-
Postów
2 047 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
60
Typ zawartości
Profile
Forum
Blogi
Wydarzenia
Odpowiedzi opublikowane przez Mnich Admin
-
-
6 godzin temu, Zośka napisał:
Szkoda tylko że autor artykułu ni sprawdził gdzie leży Wielki Krywań bo na pewno nie przy granicy z Polską.
Czego wymagasz od redaktorów Onetu? Już nie pamiętasz, jak kiedyś napisali, że na Rysy się wchodzi, a Grzesia zdobywa
- 2
-
27 minut temu, barbie609 moderator napisał:
Proroctwo na dzisiaj umiarkowanie optymistyczne,nawet trochę słońca ma być , na dalsze dni coś bredzą o odwilży, więc trzeba ruszać zaznać słońca śniegu i szlaku. Idę sam więc kieruję się tam gdzie prowadzą wszystkie pienińskie drogi. Oczywiście trochę po mojemu poza szlakiem. W NT rano jakieś -15 ale w Jaworkach już tylko -6 . Na parkingu pusto znajomy parkingowy odśnieża . Wyruszam do Homola , na szlaku tylko dwoje turystów.Idą na Wysoką , byli już w lecie ale znają zimowe warunki na tej wredocie więc mają i raczki i kijki. Poza nami na szlaku pusto przed odbiciem na bazę skręcam na Połoninkę , jest ładnie
ktoś już wczoraj lub przedwczoraj tędy szedł
szlak jak widać jest trochę miękki i idzie się średnio ale jakoś wylazłem
prognoza się sprawdza , jest ładnie, ale jest i silny wiatr. Tu na zboczach Borsuczyn zaczyna dokuczać . Jest pięknie i pusto.
Na Durbaszce już duje konkretnie , muszę założyć softshele na ręce bo za chwilę mi paluchy odmrozi.Ale za to widoczek z Durbaszki jak zwykle zacny
Koło ławki zrobiło się tak trochę zaciszniej więc łyk herbaty i dalej . Na zachodzie i na południu widać oznaki zmiany pogody. Dawno na Wysokim nie byłem więc uparcie w tym wietrze idę , chociaż myśl o skręcie w prawo i zejściu pod schronisko cały czas mi towarzyszy Na podejściu na szczyt duje już jak na Królowej
jakoś wyłażę , widoczki są nagrodą , chociaż pogoda się psuje
coś tam udaje się sfocić
trochę Tatr
Mogielica i Stumorgowa całkiem ładnie widoczne
no i oczywiście
na zbliżeniu wygląda,że platforma pusta
chowam się po smrekiem zjadam lekko zmrożoną kanapkę popijam herbatą i pora na dół , oczywiście pozdrowienia dla tych co na szlaku
pogoda dalej się psuje i tak mnie żegnają Pieniny
schodzę na dół , chwila rozmowy z parkingowym , warunki określam jako średnie , ja miałem frajdę ,ale na rodzinny spacer po obiedzie to raczej nie miejsce i czas. Na szczęście tych kilka osób które spotkałem sprawiały wrażenie że wiedzą gdzie są i czego mogą się spodziewać. Cała pętelka to jak zwykle 4 godzinki. Aha jeśli ktoś teraz szuka górskiej kwatery to podobno w Jaworkach jest sporo wolnego i za rozsądną kasę.Zresztą to widać w Szczawnicy jest luźno.
Wysoki Od razu przypomina mi się nasza najlepsza integracja ever. Nasze długie i fajne rozmowy o nożach i Twojej służbie
Ale widzimy się już niebawem, w marcu nawet dwa razy
- 1
-
12 godzin temu, sir_ementaler napisał:
Hej! Jest tu ktoś jeszcze? Chciałem się tylko pochwalić, że zrobiłem kolejny odcinek. Tym razem o skradzionej z grobu Josepha Haydna czaszce. Może to mało związane z Tatrami, ale byliście takimi miłymi widzami, że postanowiłem Was osobiście zaprosić Pozdrawiam!
Film poniżej:
Gratuluję, bardzo fajny materiał Czekamy na więcej, Twoje produkcje są bardzo inspirujące i ożywiają nasze forum
- 1
-
17 minut temu, Jędrek napisał:
No to ja mam depresję od ponad 50 lat. Wychodzi na to że miałem ją gdy to jeszcze nie było modne
Wiem, że nie masz @Jędrekzłych intencji. Znam Twoje poczucie humoru. Ale jednak trochę trywializujesz.
- 1
-
50 minut temu, Zakochana w górach napisał:
Skoro już pojawił się temat depresji, to witajcie w klubie.
