Skocz do zawartości

Ranking

Index wyszukiwania jest obecnie zmieniany. Wyniki w Rankingu mogą być niekompletne.

Popularna zawartość

Zawartość, która uzyskała najwyższe oceny od 29.03.2022 uwzględniając wszystkie działy

  1. Może nie najwyższa miejscówka, ale jestem w Zakopanem w delegacji i nie mam zbyt wiele czasu na góry, staram się korzystać na ile czas pozwala, no i siły Nosal o poranku:
    14 punktów
  2. Ahoj! Wreszcie znalazłam chwilę by wyspowiadać się z tegorocznego pobytu w Tatrach Pogoda udała się znakomicie, dzięki czemu udało się przejść 2 bardzo długie szlaki, jednemu z nas(ale nie mi) udało się zdobyć bardzo konkretny szczyt pozaszlakowy, oraz kilka szlaków krótszych. Nastąpił też jeden wycof, ale nie można mieć wszystkiego. Relację podzielę na 3 części, co by się zdjęcia zbyt długo nie ładowały Sobota- Tatrzańska Magistrala od Łomnickiego Stawu do Chaty Zamkovskiego. Plany na początek urlopu były trochę inne. Wycieczka miała mieć większy skład(my oraz @vatra i @Krzysiek Zd), cel miał być bardziej ambitny- Lodowa Przełęcz, niektórzy się nawet na jakieś Baranie Rogi napalali, ale w ostatniej chwili popsuły się prognozy- w sobotę po południu ma padać, a w niedzielę to już totalna pogodowa klęska. Wymyślamy zatem krótszą wycieczkę- do tego przejścia zainspirowała mnie kiedyś @Zośka mówiąc, że to najładniejszy odcinek Magistrali. Cóż, zaraz sami sprawdzimy. Jedziemy do Łomnicy elektriczką(bo mieszkamy chwilowo w Nowej Leśnej) i startujemy zielonym szlakiem. Początek szlaku raczej niczym się nie wyróżnia, jak to zwykle początki. Za to w dalszej części jest stromy, nieciekawy i jeszcze można sobie wybić potykając się o kable Po jakimś czasie mordęgi dochodzimy do skrzyżowania zielonego szlaku z Magistralą. Tu robimy sobie przerwę na jedzenie, picie i podziwianie Łomnicy Możemy w pięć minut dojść do Łomnickiego Stawu, ale chyba nam się dzisiaj nie chce. Skręcamy od razu na Magistralę. Na której uświadamiam sobie, że jej jednak nie lubię- widoki są takie sobie, bo głównie na słowackie pola i niższe górskie pasma, Tatry zaś pokazują się z rzadka. Najciekawszym miejscem na szlaku jest Łomnicka Vyhliadka, ale dziś widok nieco zachmurzony. Od tego miejsca jest już blisko do schroniska , o czym świadczy poziom wyślizgania kamieni Pogoda jest może taka sobie, ale czego nie widać na zdjęciu jest strasznie duszno a momentami wręcz gorąco, a my się akurat dziś naubieraliśmy jak na Syberię. W Chacie Zamkovskiego marzymy zatem o zimnej Kofoli. Schronisko jest w remoncie, ale działa zewnętrzny bufet, restauracja oraz wychodek. Natychmiast korzystamy z zimnej Kofoli i z wychodka też Po dość długiej przerwie w schronisku schodzimy szlakiem, który nazywam "wykręcacze kostek", jednak tym razem nie daje mi się aż tak bardzo we znaki jak poprzednio. Jeśli ktoś miał jeszcze złudzenia, że na Słowacji jest cisza, spokój i pustki, to przy Wodospadach Zimnej Wody może spokojnie się z tymi złudzeniami pożegnać. Hordy trampkowiczów jak na Moku, albo gorzej. Nie chce nam się schodzić przez Hrebienok więc idziemy żółtym szlakiem do Tatrzańskiej Leśnej. Tu hord już nie ma a sam szlak bardzo malowniczy. Kiedy dochodzimy do stacji elektriczki zaczyna padać deszcz. Może się jakoś szczególnie nie zmęczyliśmy, ale na rozgrzewkę w sam raz Niedziela- leje i grzmi, jedziemy do Popradu po Tatratea I Kofolę Poniedziałek Lodowa Przełęcz Przejście w poprzek Tatr przez najwyżej położoną przełęcz dostępną szlakiem marzyło mi się od dawna, ale zawsze coś stało na przeszkodzie- pogoda, zerwany po ulewach mostek i zamknięty szlak, covidove ograniczenia, potem znów pogoda. Ale co się odwlecze.... No i tak pewnego wrześniowego poranka pakujemy się do pierwszego porannego autobusu w Nowej Leśnej. Przed 7(dosyć późno jak na tak długi szlak, ale co tam, ostatnią elektriczkę mamy o 22.56 :P) jesteśmy w Jaworzynie. Dość żwawym krokiem startujemy, bo zimno. Dolina Jaworowa jest błotnista po opadach deszczu, totalnie dzika i bezludna( boję się misia 100 razy bardziej!) a przede wszystkim bardzo piękna. Ale też ciągnie się w nieskończoność. Owszem, można się tym pięknem napawać, ale trzeba się wdrapać prawie na 2400 npn. To kiedy to podejście nastąpi? Podejście owszem jest: I to całkiem wygodne. Gdzieś w górnej części schodów robimy sobie popas, ale jest tak zimno, że zbyt długo nie wytrzymujemy(nie idzie nam dogodzić, ostatnio było za gorąco O dziwo to Seba jest tym razem tym bardziej marudnym, strasznie na to zimno narzeka, ale ja mu robię wykład: - A na jaką przełęcz idziemy? - Lodową! -A jaka tam jest pod nią dolinka? -Lodowa! - a stawek? -Lodowy? No to jakim cudem miałoby