek kosztuje mnie tyle stresu, że ledwo mam siłę podejść na szczyt Rakonia. Nogi mam w postaci waciano-galaretkowej.

    t4.jpg.8505cd371db5f30fef48174c4d1ff02c.jpg

    Instrukcja jak nie trzymać czekana powyżej ?

    Wołowiec widziany z dołu wygląda strasznie i stromo. Na wacianych nogach raczej tam nie wejdę zresztą chyba i tak bałabym się zejścia. Stwierdzam, że ja chyba jednak nie lubię zimowego chodzenia- co innego pójść sobie doliną do schroniska, a co innego najwyższe partie.

    Seba twierdzi, że on by może i poszedł, ale też już ostatkiem sił. Z resztą i tak się n ie chcemy rozdzielać.

    t5.jpg.4af69356bfbef0f9e48527598850ac70.jpg

    Na zdjęciu to przyjemniaczek ?

    Czyli na Rakoniu decydujemy, że koniec wycieczki. Wracamy po własnych śladach. Tym razem schodzimy ze stromej górki, nie chce nam się babrać z trawersem.

    W schronisku robimy przerwę na obiad, który jest drogi i przeciętny w smaku. Na parking docieramy z czołówkami, bo późno wyszliśmy, no i od szczytu Grzesia wlekliśmy się.

    W pokoju okazuje się, że nasi skoczkowie narciarscy nie zdobyli medalu(była tego dnia drużynówka na MŚ).

    Medal nie zdobyty , Wołowiec nie zdobyty. Do niczego ta sobota. Pogoda to jednak nie wszystko.

    Dzień 2

    Palenica Białczańska-Rusinowa Polana-Gęsia Szyja-Waksmundzka Rówień-Psia Trawka-Kopieniec Wielki-Polana Olczyska-Nosalowa Przełęcz-Nosal-Zakopane

     

    Ta wycieczka była  wyjątkowa n a tle innych, gdyż nie zaliczyliśmy wycofu ? Jedziemy zatem busem na Palenicę. Poza nami jadą jeszcze 2 osoby. Takich pustek to jak żyję nie pamiętam, a ostatnio jeździmy tylko poza sezonem. Z parkingu wskakujemy na niebieski szlak. Nie jest stromo, ale trochę ślisko i żałuję, że nie wzięliśmy raczków. W końcu przed oblodzonymi stromymi schodami jesteśmy zmuszeni założyć raki.

    t6.jpg.927d5e34f5da2aaf0145216c9e2bf743.jpg

    Pogoda miała być do niczego, ale jednak  robi nam miłą niespodziankę.

    t7.jpg.0867225ded802b9d25040dbaa8c4eecc.jpg

    Na Rusinowej robimy długaśną przerwę, bo raczej nigdzie nam się nie spieszy. Poza nami jest tu jeszcze 4 innych turystów. Idziemy na Gęsią. Trochę się można zmęczyć, ale idzie się dobrze. Dzisiaj pewnie weszlibyśmy na Wołowiec. Ale byłoby to raczej bez sensu, bo pogoda się zaraz zepsuje ?

    t8.jpg.1425c00975c81153433d64b7049a61d0.jpg

    t9.jpg.7e6e280d901d915afa0f2cf03ce26942.jpg

    Idziemy dalej, najpierw na Waksmundzką Rówień, a potem długo przez las. na początku jest pięknie: o jaki śliczny zimowy las, o jakie piękne ośnieżone drzewa! Ten leśny odcinek jest jednak długawy i pod koniec to raczej myślimy: No niech ten cholerny las się wreszcie skończy, nic nie widać zza tych krzaków!

    Na Psiej Trawce robimy przerwę na jedzenie, tu spotykamy też większą ilość turystów. 6 albo 7 mogło ich być ?

    Idziemy na Kopieniec, na którym pogoda już ostatecznie się psuje:

    t10.jpg.6e3ec8809600db60d5e87f1cb989b198.jpg

    Nie ma co robić przerwy, złazimy.

    Na Polanie Olczyskiej zaczyna padać śnieg, więc już w ogóle jest katastrofa.