Długo odsuwałam od siebie diagnozę i leczenie. Było coraz gorzej. Tyle że ja jestem raczej osobą dobrze funkcjonującą - jest na to jakieś określenie, choć w moim przypadku to było jedno wielkie aktorstwo, które finalnie okazało się dodatkowym ciężarem psychicznym. W moim otoczeniu mało kto uwierzył w diagnozę. Nie pokazywałam po sobie, nie lubię się nad sobą użalać. Przyszedł taki czas, że miałam zaplanowany swój koniec, od a do z. I tylko myśl o moim kochanym siostrzeńcu mnie powstrzymywała. A gdy zawaliłam w końcu pracę, zdecydowałam się na leczenie. Farmakoterapia trwa prawie pół roku i w tej chwili mój stan jest powiedzmy stabilny. Nie lubię się poddawać, walczę o siebie. Pracę już zaczynam od 7, więc jest postęp, bo do niedawna nie byłam w stanie wstawać i zaczynałam o 9.30 na leżąco (pracuję głównie zdalnie).
Od najbliższego otoczenia usłyszałam chyba wszystkie najgorsze złote rady, jakich nie powinno się mówić do osoby w depresji. I dopiero gdy w odpowiedzi siedziałam bez słowa i płakałam, to cokolwiek dotarło. Cieszę się, że mam ogromne wsparcie w dwóch najbliższych osobach oraz w moim przełożonym.
Echh straszne to. Kiedyś pełna energii, bardzo dobrze zorganizowana w pracy, a teraz wycofana i bez siły do życia..Ale wierzę, że z każdym dniem, miesiącem, będzie tylko lepiej.
A jak to jest?
Pustka totalna gdzieś w środku, totalny brak sensu życia, brak siły żeby wstać, wykąpać się, pracować, na niczym mi nie zależy, nic nie cieszy, zerowe poczucie sprawczości i zerowe perspektywy na to, że moje życie kiedykolwiek zmieni się na lepsze - i przy tym wszystkim jeszcze dodatkowo traciłam siły by to wszystko ukryć, żeby tylko nikt się nade mną nie użalał, bo przecież ja zawsze daję radę..
Miałam taki moment, że jak pojechałam sama w góry, to już mi było wszystko jedno, szłam po ciemku, nie czułam strachu, i myślałam sobie, że pewnie jestem aż tak beznadziejna, że nawet gdybym spróbowała "przejść na drugą stronę", to zapewne i to bym spieprzyła, jak wszystko w swoim życiu.
O, tak się czułam. Jak nic. Jak za ścianą, niewidzialna, jakby życie toczyło się obok mnie, a ja byłam widzem za jakąś szybą.
Jak dobrze, że są odpowiednie leki, i że działają. Wychodzę na prostą, choć pewnie za najbliższym pagórkiem znów będzie ostro w dół, a potem znowu mozolne podejście...
...ale warto czasem spojrzeć z głębokiej depresyjnej doliny na tę potężną górę do zdobycia, z innej perspektywy.. A potem z każdym metrem w górę jest coraz większa satysfakcja. I szczęście. Czyste szczęście.
Taka mała metafora, coby pozostać jednak w górskim klimacie
Kończąc ten wywód chciałabym podkreślić: jeśli ktokolwiek z czytających jest w podobnym stanie - nie czekaj. Zacznij leczenie. Ja się przed tym broniłam, ale teraz widzę, że to było jedyne dobre wyjście. Ten stan naprawdę można zmienić, choć sama w to nie wierzyłam, teraz to widzę.
I pamiętaj:
Jesteś silniejsza/y niż myślisz.
Piękne i szczere świadectwo. Nie jest żadną tajemnicą, że z Kasią od znamy się osobiście (notabene poznaliśmy się na tym forum) i wiem, z jakimi stanami się boryka, dlatego bardzo, ale to bardzo gratuluję odwagi!
Siły i determinacji. Wszystko kiedyś przemija, nawet największa żmija.
Gdzieś kiedyś przeczytałem, że depresja oznacza, że każdy dzień rozpoczyna się od aktu odwagi i nadziei. Czyli od wstania z łóżka. Właśnie takich poranków Tobie @Zakochana w górach, sobie, jak i innym borykającym się z tą chorobą z całego serca życzę.
- 2
-
7 minut temu, Jędrek napisał:
A dają to na receptę, ze zniżką?
Oj przydałoby się. Ale rzeczywistość jest zgoła odmienna. Galopująca inflacja i szalejące ceny sprawiły, że góry to dość kosztowna forma terapii...
-
51 minut temu, Zośka napisał:
@Mnich Admin co to za pokuta ? Salewy kupisz
@Zośka, no bez przesady, aż tyle w życiu nie nagrzeszyłem
- 1
-
-
@wjesna - śmieszny kawałek, doceniam intencję i bardzo Ci dziekuję. Chociaż myślę, że gdybym na okrągło tego słuchał, moja depresja by się tylko pogłębiła
@Zośka- dziękuję Ci za Twoją szczerość. Nie każdy ma w sobie tyle odwagi, by publicznie pisać o tym, że zmagał się w życiu ze stanami depresyjnymi. Bardzo jestem ci za to wdzięczny.