być tam ciepło ? My tu gadu gadu, a tymczasem poprawia nam się pogoda: Końcówka podejścia jest dość krucha, więc założyliśmy sobie kaski, bo parę osób już schodzi. Po długaśnym spacerze ja już widzę przełęcz, już jestem w ogródku, już witam się z gąską(nawet widzę już zwisający łańcuch do zejścia!), tymczasem mąż mój docierający do celu jakieś 2 minuty po mnie oświadcza: Strasznie się dziś wleczemy! Bo to jeszcze nie jest Lodowa Przełęcz! To jakieś Sedielko! Coś mu się pomerdało, przez te słowackie nazwy. Na przełęczy pijemy Kofolę zwycięstwa, ale zostaje nam ponad pół butelki, bo strasznie zimno jest nadal(chociaż po tej stronie gór świeci słońce), a Kofola jest z lodówki jaworowej. Teraz nastąpi najgorsze. Trzeba zejść po łańcuchu. Nie mam w tym za dużo doświadczenia, bo szlaki raczej planuję tak by łańcuchami wchodzić a nie schodzić. No ale tym razem wygodniejszy logistycznie był marsz w stronę "domu". Najgorzej, że trzeba zejść tyłem, do czego w ogóle nie mam przekonania, ale miejscami jest za stromo na zejście przodem. No to godzę się z losem, i akurat jak już zaczęło mi się podobać schodzenie tyłem, to się łańcuch skończył Dla bojących się którzy jeszcze nie byli powiem, że ekspozycji tam żadnych nie ma, w przepaść nie da się spaść. Po krótkim odcinku z łańcuchem schodzimy po stromych piargach. Ludzie w "internetach" bardzo narzekają na degradację drewnianych schodów, ale w rzeczywistości wcale nie jest tak źle i nam schodziło się po nich bardzo wygodnie. O, już zeszliśmy: Najtrudniejsze(choć wcale nie trudne) za nami. Spacerujemy w stronę Teryho Chaty. Lisek tylko czeka na czyjąś kanapkę z plecaka: My podziwiamy widoki: I jakoś tak niespodziewanie wyrasta przed nami łańcuch: Ale przy dobrych warunkach jakoś nie jest specjalnie potrzebny. Wreszcie dopadamy schronisko! Strasznie jesteśmy zmarznięci, więc nosiczki czaj, to jest miód na nasze serca i żołądki. Nie wiem czy akurat herbata w Terince jest aż tak dobra, czy był to efekt zimna i zmęczenia. Marudzimy tak z 45 minut przy herbatce, w końcu trzeba zejść. Nie wiem dlaczego, ale zejście z Terinki juz po raz drugi zajmuje mi o wiele więcej czasu niż te mapowe, chociaż schodzi się tam całkiem dobrze. No, ale jakieś to takie długie i mozolne. W Chacie Zamkovskiego robimy dłuższą przerwę(może stąd takie ślamazarne zejście :P) ponieważ poza łańcuchami, piargami, i długością szlaku czeka nas jeszcze jedna trudność: wykręcacze kostek! Tym razem idę rzeczywiście wolniej niż poprzednio, ponieważ mam w nogach więcej kilometrów. Końcówka upływa nam na marudzeniu jak bardzo bolą nas stopy i mamy już tego dość, czyli klasyk W Smokovcu idziemy na pizzę i musimy być bardzo głodni i zmęczeni, ponieważ cebula wydaje nam się najpyszniejszą rzeczą na świecie. Jutro trzeba będzie odpocząć, ale że ma być pogoda, to na krótką wycieczkę pójdziemy. CDN.
    13 punktów
  3. 10 czerwca zaplanowany od półtora roku, w tajemnicy. Tylko garstka Przyjaciół wiedziała, że "wywinięty numer" ze ślubem na Kasprowym. I choć aura nie rozpieszczała, to przecież wzajemna miłość do siebie i do Tatr zwalczy każdą przeciwność i dosłownie góry przenosi ?
    13 punktów
  4. "Dumna" Łomnica Baranie Rogi Masyw Lodowego Z grani Małego Lodowego roztacza się lepszy widok niż z Lodowej Przęłeczy Ostry szczyt przy zejściu do Doliny Jaworowej
    12 punktów
  5. W dniu dzisiejszym razem z @Wernikspostanowiliśmy się trochę przewietrzyć.Wybór padł na reglową trasę Wierch Poroniec-Rusinowa Polana-Polana pod Wołoszynem -Schronisko Roztoka -Palenica. Pogoda jak się okazało średnia , na chwilę się rozjaśniło jak pałaszowaliśmy szarlotkę w schronisku. Jakieś tam widoczki były , ludzi niewiele , na parkingu byliśmy pierwsi.Rusinowa pusta i szlak do Wodogrzmotów też. Wspomnieć należy że ten czerwony to najstarszy znakowany szlak polskich Tatr i chadzali po nim wszyscy pionierzy. Co do warunków to typowo wiosenne sporo miękkiego śniegu , miejscami lód , skała , błoto.Dla każdego coś miłego. Od połączenia czarnego z czerwonym zdecydowaliśmy się na raczki , tak było lepiej i wygodniej,oczywiście niedaleko asfaltu były już niepotrzebne.Na zejściu do schroniska też żeśmy ich użyli do góry było już bez nich. Na drodze do MOK-a trochę ludzi szło nawet fasiągi jeździły. Przez chwilę było słonecznie i na pożegnanie Rysy się pięknie zaprezentowały. Parę fotek na początku powitał nas strażnik szlaku widoczek na Rusinkę coś tam widać odtąd przez spory kawałek na raczkach przy Wodogrzmotach miało miejsce wrogie przejęcie , ten oto czarny charakter wygonił Orzechówki z ławek i przejął ich styl życia szarlotka była super i widoczki z zejścia fajnie było.