    Na koniec został nam Nosal:

    t11.jpg.09f58232e2fd557140f24eac7093b70f.jpg

    Z którego zejście było koszmarem- co 2 zakos suchy, co 2 mocno oblodzony, więc chyba z 5 razy zakładaliśmy i zdejmowaliśmy raki. Zeszliśmy jednak do Zakopanego w 1 kawałku. Była to bardzo fajna wycieczka i może to właśnie ona lepiej nadawałaby się na pierwszy dzień ?

     

    Dzień 3

    Kuźnice-Dolina Jaworzynki-Hala Gąsienicowa- Czarny Staw Gąsienicowy(powrót przez Boczań)

    Nie zapowiadało się na zmiany w pogodzie, ale gdzieś trzeba było iść. Wybieramy Murowaniec, bo blisko no i jakby co to można cały dzień w schronisku przesiedzieć.

    Do 1800 m. była jeszcze lawinowa jedynka, więc można było pokonać Jaworzynkę bez uszczerbku na zdrowiu ?

    t12.jpg.850ca52e941a672570955493e0e3f73d.jpg

    Brzydko jest, ale coś tam jednak widać:

    t13.jpg.f363d09817ee94229d46cb6b8ddb76a3.jpg

    Zatrzymujemy się w schronisku i decydujemy co dalej. Wyżej nie ma sensu iść bo ledwie co widać, no i mocno wieje(haha, jeszcze wtedy nie mieliśmy pojęcia co znaczy "mocno wiać"- ale już za kilka dni się dowiemy). W końcu decydujemy się iść nad Czarny Staw, a jak się uda to może i na Zmarzły? Zadni Granat sobie jednak darujemy ?

    t14.jpg.4b87f88ff1655168437580e88574698f.jpg

     

    Idziemy zimowym obejściem, które jest słabo przetarte, więc trochę się błąkamy. Ludzie idący letnim szlakiem patrzą na nas jak na półgłówki. Docieramy nad staw, ale w strasznej zamieci i trochę już mamy tego dosyć.

    t15.jpg.a0501d45c0358d484cbfa9a734a885a6.jpg

    Zmarzły Staw raczej sobie w tych warunkach darujemy, ale przejdziemy się do końca po zamarzniętym jeziorze.

    Wracamy do Muro, w którym wypijamy bombardinio(strasznie to jest dobre!) i poznajemy sympatycznych Warszawiaków z którymi razem zejdziemy do Kuźnic. A raczej do Zakopanego, bo busy do Kuźnic nie jeżdżą(remont drogi).

    Dzień 4

    Kiry-Dolina Kościeliska-Hala-Ornak-Iwaniacka Przełęcz-kawałek szlaku na Ornak i z powrotem

    Pogoda miała być minimalnie lepsza, więc wyznaczamy sobie bardziej konkretny cel. Ornaki są dobre o każdej porze! Jedziemy znów swoim autem bo i tak zaczniemy i skończymy w Kirach. A busom nie ufam, szczególnie kiedy nie ma turystów.

    Musiała nastąpić mała odwilż:

    t16.jpg.5c576a1c0049b55d5d7c91a23e7e37f0.jpg

    O drodze Kościeliską nie ma co się rozpisywać, półtorej godzinki i jesteśmy w schronisku. No to coś tam jemy i wyłazimy na szlak przez Iwaniacką Przełęcz. Nigdy tędy nie szliśmy, ani zimą, ani latem więc będzie coś nowego.

    t17.jpg.89bf232fc06e748b42bf926c049f5f4d.jpg

    Po drodze spotykamy leśniczego TPN, który mówi nam, że misie zaczęły się budzić. jeszcze by tylko miśka brakowało do tych wszystkich katastrof. Podejście na przełęcz może trochę dać popalić, ale my już nie jesteśmy tymi galaretami spod Wołowca ?

    t18.jpg.3519b70dca358f317eb1dc8c4473a090.jpg

    Jak widać pogodowo jest całkiem dobrze. Z tej wycieczki jednak wcale nie mam zdjęć, czyżby je coś zeżarło??