Już nigdy nie napiszę niczego złego o Salewach. A jeśli złamię dane Ci przyrzeczenie sam sobie dam ostrzeżenie, a w ramach pokuty trzy razy przejdę całe Krupówki
- 1
-
-
31 minut temu, Zośka napisał:
@Mnich Admin współczuję. Miałam epizod depresyjny, trwał około pół roku ale to było najgorsze 6 miesięcy w moim życiu. Wiem jak to jest budzić się rano i myśleć tylko o tym żeby dotrwać do wieczora i znowu spać, spać....i najlepiej się nigdy nie obudzić. I wiem że jak ktoś z depresją mówi że nie ma siły żyć to mówi prawdę. Myślę że ludzie nadal boją się albo wstydzą szukać profesjonalnej pomocy ale też bardzo ciężko znaleźć dobrego, mądrego i empatycznego specjalistę.
Ja akurat trafiłem na świetnego specjalistę, od dwóch lat jestem w terapii. Będąc DDA mierzę się z demonami od wielu lat. Niestety, jak mawia mój terapeuta, wszyscy jesteśmy ofiarami swojego dzieciństwa...
Z pozytywnych informacji: te epizody (a miałem ich już wiele) nie trwają wiecznie. Doskonałą terapią są dla mnie właśnie góry; nic tak nie oczyszcza głowy jak trekking z wypchanym plecakiem, ludzie, których spotykamy na drodze, czy długie rozmowy w mojej ukochanej Roztoce.
Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że moja twórczość na forum poniekąd również jest formą terapii.
Domyślam się @Zośkaprzez co przeszłaś. Ja, jak mnie odetnie, zaszywam się w swoim łóżku na kilka tygodni. Nie jestem w stanie pracować, jeść, utrzymywać relacji z bliskimi. Nic nie cieszy, absolutnie nic. Ani książka, ani film, ani nawet ukochane góry. A takie zwykłe czynności, jak umycie zębów, czy zrobienie sobie kanapki są jak walka o życie. Są jak zimowe wejście na Mount Everest.
Zdaje sobie sprawę z tego, że dla osoby zdrowej może się to, co pisze, wydawać irracjonalne, głupie. Dorosły facet i tak się użala nad sobą i swoim życiem. Ale uwierzcie mi, nikomu, nawet największemu wrogowi nie życzyłbym takiego stanu. Ból istnienia jak tak samo intensywny jak ból fizyczny. I niestety - o tym też trzeba głośno powiedzieć - może doprowadzić do śmierci.
Żeby trochę zobrazować problem pozwolę sobie zamieścić krótki film zrealizowany przy udziale Światowej Organizacji Zdrowia.
- 1
- 1
-
A tak btw, wiecie, że dziś jest Blue Monday, ponoć najbardziej depresyjny dzień w roku?
Choć nie jest to potwierdzone naukowo, to właśnie w trzeci poniedziałek stycznia możemy odczuwać znaczny spadek energii, przygnębienie czy smutek.
Prawdę mówiąc kompletnie w to nie wierzę. I nie czuję się jakoś gorzej niż np. wczoraj. Inna rzecz, że jako człowiek, który od lat zmaga się z depresją uważam, że tego typu "akcje" trywializują trochę problem. Bo trzeba wiedzieć, że czym innym jest depresja, a czym gorszy nastrój. Wciąż jeszcze pokutuje pogląd, w którym depresja traktowana jest jako synonim gorszego dnia. Człowiekowi będącemu w depresji nie pomogą dobre rady w stylu: "weź się w garść", "wstań z łóżka", "wyjdź do ludzi". Ba, nie pomoże nawet przyjacielska rada "spakuj się i jedź w góry". Jak odetnie, to już na amen.
Pocieszające jest natomiast to, że depresja nie jest już czymś wstydliwym, nie jest tematem tabu. I trudno się temu dziwić, Światowa Organizacja Zdrowia szacuje, że do 2030 r. depresja będzie najczęściej występującą chorobą na świecie.
- 3
-
-
38 minut temu, barbie609 moderator napisał:
co do nielubienia warszawiaków to z czasów mojej służby w drogówce pamiętam ,że też był z nimi wieczny problem. Słabi kierowcy , mistrzowie prostej, a pretensje o wszystko.
Też nie lubię warszawiaków
- 1
- 1
-
40 minut temu, Q'bot napisał:
Ja pamiętam inna sytuację - wracałem z Łysej Polany późną jesienią - czekałem na przystanku od 6:30 do ok. 8 aż jakakolwiek marszrutka będzie wracać do miasta (W kierunku Palenicy zajechało koło pięciu czy sześciu). Czy są o poranku aż półtoragodzinne przerwy w kursowaniu?