    12 punktów
  6. Wschód słońca z Południcy w Tatrach Niżnych
    11 punktów
  7. Witam wszystkich tatromaniaków oraz miłośników gór. Niżne Rysy 2430 m.n.p.m , szczyt warty odwiedzenia. Wszedłem od strony polskiej od Buli pod Rysami wejście bardzo proste, chociaż sporo kruszyzny, widokowo bajka. Moja pierwsza wizyta na Niżnych, zamierzam tam wrócić od strony słowackiej. Jedyny problem na jaki natrafiłem to pielgrzymka na Rysy mimo wczesnej pory, z Palenicy wyszedłem około 5:20. Po zejściu ze szlaku problem tłumów się skończył. W sumie spotkałem cztery osoby. Zdjęcia z telefonu, wkrótce dorzucę jeszcze z aparatu, podpisy dodam po zalogowaniu z komputera, tak jest wygodniej niż z telefonu. C.d.n. Hinczowa turnia i Mięgusze Żabi Koń niby się nie wyróżnia a robi wrażenie Czarny Miegusz lekko w chmurach, Hinczowa, Wołowa, Żabia turnia i oczywiście Żabi Koń Ganek i Gerlach w całej okazałości Mięgusze Mięgusze po raz n-ty Żabi Koń, Żabia turnia, Wołowa turnia, na drugim planie Grań Baszt Ganek, Wysoka i Rysy Wysoka i Rysy
    11 punktów
  8. Pod koniec września ubiegłego roku wybraliśmy się z żoną na od dawna wyczekiwany dłuższy wypad w Tatry. W planach był kawałek Orlej Perci i poznawanie szlaków Słowackich. Pierwsze dwa dni były deszczowe, więc na rozgrzewkę zaliczyliśmy spacery do Doliny Gąsienicowej i na Rusinową Polanę z niedzielną Mszą na Wiktorówkach. Widoki były zerowe więc zdjęć nie będę nawet wrzucał. W poniedziałek zgodnie z prognozą przyszła piękna pogoda więc wyszliśmy na Orlą. Plan był taki, żeby wejść Żlebem Kulczyńskiego, dojść do Skrajnego, wtedy ocenić siły (fizyczne i psychiczne) i podjąć decyzję czy schodzimy do doliny czy chcemy iść dalej na Krzyżne. To pierwsze spotkanie żony z Orlą więc nie byliśmy pewni jak zareaguje na ekspozycje. Cała wycieczka wyszła fantastycznie. Wyszliśmy rano z Brzezin, dalej zgodnie z planem przez Żleb Kulczyńskiego, Granaty i ostatecznie doszliśmy na Krzyżne. Żona nie miała żadnych problemów z ekspozycją, wręcz przeciwnie szlak bardzo jej się spodobał. Pogoda była idealna a delikatne chmurki tylko dodawały uroku. Bardzo zaskoczyły mnie pustki na szlaku, do momentu dojścia na Orlą spotkaliśmy tylko jedną osobę, na samej Orlej może z 10-15. Sami sympatyczni ludzie tego dnia na szlaku Z powrotem na parkingu byliśmy przed 19. (ciąg dalszy nastąpi )
    11 punktów
  9. Korzystając z pogody poszliśmy w Tatry. Na Wolowcu dawno nie byłam a od słowackiej strony nigdy na niego szłam więc uznałam, że to dobry pomysł na wycieczkę. Asfaltówką doszliśmy do Tatliakowej Chaty a stamtąd weszliśmy na szlak na Przełęcz Zabrat. Prowadzi dość ostro w górę więc szybko nabieramy wysokości i w niedługim czasie stajemy na przełęczy. Po drodze słychać zbieraczy borowek ( chyba) których widzimy na zboczach Rakonia, borowek jeszcze mnóstwo. Jarzebiny za to niewiele, jakieś na pół suche, może toczy je jakaś choroba? W każdym razie czerwone grona bardzo nieliczne. Przyjemnie ciepło, krótkie spodenki i koszulka wystarczają. Siedzimy chwilę na Zabracie iruszamy na Rakoń. Po drodze wiatr zaczyna być chłodniejszy i wyciągam bluzę. Potem spodnie. Potem czapkę. Na Wolowcu będę mieć jeszcze kurtkę i rękawiczki żeby w drodze powrotnej ściągać wszystko po kolei. Ale któż tego nie zna. Na Wolowiec prowadzą schody, chyba rzeczywiście dawno tu nie byłam, po workach sa tylko resztki juty gdzieniegdzie .Do góry idzie mi się fajnie bo ide po drewnianych pionowych bokach które łączą schody, zejście trochę gorsze, bo dla mnie schody są za wysokie I żeby nie obciążyć kolan stąpnięciami schodzę trochę bokiem. Nie jest to wielkie utrudnienie, a schody nie są na całym podejściu więc w zasadzie ok. Podchodzę jeszcze trochę w stronę Rohaczy, żeby rzucić okiem jak dalej prowadzi szlak. Marzy mi się żeby przejść granią i tak podpatruję jak to będzie wyglądać. Wracam i zbieramy się do powrotu. Pogoda towarzyszyła cały czas, ludzi na trasie Rakoń-Wołowiec zgodnie z przewidywaniami sporo. Widoki piękne. Jednak z góry naprawdę lepiej widać
    11 punktów
  10. Najlepszą opcją jest łączenie przyjemnego z pożytecznym, więc połączyłam wyjazd na zawody w nordic walking ze zwiedzaniem. Tym sposobem mogłam się pościgać i zobaczyć przepiękne góry Atlas, oczywiście trochę "przy okazji". W Atlas wjechaliśmy podczas wyprawy do Studia Atlas, gdzie znajdują sie plenery do takich filmów jak Pasja, Prison Breake, Mumia, Bond, Asteriks i Obeliks - Misja Kleopatra i przede wszystkim Gra o Tron. Wodospad stanowi atrakcję samą w sobie - jest największy w Afryce Północnej. Kaskady mają łącznie 110 metrów, najwyższa ma coś koło 70. Atrakcją wodospadu są stada małp jedzące turystom z ręki
    11 punktów