    Od Iwaniackiej Przełęczy idziemy zielonym szlakiem. No  przetarte jest słabo, wersja letnia w ogóle nie przedeptana, ktoś przetrawersował bardziej na prawo, no to idziemy po jego śladach. Ale się trochę męczymy, fizycznie i psychicznie, bo śnieg jest prawie wcale niezwiązany z podłożem. (a jest tylko 2!)W końcu jednak decydujemy się na odwrót. Tak samo jak kilku chłopaków przed nami oraz kilku za nami. Złazimy i resztę dnia spędzamy w schronisku przy szarlotce ?

    Dzień 5

    Kiry-Dolina Kościeliska-kawałek szlaku na Ciemniak(no tak z pół)-Hala Stoły i z powrotem

    Dziś nastąpi najbardziej ekstremalny z naszych wycofów ?

    Ale będzie ciekawiej, bo będziemy mieć towarzyszy niedoli. Dołączają do naszego grona @vatra i @Krzysiek Zd. Z Natalią i Krzysiem umawialiśmy się od dawna, że zimą pójdziemy razem na Czerwone Wierchy. Nasze plany przybierały różną formę:

    1. Od Ciemniaka do Kopy

    ale jednak nie, bo w przeciwnym kierunku łatwiej, czyli:

    2. Od Kopy do Ciemniaka

    Tyle, że po przygodach na Ornaku to się w ogóle zaczęliśmy obawiać Kopy, bo wszystkie szlaki na nią są lawiniaste.

    Zatem opcja:

    3. Tylko Ciemniak

    Po cichu sobie trochę myślę, że jak warunki będą dobre, to się może i na Krzesanicę przejdziemy. Albo i nawet na Małołączniak, kto wie ?

    Wycieczkę zaczynamy w Kirach, na razie mocno wieje, a ma wiać jeszcze mocniej, ale liczymy, że się prognozy nie sprawdzą ?

    t19.jpg.0240a28f5ed29d81b314b56e065b2d5c.jpg

    Na razie nie jest tak źle, a zdjęcie powinno być podpisane "Oni jeszcze nie wiedzą" ?

    t20.jpg.def3b3e3f22a23328bf60e209c6d1676.jpg

    t21.jpg.4247dffc6f718ed8553011897188042e.jpg

    Przy skałce Piec robimy sobie dłuższą przerwę.

    t22.jpg.e81447a6a617a6c39a71eb9c255a568d.jpg

    Idziemy dalej, im wyżej tym gorzej. Wiatr wieje tak, że ledwo jesteśmy w stanie ustać na nogach. Ja w szczególności, bom najlżejsza. Z góry schodzą ludzie i mówią, że dziś nie da się wyżej wejść, oni odpuszczają. My się na razie nie poddajemy. No ale po tej nierównej walce na wysokości około 1650-1700 m. decydujemy się na wycof. Znowu. Znowu przystanek przy piecu, który w ogóle nie grzeje. Tym razem pijemy piwko, bo tego przecież się na trzeźwo nie da wytrzymać.

    Z braku laku wymyślamy, że idziemy na Stoły. Sebastian, który jednak ma przerost górskich ambicji(co było powodem wielu konfliktów na tym wyjeździe), twierdzi, że on chce spróbować jeszcze raz. Może już nie wieje. No dobra. To niech idzie jak mu się chce. My za to w dół i dalej na Stoły. Jeszcze dobrze nie rozpoczęliśmy podejścia, dostaję wiadomość "jestem przy skałce i zaraz schodzę". No cóż, nie możliwe  żeby zdążył wejść na Ciemniak i zejść w takim tempie. Okazało się, że nie doszedł nawet do Chudej Przełączki i miał problem z zejściem, bo wiatr go z powrotem na górę wpychał.

    Docieramy na Stoły gdzie jemy, pijemy i czekamy na Sebixa. Który dzwoni, że chyba mu się nie chce podchodzić, szczególnie, że zabrałam jego kijki(ale ona zabrał herbatę!). My jednak też schodzimy bo zaczyna padać deszcz. No i to tyle z marzeń o Białych Wierchach ?

    Dzień 6

    Kuźnice-Polana Kondratowa i z powrotem

    Po przygodach w wiatrem mieliśmy kolejny dzień przesiedzieć w pokoju, ale, że usiedzieć nie mogliśmy, wybraliśmy się na krótką wycieczkę na grzańca ?