A patrzyłeś na rozkład? Powinna jeździć w tym czasie linia regularna? Czy po prostu czekałeś na pierwszego, lepszego busa?
-
Zasiągnąłem dziś języka i jest tak, jak pisałem. W przypadku linii regularnej - a takowe wciąż są - busy na Palenicę i z powrotem powinny jechać o określonych godzinach. I nie ma znaczenia, czy mają full, czy jednego pasażera. Ale wiadomo, rozkład rozkładem, a rzeczywistość jest zgoła odmienna...
Choć pamiętam taką sytuację, że w okresie zimowym jechałem do Rozto, było jakoś około 14.00, czekałem na busa. I przyjechał, zgodnie z rozkładem. Wraz ze mną podróżował tylko jeden pasażer. Kierowca nie kaprysił, a za bilet zapłaciłem zgodnie z cennikiem.
-
10 godzin temu, wjesna napisał:
Bardzo lubię Dolinę Białego, mam do niej olbrzymi sentyment. Zwłaszcza w cieplejszych miesiącach, kiedy słychać szum rwących potoków. Kiedyś się zastanawiałem skąd wzięła się nazwa tej malowniczej, niedługiej doliny. Prawdopodbnie od białych wapieni na dnie doliny. Inna teoria mówi o białej pianie, która tworzy się na powierzchni pędzącego szalenie bystrza.
Spacerek bardzo przyjemny, pogoda mogłaby być trochę lepsza, ale tragedii nie mieliście
- 1
-
8 minut temu, Jędrek napisał:
Parę razy już się tam naciąłem wieczorem, brak busów i radź sobie sam. Albo ostatni bus, parę osób i "dołóżcie po 5 zł albo wracam na pusto".
Serio? A to nie jest tak, że cena jest stała i nie mogą ot tak sobie podnieść?
10 minut temu, Jędrek napisał:Gdy jeździł tam jeszcze PKS to chociaż wiadomo było o której jest pierwszy czy ostatni kurs.
Są busy, które odjeżdżają, kiedy są pełne, a są takie, które kursują wg rozkładu i odjeżdżają o określonej godzinie bez względu na liczbę pasażerów
-
21 minut temu, barbie609 moderator napisał:
Coraz bardziej się cenią. Ale akurat tą decyzję popieram, w ogóle jestem za ograniczeniem ruchu drogowego na tym odcinku. Jeździ tyle busów, że każdy bez problemu dostanie się do Palenicy.
-
2 minuty temu, barbie609 moderator napisał:
Obejrzałem, produkcja niegodna nowoczesnej platformy streamingowej. Jestem zdegustowany,a dlaczego już mówię . Żadnych przedstawicieli ras innych niż biała, zbyt mało LGBT a to co jest nie jest poważnie pokazane. Problematyka ekologiczna wręcz karygodnie wykpiona. Wszędzie dominujący biali samcy , obrzydliwość. O powszechnym spożywaniu zwłok biednych zwierząt gospodarskich to już nawet strach mówić.
A tak na poważnie to bardzo nam się podobało!
Tak czułem, że Ci się spodoba To teraz zabierz się za "After life".
-
1 minutę temu, Zakochana w górach napisał:
Dobrze, że nikomu się nic poważnego nie stało. Mieli sporego farta.
-
Już niebawem premiera polskiego filmu "Kos", luźno nawiązującego do historii T. Kościuszki. Recenzje ma nawet niezłe, krytycy porównują ten film do "Nienawistnej ósemki" Tarantino. A niektórzy piszą wprost, że jest to najlepszy, polski film historyczny, jaki powstał w ostatnim czasie. Zwiastun daje nadzieję na to, że nie będzie to raczej sztampowa, edukacyjna historia, zrealizowana "ku pokrzepieniu serc".
- 1
-
31 minut temu, Zośka napisał:
Smutny, ale prawdziwy i niechlubny rozdział tatrzańskiej historii. Oba materiały bardzo fajnie zrealizowane.
-
Tak myślałem, że kolega @barbie609 moderatorw górach, skoro od rana nie było go na forum. A jak nie ma kota, to myszy harcują
Super wycieczka, niezły warun Wam się trafił. Zżera mnie trochę zazdrość. Ale taka zdrowa zazdrość
- 1
Jedzenie na szlaku
w Noclegi i gastronomia
Opublikowano
Żadnych liofów, wystrzegajcie się tego, jak ognia! Próbowałem gotowce kilku marek i wszystkie smakują jak przysłowia kupa. A w zasadzie w ogóle nie smakują. To już zupki chińskie są lepsze, choć pewnie nie produkują wersji dla wegan