  11. Wczorajszym pięknym dniem wybraliśmy się na Kopskie Sedlo. Doliną Zadnich Koperszadow nigdy nie szlam więc wiadomo było, że będziemy szli dlugo, żeby wszystko pooglądać. Na początek zaciekawily nas bobrowiska. Bobra zobaczyć oczywiście się nie udało. Tu gdzie mieszkam mam takie odludne miejsce gdzie są bobry i też nigdy mi się nie udało go zobaczyć. Blisko był zakątek kamieni, kazdy opisany, objaśniony wiek i pochodzenie. Jest to też miejsce gdzie można posiedzieć, sa ławy, stoly. Rzeźbione ławki pojawiały sie jeszcze na trasie, były też misiiwe figury. I to jedyna forma misia jaka chciałabym spotkać. Weszliśmy w Kopeszadzka Bramkę i ochrzcilismy ją najładniejszym.miejscem tej doliny. Zachwycił nas ten wywóz, taki zimny, z wysokimi ścianami. I tylko szkoda, że taki krótki. Lodowy szczyt który widzieliśmy na początku gdzie nam się zgubił, za to towarzyszyl nam potem w drodze Jagnięcy Szczyt. Trudno mu było zrobić zdjęcie, bo słońce było blisko niego, a gdy doszliśmy do Kopskiego Sedla przyszła mgła i go zasłoniła. Nie było po co tu siedzieć wiec ruszyliśmy dalej. Po chwili byliśmy na Wyznim Kopskim Sedlu. Widoki byly piękne, bo wiatr mgle przegonił. Ruch u gory spory ale fajny, czyli bez hałaśliwych osób i nawet psy były grzeczne, nie szczekały na siebie.
    11 punktów
  12. kilka zdjęć z otoczenia Doliny Kieżmarskiej: Niestety mam problem z wgrywaniem zdjęć bo jakość pojedynczego zdjęcia przekracza dopuszczalny limit 5mb. Tego dnia pogoda była idealna więc zdjęcia są bardzo dobrej jakości. Proszę o info od moderatora czy coś się uda z tym zrobić. Jak nie, to poszukam zdjęć z telefonu bo tam jakość jest słabsza. Prawdę mówiąc to chyba coś nowego bo wcześniej nigdy nie było problemu...
    10 punktów
  13. Dolina Małej Zimnej Wody w poziomie Baranie Rogi w chmurach oraz odsłonięty masyw Durnego
    10 punktów
  14. Zapraszam na pierwszą partię: podejście od Wołowcowej Przełęczy, widok na Wysoką szczyt po lewej Koprowy i Cubryna Baszty, Szczyrbski, Hruby Wołowiec Mięguszowiecki, z tyłu Baszty Wołowiec Mięguszowiecki i Wołowcowa Przełęcz Wysoka i Kończysta Koprowy do szczytu niedaleko kawałek Czarnego Stawu pod Rysami grań podszczytowa przełączka podszczytowa CDN...
    10 punktów
  15. W, powiedzmy długi weekend w sierpniu (pracując w handlu ciężko o dłuższe weekendy :)) wybrałem się na szybki wyjazd w Tatry. Plan był taki, jeden dzień po polskiej stronie, jeden po słowackiej. We wtorek wstaję wcześnie rano, wyjeżdżam z Krakowa i parkuję samochód na Siwej Polanie. Doświadczenie nauczyło mnie, że takie wolne dni nie nadają się na wycieczki w pewne rejony polskich Tatr, zwykle najlepiej spędza się je w Tatrach Zachodnich, które z niewyjaśnionych przyczyn są dużo mniej popularne o każdej porze roku a przecież takie piękne...cóż, może kwestia dystansu do pokonania robi swoje, nie wiem. Biegnę z Siwej na Chochołowską, potem spokojnym krokiem wchodzę na Grzesia, Rakoń, Wołowiec...im dalej tym mniej ludzi, co mi się bardzo podoba kilkadziesiąt metrów poniżej Wołowca robię długi odpoczynek z przepieknym widokiem w stronę Jarząbczego Wierchu. Tak długi, że cięzko się zebrać, żeby ruszyć dalej a jestem może w połowie drogi. Nie ma rady, trzeba wstawać i iść, przez godzinę minęlo mnie dosłownie kilka osób więc przez jakiś czas mam góry praktycznie tylko dla siebie. Z Wołowca na Jarząbczy zawsze te same odczucia, szczerze uwielbiam tem szlak, cisza i spokój, widoki powalają a przed ostatecznym wejściem na Jarząbczy te myśli, jakie to, kurde, jest wielkie walka z samym sobą przy podejściu na szczyt, przez te pół godziny można czasem zwątpić, ale jak zawsze warto. Po kolejnej przerwie na najwyższym punkcie wycieczki szybciutko na Kończysty, potem Trzydniowiański i schodzę średnio fajnym zejściem do Chochołowskiej. O ile samą Dolinę nawet lubię tam, to z powrotem to z reguły istna udręka - trzeba następnym razem pomyśleć o zabraniu roweru. Tymczasem idę na łatwiznę i 3km przed końcem wsiadam w zatłoczoną kolejkę Z parkingu jadę na nocleg w Kościelisku, planując kolejny dzień po stronie słowackiej. Dzień 2...Jak zwykle, mimo, że wstaję dość wcześnie to zbieram się zbyt długo, jakieś przerwy na kawę i jedzenie, nie wiem po co chyba koło 10 jestem na Słowacji, na parkingu w Smokowcu. Cel - Polski Grzebień i Mała Wysoka. Droga do Śląskiego Domu bez historii, dużo lasu Im bliżej schroniska tym widoki coraz ładniejsze a otoczenie Chaty na prawdę daje radość z patrzenia. Szlak dalej też fajny, najpierw w miarę płasko, potem trochę podejścia, potem znów płasko i znów podejście, nie czuje się jakoś bardzo tych różnic wysokości. W końcu widać przełęcz, na którą zmierzam trochę sypko trochę łańcuchów i jestem. Odpoczynek przed atakiem szczytowym i po 30-40 minutach z Polskiego Grzebienia wchodzę na Małą Wysoką - kolejne marzenie spełnione Na szczycie