    Było paskudnie, więc nawet za bardzo nie robiliśmy zdjęć:

    t23.jpg.1f93b0fccab0dcc6acd1e39a923ae548.jpg

    t24.jpg.ddcba07a7d5b7783858321c72a5b5236.jpg

    Kondratowa zawsze ratuje przy brzydkiej pogodzie ?

    Dzień 7

    Kuźnice-Boczań-Hala Gąsienicowa-Kasprowy Wierch(powrót tą samą drogą)

    Dziś pogoda ma być piękna. Ale nie cieszcie się frajerzy, bo ma być też lawinowa 3. No tak, biednemu zawsze wiatr w oczy. Czasem nawet dosłownie.

    Znów spotykamy się z @vatra i @Krzysiek Zd, tym razem przy budce biletowej w Kuźnicach. Idziemy sobie przez Boczań. Po drodze zostawiamy drogowskazy dla @jaaga76, która ma się tu pojawić wkrótce

    t25.jpg.d1addc6254903119a064e045f103e0cf.jpg

    Jeszcze nam się może zgubić, biedaczka... ?

    t26.jpg.b18e9e5c60a00e1e77129694e1e96a63.jpg

    Do Murowańca tym razem szliśmy strasznie długo.

    A dlaczego?

    Dlatego:t27.jpg.4cb003e06e35f3531fb6a74a196ac6d2.jpg

    Po prostu co chwila się zatrzymujemy, żeby podziwiać widoki ?

    t28.jpg.81a8649a6779d34667ab89f7a4646e76.jpg

    Przerwę robimy na zewnątrz schroniska, bo nie chce nam się pitolić z rakami. N. i K. dziś wracają do domu, więc chcą jakąś krótszą wycieczkę- idą nad Czarny Staw. My byliśmy parę dni temu więc nie chcemy powtarzać, ale przez tą trójkę lawinową możliwości były ograniczone. Ale skoro pogoda jest to pójdziemy na Kasprowy, dawno do żadnego szczytu nie dotarliśmy ?

    t29.jpg.c5f843118b5223a6858c699c89e3c79e.jpg

    Po drodze Seba robi milion zdjęć Kościelca, co chwilę mówiąc "No zobacz jaki ten Kościelec jest płaski" - ja wiem, on mnie chce urobić, żebym z nim kiedyś poszła, ale po moim trupie ?

    t30.jpg.7d1226f0f0f1fb7a63a23fe0d20437ed.jpg

    Po drodze jest nam tak ciepło, że większą część podejścia idziemy w samych bluzach. Chociaż było podobno -10, ale słońce bardzo grzało.

    Na Kasprowym jak zwykle miliony osobników ludzkich:

    t31.jpg.d385835d6e104278aa966a8a6212f717.jpg

    t32.jpg.4efd583c6b0808c541b5dd951a770b40.jpg

    Bardzo jesteśmy szczęśliwi, że tu przypełzliśmy . Moje szczęście jednak kończy się kiedy widzę zejście zielonym szlakiem. Jakieś takie strome i prawie wcale nie przetarte. Byliśmy już tu kiedyś zimą, ale wtedy śnieg był wywiany do kamieni i było nawet widać letni przebieg szlaku. Teraz wygląda to o wiele gorzej. Raczej nie chcę tędy schodzić, szczególnie, że pamiętam, że gdzieś w połowie zejścia jest trawers Suchej Czuby, a ja nie mam czekana bo nie chciało mi się go targać, skoro wycieczkę mieliśmy skończyć w Murowańcu ?

    Oczywiście S. chce schodzić przez Myślenickie Turnie, żeby zrobić pętelkę, i na początku niezbyt poważnie traktuje moje protesty. Kończy się to wszystko wielką awanturą  i prawie rozwodem ?

     

    No to schodzimy z powrotem na Halę, bacznie wypatrując @jaaga76 która miała też dziś iść na Kaspro. Ale Agnieszki nigdzie nie ma, a nawet nikogo podobnego.

    Z Agą musieliśmy się minąć, ale może o 2 minuty, bo kiedy my zdejmowaliśmy raki przed Murowańcem, to @vatra @Krzysiek Zd i @jaaga76 robili sobie wspólne zdjęcie. Z drugiej strony Murowańca.

    Taki jeszcze pech na koniec.

    Schodzimy znów przez Boczań, raczej bez przygód, choć już w Kuźnicach na oblodzonym chodniku parę razy musimy się ratować przed glebą, dobrze, że chociaż kijki były.

    Reasumując było beznadziejnie. Wyjazd umęczył mnie psychicznie i do pracy wróciłam jako strzępek nerwów. A wydawało mi się, że we wrześniu to był pech do pogody.

    Na koniec dziękuję @vatra i @Krzysiek Zd za przemiłe towarzystwo!!!!

    • Lubię to ! 6
    • Dziękuję 2
    • Haha 1
  5. 5 godzin temu, Q'bot napisał:

    Gdzie te czasy gdy ktoś chciał konsumować treści publikowane w mediach społecznościowych? Od paru lat każdy preferuje te treści generować samemu, w efekcie czego już żodyn nie pacza tylko uploaduje na potęgę.

     

    Choć ciekaw jestem gdzie 20-30 lat wstecz uprawiano turystykę, skoro w Tatrach było mniej osób?

    Jak to gdzie? Nie mieli kasy, więc siedzieli na działce ?

    • Haha 3
  6. Dnia 27.03.2023 o 01:01, jaaga76 napisał:

    Mi tam dobrze po obu stronach, dlatego bardzo bym chciała więcej szlaków "granicznych".  Takich żeby sobie pętelki robić. Za nic nie kumam, czemu legalnie np. na Gładką wejść nie mogę? W Karkonoszach to super działa, w Tatrach nawet się o tym nie mówi... ?

    Zazdroszczę Słowakom elektriczki. 

    Mały minus na Słowacji - brak konserwacji łańcuchów. Można się zdziwić....

    Tam jest raczej brak konserwacji wszystkiego na szlaku ? a łańcuchy owszem, zwisają sobie smętnie pourywane ? Na Gładką od Słowacji akurat można legalnie, ale dlaczego nie da się zejść do Piątki to też nie rozumiem.

    • Lubię to ! 1
  7. 10 minut temu, barbie609 napisał:

    a gdzie byliście?

    Zamierzaliśmy iść na Ornak, ale uszliśmy może że 100 metrów w pionie od Iwaniackiej Przełęczy i powrót. Nie dało się iść po ruchomym śniegu

     A poza tym szlak bardzo słabo przetarty.

    • Przykro mi 2
  8. Jeszcze tu jestem ? Na Gęsiej byliśmy 2 dni temu, więc się trochę minęliśmy. Ale większość naszych wyjść to wycofy. A wczoraj to nam wiatr o mało łbów nie pourywał. Dziś za to była walka z niezwiązanym śniegiem, oczywiście przegrana ? Pogoda ma być jeszcze w piątek i niedzielę więc może coś się uda wreszcie. A pustki na szlakach są piękne ?IMG_20230306_101239192_HDR.thumb.jpg.b1aab85f1d4cdd7e5eae2f39ac085616.jpg

    PS. Nigdy nie wystawiałam zdjęć z telefonu i nie wiem czemu jest do góry nogami. To znaczy do dołu górami ?

    • Haha 5
  9. 18 minut temu, jaaga76 napisał:

    @barbie609wspaniałomyślnie wybaczam, bo foty piękne! ??

    Jak to robicie z @Werniks, że taka pogoda się Wam trafia ( czy to już efekt @barbie609??)?. Wybieram się w Tatry za półtora tygodnia, ale jak patrzę na prognozy to lekko smutek mnie ogarnia....

    Możemy sobie podać rękę, pogodowa siostro niedoli ? Z mojego wyjazdu, który za 2 dni, tylko sobota zapowiada się w miarę. Chyba w pierwszy dzień się styramy, a potem będziemy leżeć ?

    @barbie609 piękna wycieczka, kiedyś szliśmy podobnie, tylko zaczynaliśmy w Dolinie Lejowej. Ale to było w totalnej mgle i śnieżycy, więc takie widoki jak u Ciebie to sobie mogłam narysować ?

    • Lubię to ! 3
  10. Hej!