siedzę dłużej i podziwiam widoki, czy to w stronę Gerlacha czy w każdą inną, wszędzie ładnie. Po zejściu na przełęcz schodzę nawet po schodkach w stronę Rohatki, ale jak zobaczylem jak wygląda ten szlak to coś mi się w głowie przyblokowało...jakoś tak mało stabilne to wyglądało Porzuciłem więc myśli o Rohatce i Zbójnickiej Chacie, zresztą chyba za póżno wróciłbym na parking, wróciłem więc po własnych śladach, znałem już w końcu tę trasę wiedziałem, że w te 2-2,5h będę z powrotem. W Smokowcu jestem koło 17, optymalna godzina, żeby wrócić na spokojnie do Krakowa po dwóch dniach intensywnego chodzenia. Co tu dużo mówić, bardzo udany wyjazd, pogoda znów dopisała (to dziwne, że większość moich urlopów rozpieszczało pogodą, oby w przyszłym roku się to nie zemściło :P), pozytywna energia też była obecna, fajnie
    10 punktów
  16. Jeszcze jedno zdjęcie, zrobione przez @Krzysiek Zd w czasie naszej ostatniej wędrówki na Rakoń. Okazało się że Chochołowska nie uraczyła nas ani niezwykłym widokiem krokusów ani nadzwyczajnym tłumem ich wielbicieli. Chyba jedno i drugie medialnie mocno przereklamowane. Natomiast zupełnie niespodziewanie spotkaliśmy piękne widoki na Grzesiu. Cisza, spokój, piękno i potęga gór i takie oto małe fioletowe cudo
    9 punktów
  17. Ponieważ w ubiegłą sobotę byliśmy z @Mateusz Zw okolicy, postanowiliśmy niejako "na rozgrzewkę" przekonać się na własne oczy czy opinie na temat Doliny Prosieckiej (na Kwaczańską nie wystarczyło czasu), nie są przesadzone. Ja nie czuję się rozczarowany. Może w dolinie nie ma tylu atrakcyjnych miejsc co w Słowackim Raju czy Janosikowych Dierach, ale jest to i tak bardzo urokliwe miejsce, położone na dodatek blisko polskiej granicy. Dolinka ma niecałe 4 km długości, a główne atrakcje znajdują się na jej początku i końcu. Auto można zaparkować na płatnym parkingu w miejscowości Prosiek ( 3 EUR stan na kwiecień 2024 i w zamian otrzymujemy mapkę i życzenia udanek tury od sympatycznej pani parkingowej) Po kilku minutach docieramy do Wrót na południowym wlocie doliny . Mimo, że jest wiosna - wody na szczęście nie ma w nadmiarze..... Jest malowniczo, dziko i ......bezludnie.... Dolina Prosiecka to przykład dolinki krasowej - są wywietrzyska, bogata rzeźba krasowa, rozpadające się mostki.... Kawałeczek za Wrotami jest pierwszy bardziej ekscytujący odcinek trasy ( stalowa linka przydała by się z 20 metrów wcześniej bo przy mokrej skale przejście tego odcinka np. przez dzieci może być problematyczne). Foto autorstwa Mateusz Z. Później dolina rozszerza się, a szlak prowadzi albo bezwodnym korytem potoku, albo na przemian jedną lub drugą jego stroną. Faktycznie jest to mniej ciekawy odcinek wizualnie, ale dla mnie - miłośnika dzikich ścieżek, zarośnięty i bezludny szlak jest całkiem ok . Podchodząc pod górną część doliny - znów robi się fajnie. Przy wiacie jest odbicie z lewo do wodospadu Czerwone Piaski, ale na razie jest tam większa grupka Słowaków z dziećmi, więc idziemy jeszcze kawałek w głąb doliny.... Sympatyczne drabinki, tu i ówdzie linka, dookoła skały - czego chcieć więcej ? Kolega @Mateusz Z na wielkiej skale ..... Czas zaczyna nas gonić więc pora wracać do wodospadu. Na szczęście Słowaków już nie ma - miejsca pilnują tyko dorodne sasanki.... Wodospad ma około 15 metrów wysokości i jest na prawdę urokliwy.....trzeba rozłożyć statyw, kilka szybkich fotek i ....pora wracać, czas zaczyna nas gonić
    9 punktów
  18. . Góry Choczańskie, zazwyczaj większości z nas kojarzą się jednoznacznie z ich symbolem, czyli Wielkim Choczem. W ostatni weekend @Mateusz Z namówił mnie na wypad w tamte okolice i dzięki temu na własne oczy zobaczyłem m.in vodopad Červené piesky.
    9 punktów
  19. Molltaler z soboty...
    9 punktów
  20. Kolejne foty Mnich i jego odbicie - lubię ujęcie z tej strony Morskiego Czarny staw Trzy Mięgusze Żabi Koń, Żabia turnia i Wołowa turnia na drugim planie Grań Baszt Gerlach w chmurach, Ganek i Wysoka, masyw Kończystej między Gankiem a Wysoką Gerlach i Ganek - zbliżenie Gerlach i Ganek w oddali Staroleśny
    9 punktów
  21. U mnie wczoraj bardziej prozaicznie ..ale taż ładnie..
    9 punktów
  22. WOŁOWA KOTLINKA jest górną, zawieszoną dolinką, częścią DOLINY ŻABIEJ MIĘGUSZOWIECKIEJ, a ta z kolei jest górnym piętrem DOLINY MIĘGUSZOWIECKIEJ. Nad Kotlinką góruje Hińczowa Turnia i przede wszystkim Wołowa Turnia. Kilka zdjęć z kotlinki: kawałek Hińczowej wystaje Wołowiec Mięguszowiecki Hińczowa Turnia i Rogata Turniczka Rogata Turniczka i Wołowa Turnia Wołowa Turnia wszystkie 3 stawy Żabie Rysy i Wysoka Wysoka i Kopa Popradzka Dolina Mięguszowiecka Mała Baszta i Skrajna Baszta Rysy Wysoka Wołowa Turnia Wołowa Turnia, Żabia Turnia i Żabi Koń Wysoka i Kopa Popradzka i jeszcze jedna partia będzie...