    Ponieważ po jesiennych Tatrach, w których pogoda średnio nam dopisała czuliśmy spory niedosyt, postanowiliśmy wybrać się jeszcze w Karkonosze. Ale, żeby sprawdzić czy jakaś potatrzańska kondycja nam została, wpadliśmy na (chyba) dziwny pomysł wejścia na Śnieżkę 2 razy tego samego dnia. Oczywiście z zejściem na sam dół?

    Trasa wyglądała tak:

    Karpacz-Kocioł Łomniczki-Dom Śląski-Śnieżka-Ruzova Hora-Pec Pod Snezkou-Obri Dul-Śląski Dom-Śnieżka-Droga Jubileuszowa-Śląski Dom-Kopa-Biały Jar-Strzecha Akademicka-Samotnia-Polanka-Karpacz.

    Jest połowa października. Dzień wyjątkowo ciepły jak na tę porę, niebo rozgwieżdżone, bez śladu chmurki. Wyłazimy około 6 rano, jest całkiem ciemno. Idę taka wpół przytomna, patrzę na chodnik i widzę jakiegoś pieska. Ale kurde, jakieś to duże jak na psa. Co to jest? Owczarek nowofunlandzki??? A nie, to dzik, a nawet więcej dzików. Z duszą na ramieniu włazimy na jezdnię, żeby nie dzielić z dzikami chodnika. Jeśli one tak sobie łażą po chodniku w mieście, to ja się teraz boję iść po ciemku przez las?

    sn1.jpg.b8bedbdb0e4c2a6de71ce86e382600e3.jpg

    Idziemy tak z duszą na ramieniu, po godzince jesteśmy przy schronisku "Pod Łomniczką", które póki co nie żyje, ale podobno ktoś ma je zmartwychwstać ?

    Nie robimy więc długiej przerwy, zjadamy tylko po kilka cukierków i lecimy dalej. W międzyczasie zaczyna robić się widno.

    sn2.jpg.e283761f206c2ce01ce116664a20b886.jpg

    Podziwiamy jesienne kolory:

    sn3.jpg.594e0ea0e860f4e90d718463f64c50f6.jpg

    Meldujemy się pod Śląskim Domem, w okolicy którego jest wyjątkowo pusto. Ale to nic dziwnego, nie ma jeszcze 8 rano.

    sn4.jpg.8c3331ddd4c269b7cd00ff662fc81371.jpg

    Tutaj robimy dłuższą przerwę, bo trzeba coś zjeść przed atakiem szczytowym. Idziemy na Królową czerwonym szlakiem, idzie się dobrze, ale cały czas mam gdzieś z tyłu myśl, że co to będzie za tym drugim razem. Czy to w ogóle możliwe?.

    Śnieżka po raz pierwszy wita nas pięknym widokiem:

    sn5.jpg.4248418537e7b0ef16ee8c0727a5aad8.jpg

     

    Ale zbyt długo nie zabawimy, bo kto wie co nas jeszcze czeka. Schodzimy ze szczytu na czeską stronę, jest to też dla nas okazja na zapoznanie się z czeskimi szlakami. Zejście żółtym szlakiem jest bardzo strome, ale szlak jest świeżo wyremontowany, więc bardzo komfortowo schodzi się po pachnących nowością schodkach.

    Tak to wygląda z dołu:

    sn6.jpg.c10a157f4c2f186cb957c26e214dfacf.jpg

    Dalej jest bardzo długo płasko, a szlaki, jak to u sąsiadów często bywa, wyasfaltowane:

    sn7.jpg.709ae758f5c3f73da0d24adb3290e6e1.jpg

    Później następuje najmniej przyjemna część wycieczki- zejście ciemnym, mokrym i stromym lasem:

    sn8.jpg.818aee19f477351f52b329d59f5ff6d4.jpg

    Ponury las doprowadza nas jednak do cywilizacji, czyli dolnej stacji wyciągu w Pecu pod Snezkou. Tutaj robimy sobie długą przerwę. Jemy, pijemy i obserwujemy turystów spieszących się do wagonika. Żeby nie było nudno pójdziemy teraz innym szlakiem. Tym razem niebieskim.

    Początek to znowu asfaltowanie:

    sn9.jpg.1d91fba5ecf0a3ed1629cb2d81b96b26.jpg

    Mąż mierzy czas stoperem i mówi, że zapitalam w tempie 600m/h w pionie i gdzie mi się tak niby spieszy? Rozwiązanie zagadki jest dosyć proste- wiedząc, że mamy do przejścia ok. 30 km. wzięłam moje najstarsze, najbardziej rozdeptane buty. Starość butów= starty vibram, więc muszę iść szybko, bo stromo jest i się na kamieniach ślizgam ?

    sn10.jpg.8d6f5ff37316d4ce960805d490ba6b75.jpg

    O ile na stromym odcinku idzie mi się bardzo dobrze, to wypłaszczenie pod koniec zaczyna mnie nużyć i męczyć. I znowu jestem jak osioł ze Shreka i ględzę co chwila czy daleko jeszcze ?

    No i znów jesteśmy pod Śląski Domem

    sn11.jpg.7ceaa2fd03c6fe4a0d923ddfde87f4eb.jpg

    Na chwilę siadamy na ławeczkach, ludzi jest jakieś 78 razy więcej niż rano.

    No to teraz atak szczytowy nr 2. Idzie się gorzej niż rano, w dodatku teraz w tłumie ludzi, ale i tak nie jest źle.

    Meldujemy się na Śnieżce po raz drugi.

    sn12.jpg.231a6bdc27c74e8e083c6aff1735e7a6.jpg

    W czeskim schronisku pijemy 'Kofolę Zwycięstwa" ? i zaraz złazimy na dół. Tym razem niebieskim szlakiem, którym idzie się przyjemniej, bo jest mniej stromy i bardzo szeroki, więc nawet tłumy ludzi nie są tu aż tak odczuwalne.

    sn13.jpg.4813f5ed806da3990a4d1c163ed933dd.jpg

    Po środku kadru szlak czerwony, którym przyszliśmy rano.

    W Śląskim Domu robimy przerwę główną- zjemy obiad i wypijemy piwo.

    Po czym rozpoczniemy zejście szlakiem tym razem czarnym.

    sn14.jpg.6ef1b0bb74cd2d66ad1cf4c43f579a19.jpg

    Czarny szlak to najkrótsza opcja na znalezienie się z powrotem w Karpaczu, no ale po co korzystać z najkrótszej opcji, jak można trochę dłużej i z lepszymi widokami?

    Teraz zmienimy szlak na żółty- to bardzo krótki odcinek, którym nigdy nie szliśmy, więc w końcu była okazja przetestować:

    sn15.jpg.423741474580626e8da69c5e7184b081.jpg

    Zimą szlak jest zamykany ze względu na bardzo duże zagrożenie lawinowe, to o czym @jaaga76 pisała post wcześniej wydarzyło się właśnie w tym miejscu.

    Ścieżka doprowadza nas do schroniska-molocha, jakim jest Strzecha Akademicka.

    sn16.jpg.5aec7068631d137d163d84a0407c9f3d.jpg

    Trwają tu jakieś remonty, więc nie będziemy się zatrzymywać.

    Krótką przerwę robimy za to w Samotni, która jest jednym z moich ulubionych miejsc w Karkonoszach.

    sn17.jpg.e221992b24961839d89612ddc1b8b80d.jpg

    Moglibyśmy tak siedzieć i napawać się sukcesem, ale jednak trochę boimy się "zasiedzenia" więc trzeba w końcu iść. Od Samotni do Karpacza jest jeszcze ponad godzina drogi i to właśnie ten odcinek okazał się najbardziej męczący.

    Na dole jesteśmy około 16stej, czyli cała wyprawa zajęła nam 10 godzin i przeszliśmy 30 kilometrów. Przy świetle dziennym widzieliśmy ślady porannej działalności dzików ?

    Najbardziej zadowolona jestem z pogody, odwiedzenia nowych, nieznanych do tej pory zakamarków i tego, że jeszcze nie zdziadziałam ?

    • Lubię to ! 5
  11. Dnia 13.02.2023 o 19:07, vatra napisał:

    Oj tak? zdecydowanie częściej jestem w górach niż na forum ? ale ciągle jeszcze wierzę że to się zmieni, oczywiście jeśli chodzi o aktywność forumową

    Zazdrość już mnie zeżarła?

    • Haha 3
×
×
  • Dodaj nową pozycję...