    9 punktów
  23. i ostatnia partia: Rysy i Wysoka Żabie Stawy Kopa Popradzka Wołowa Turnia Mały i Wielki Żabi Staw Mały Staw Wołowa Turnia, Żabia Turnia Rysy i Wysoka Wielki Staw i Kopa Popradzka wokół Wielkiego Stawu na ścieżce na Rysy Wołowa Kotlinka z dołu dziękuję za uwagę!
    9 punktów
  24. Dzisiejsza Kościeliska na Raptawickiej kwitną skały moim zdaniem to Pierwiosnek Łyszczak Cytrynek na Polanie Smytniej żaby z Kościeliskiej jakby pozowały
    9 punktów
  25. Miał być Jałowiec ale @Wernikscoś wymyślił , nie do końca wiem o co chodzi , ale coś jakieś kwiaty , wybory.No nieważne. W sumie wyszło dobrze bo podejrzewam w Beskidzie mleko. Ostatnio się ochłodziło i troszkę pokurzyło więc to pewnie ostatnia okazja na słońce i śnieg, Idę sam i chodzi o widoki więc ruszam na Kopieniec. Do Z-nego dojeżdżam szybko i płynnie .Parę minut po 8-mej ruszam z Jaszczurówki , nad głową niskie chmury, temperatura ok -2. Wchodzę do doliny i tak jak ostatnio pogoda nad górami zaczyna się poprawiać. Jest trochę słońca śniegu i chmur czyli tego co lubię. ruchu nie ma , dopiero na hali dogania mnie dwoje wymiataczy. na hali jest pięknie jest cieplutko już od Polany Olczyskiej zasuwam w sweterku , na podejściu na szczyt to już całkiem wiosenna temperatura. Na szczycie jest super Podhale wypełnione chmurami , z Gorców wystają tylko Turbacz i Kiczora oczywiście Królowa reszta widnokręgu super z mgły słychać Sokoła , odgłos się przemieszcza i w pewnej chwili pojawia się nad górami , chyba przemknął pod chmurami Doliną Białego poleciał na Orlą , sporo się kręcił , chyba wisiał , po dłuższym czasie przysiadł chyba na Kalatówkach oczywiście Najlepsze Życzenia dla wszystkich Tatromaniaczek trzymajcie się ciepło i ruszajcie na szlaki. ruch się wzmaga , pora schodzić , wyjście z doliny zatkane chmurami w dolinie trochę ludzi. Udało się to przedpołudnie , chyba było to pożegnanie zimy, mam niedosyt śniegu i szlaku. Mam nadzieję że los pozwoli nadrobić to przyszłej zimy.
    9 punktów
  26. i kolejna partia: Zmarzły Staw Wielickie Oko Litworowy Staw i Kacze Szeroka Jaworzyńska i Świstowy Rohatka i Mała Wysoka Litworowy Szczyt i kawałek grani przedwierzchołek Wielickiego trochę grani Mała Wysoka, Baniasta i Bradavica Wielickie Oka Żłobisty, Rumanowy, Ganek, Wysoka, Rysy i Niżnie Rysy, na dole Kacze Stawy i Ciężki Staw Gerlach, Zadni Gerlach i Litworowy CDN...
    9 punktów
  27. hej hej witam się po feriach, tak się obawiałam tej lawinowej trójki a jak już dotarliśmy była jedynka - i całe szczęście. Ferie upłynęły nam raczej na chillowaniu niż chodzeniu, ale udało się choć raz ''zaliczyć'' góry. Tak jak wcześniej planowałam wybraliśmy się do schroniska Murowaniec, poszliśmy szlakiem z Kuźnic przez Boczań i nie ukrywam na początku nie porwała nas trasa widokowo, bardzo przypominała mi trasę na Kamieńczyk w Szklarskiej, do tego te błoto.... Jak weszliśmy wyżej mgła i nadal brak widoków Po odpoczynku na przełęczy, zażegnaniu kryzysu u mojego 7latka i pochłonięciu przez niego paczki żelków na wzmocnienie udało się dotrzeć na Hale Gąsienicową i w końcu nacieszyć oko pięknem Tatr warto było! Plan był jeszcze na Gęsią Szyję, ale niestety nie było już z kim iść, podjechaliśmy na Przełom Białki i Gubałówkę czyli typowe ferie rodzinne. Pozwolę sobie pochwalić się fotkami.
    9 punktów
  28. Nie, nie, kochana. Oni nie chcą płacić. To są Prawdziwi Turyści Którym Nic Nigdy Się Nie Stanie. Oni chcą żeby to ta "hołota w adidaskach" płaciła - upraszczając oczywiście. Ale zasadniczy problem widzę gdzie indziej - ci głosujący chyba nie rozumieją jednej podstawowej rzeczy - jeżeli nawet wprowadziłoby się obowiązek ubezpieczeń to gdzie trafią pieniądze ze składek? Bo przecież nie do TOPR. Trafią do firm ubezpieczeniowych. TOPR-owcy ewentualnie, po jakiejś akcji, dostaliby coś z polisy tego ratowanego. Ale po pierwsze - nie od razu, po drugie - nie za każdą akcję. Ubezpieczenia to twardy biznes, a nie działalność charytatywna. Zaś TOPR musi mieć zapewniony stały dopływ funduszy, a nie od akcji do akcji. Dlatego śmieszą mnie te wszystkie dyskusje, bo przecież akurat nasz system finasowania i działania TOPR doskonale się sprawdza w praktyce. Jest kasa z budżetu (jak dla innych służb) bo turyści też płacą podatki, prawda? Jest kasa z 1 % , tzn. teraz już 1,5 % - i z roku na rok wpłaty rosną. Sam też przekazuję od początku, gdy tylko pojawiła się taka możliwość. Jest kasa z 15% wpływów z biletów do TPN ( a tych biletów sprzedaje się miliony, np. w 2022 ponad 4,5 miliona biletów), co też daje piękną sumkę, przy okazji obalając teorię o "darmowym ratowaniu różnych baranów". I jeszcze dodatkowo takie świry jak ja wpłacają na TOPR dobrowolne datki, bo po prostu mają taki kaprys. Reasumując - po jaką cholerę grzebać przy czymś co dobrze działa? Po to żeby liczne u nas grono internetowych znawców miało satysfakcję? Zresztą Jan Krzysztof już to nieraz tłumaczył, prosto i przejrzyście. A że do niektórych nie dociera ... cóż, nie wszyscy jak widać potrafią czytać ze zrozumieniem. Może więc lepiej zmienić system edukacji, zamiast grzebać przy finasowaniu TOPR?
    9 punktów
  29. Trzy dni w domu, to w sam raz, żeby sie przeprać, przepakować i znowu zatęsknić za górami... co zrobić? Wróciłam, tym razem na tydzień do Roztoki z Mężem mym. Miało być intensywnie i było, nawet jak miało być "lajtowo" . Zaczynamy od wysokiego "c", bo na pierwszy ogień ma iść Mnich. Jakoś czujemy się zobowiązani go "zrobić". Pogoda jest jak zwykle przeciwko nam, a terminu wyjścia nie możemy zmienić, bo Jędrek ma poumawianych ludzi. Jest ryzyko, że nic z tego nie wyjdzie. Umawiamy się z przewodnikiem na 4 rano, licząc na okienko pogodowe. Strategia okazuje się słuszna. Z nami wchodzą jeszcze 2 inne zespoły. Idziemy "przez płytę", bo jest ślisko jak diabli. Mamy najwięcej szczęścia, bo nie pada i jeszcze rozwiewają się chmury, kiedy jesteśmy na szczycie. Kilka fot i zjazd po podstawy. Kolejne zespoły widza juz tylko mgłę, a na dodatek zaczyna padać... . Musimy bardzo uważać, bo momentami jest jak na lodowisku. W sumie cała akcja trwa ze 4 godziny, z czego takiego solidnego wspinania to jest może z 30-40 minut. Chyba mamy trochę niedosyt..., ale "trudno". Zrobione, odhaczone... było fajnie, ale w sumie mamy poczucie, że mogliśmy zrobić coś ambitniejszego... Tego dnia robimy sobie jeszcze spacerek w stronę Gęsiej. Drugiego dnia umawiamy się ze znajomymi na Chłopka. Trochę nam nie idzie koordynacja wyjścia z uwagi na brak zasięgu, ale ostatecznie spotykamy się przy Morskim Oku. Ruszamy w kierunku Czarnego Stawu. Pół godzinki i jesteśmy. Obowiązkowa sesja i śmigamy w prawo, powolutku nabierając wysokości. Po drodze jest kilka ubezpieczonych fragmentów i osławione przejście półeczką, ale nie stanowią one jakiś wielkich trudności. Zatrzymujemy się dopiero na chwile popasu na Kazalnicy, co okazuje się bardzo dobrym rozwiązaniem, bo na Przełęczy wieje niemiłosiernie. Szybka sesja zdjęciowa i juz schodzimy. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że Goleniów leży koło... Kołobrzegu Człowiek całe życie sie uczy... Cdn.
    9 punktów
  30. Kochani, Zmiany są dobre, a czasami wręcz konieczne. Nadszedł ten moment, że należałoby się pożegnać. I podziękować za kilkuletnią, fantastyczną przygodę na forum. Po 8 latach pracy w stolicy kończę swoją zawodową przygodę w Warszawie. Ci, którzy dobrze mnie znają doskonale wiedzą, że w Tatrach jest wszystko to, co kocham. No i że nie boję się wyzwań. Dlatego, kiedy dostałem propozycję nowej pracy, długo się nie zastanawiałem. Miło mi poinformować, że od 15 kwietnia zacznę pełnić obowiązki zastępcy szefa Zakopiańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Z uwagi na moje doświadczenie, będę tam odpowiadał za obszar komunikacji i PR. W przyszłym tygodniu przeprowadzam się do Zakopanego. W związku z tym przez jakiś czas będę na forum nieaktywny. Obiecuję jednak, że od czasu do czasu tu zajrzę. I będę Wam przekazywał informacje - tym razem prosto z piewszej ręki Póki co pozdrawiam Was ze szkolenia, które właśnie odbywam. Trzymajcie kciuki
    8 punktów
  31. Zachód słońca na Wysokim Wierchu
    8 punktów
  32. 30.04 postanowiłam zobaczyć krokusy, które wiem, że już są. Chochołowskie w moim zamyśle raczej odpadły, ze względu na przypuszczalny tłok. Padło na Kalatówki. I rzeczywiście były piękne. Rano o godz. ok. 6:30 pusto, a na polanie pasące się łanie?. Korzystając z dobrej pogody musiałam zrobić coś jeszcze...... Start Kondratowa - zielony szlak na Przełęcz pod Kopą Kondracką - Kopa Kondracka - Kondracka Przełęcz - Kondratowa. Warunki zimowe. Rano śnieg zmrożony, więc podejście w miarę komfortowe, ale przy zejściu śnieg coraz bardziej mokry i zapadający. Trzeba było uważać, bo nawet w rakach można było pojechać?. Kilka fotek podsyłam.... Było pięknie....
    8 punktów
  33. Podpinam tu moja wczorajszą Kope Kondracką Początek w Kuźnicach, przez Halę Kondratową szlak suchy, pogoda ładna. Podejście na Przełęcz Kondracką tylko w kilku miejscach z nieznaczącym śniegiem. Z Przełęczy widoki piękne, przejrzystość świetna. Szlak na Giewont miał większe wzięcie niż na Kopę. Z tego co było widać z dołu i co mowili schodzacy z Giewontu - szlak suchy, gdzieś niewielki śnieg się zdarzył. Jak patrzę w czym oni z tego Giewontu schodzą to wydaje mi się, że śniegu na szlaku wcale nie było. Ogólnie ludzi fajna ilość, żeby tak w lecie było, to moznaby na Giewont wchodzić. My poszliśmy na Kopę, tu już zacnie wiało, tyle, że wiatr nie był zimny. Podejście ok, trochę śniegu ale bez znaczenia dla przejscia. Schodzimy na Przełęcz pod Kopa, tędy chcemy wracać. Z góry było widać kilka schodzących osob i zaśnieżony szlak, zatem wyciągamy raki które tak ciąża w plecaku ale które teraz okazują się niezbędne. W okolicy Kalatówek znowu-podobnie jak rano - napotykamy jednorożca tatrzanskiego- ten jeden rog też jakiś dziwny, bez rozlogow. Ludzie nie robią na nim wrażenia.
    8 punktów
  34. O Dolinie Prosieckiej Wiesiek mówił już na jesieni, że trzeba tam początkiem maja bo Sasanka kwitnie a w kolekcji nie ma jej zdjęcia. Ostatnio moja lepsza połowa też zainteresowała się tą dolinę a i mnie się zachciało i nawet te kilometry dojazdu przestały mnie odstraszać.W tym momencie pojawiła się relacja z wycieczki @Artur Si @Mateusz Z a tam na zdjęciach rozwinięta Sasanka Słowacka. W tej sytuacji musieliśmy wyruszyć ,tym bardziej,że pogoda dziś jeszcze miała być fajna. Oczywiście @Werniks przybył z Krakowa. Na parkingu u wylotu doliny pojawiliśmy się parę minut po 9-tej i ruszyliśmy w głąb gór.Już w bramie było super nigdy tu nie byliśmy ale skojarzenie było że to takie ,,przerośnięte,, Pieniny. Pogoda super a szlak fajny , nie spacerowy ale i nie jakiś hardkor szlak w wąwozie jest po prostu super , chociaż trzeba się pilnować żeby sobie zębów nie wybić , w pewnym momencie woda znika i trzbe iść wyschniętym korytem.Wiosna szaleje odgałęzienie do wodospadu jest malownicze . Oczywiście pozdrawiamy tych co na szlaku przy wodospadzie chwila popasu , herbatka i małe co nieco , po jakimś czasie przybywają następni wędrowcy i pora na nas Przy wodospadzie zauważyłem kaczeńce rosnące na skale pod wodospadem , udało się sfocić będą w odpowiednim miejscu. podchodzi w górne partie doliny tu jest jeszcze ciekawiej i fajniej podchodzimy coraz wyżej , chwilami jest dość ciekawie wychodzimy na punkt widokowy skalny kocioł też ciekawie wygląda,akurat W akurat foci a co sfocił to też będzie w odpowiednim miejscu. wychodzimy na hale na wylocie doliny z prawej otwiera się widoczek na Siwy Wierch i Brestową po uzupełnieniu płynów ruszamy w dół bez problemów docieramy na parking , początek w Górach Choczańskich został zrobiony , spodobało się ,mamy nadzieję na kontynuację.
    8 punktów
  35. Tuż przed wschodem też jest fajnie - kolorowo
    8 punktów
  36. A dziś pogoda jak w garcu.... od mgły, że widoczność była na 20 metrów do pięknego słońca...
    8 punktów
  37. 8 punktów
  38. od razu na początku chcę przeprosić @jaaga76,że jej prośbie nie stanie się za dość i dzisiaj będzie jeszcze biało.Sorry taki mamy klimat. Wraz z @Werniksobiecujemy, że jak tylko będzie to możliwe to będzie zieleń,kwiecie, motyle i ptaszęta wszelakie.Ale ad rem jak mawiali starożytni. Plan na dzisiaj to Kościeliska -Ścieżka na Reglami- Chochołowska i powrót do Kir Drogą pod Reglami. Dziś pogoda ma być super. Zaczęliśmy przed 9-tą i od razu pojawił się efekt @vatra ,który towarzyszył nam do samej Chocho a i ona była mocno pustawa. na podejściu na Kominiarski Przysłop zaczyna być pięknie a sama przełęcz ..... gdzieś tam gniazdują orły szlak przetarty miejscami twardy , ale w miarę wzrostu temperatury ,szybko mięknie Kominiarska w pełnej krasie podejście na przełęcz do lekkich łatwych i przyjemnych nie należy , przynajmniej dla nas po wyjściu z lasu,/aż chciało by się zakrzyknąć NIECH ŻYJE KORNIK/ otwierają się widoki oczywiście niech Was Szlak prowadzi na samej przełęczy to już w ogóle super oczywiście krótki popas i jeszcze więcej fotek na Giewoncie akurat chyba nikogo nie ma a od zachodu Królowa po małym co nieco schodzimy do przeklętej nie było na tu chyba ze trzy lata i szlak trochę się zmienił , przedtem szło się cały czas zmasakrowaną drogą , teraz w pewnym momencie pojawiają się schodki i szlak odbija omijając górą kawałek drogi. W tym momencie schodki są pokryte skorupą zlodowaciałego śniegu i bez raczków to tak średnio. Aha ... do góry było bez raczków ale do zejścia tośmy się już podkuli. w dolinie lekkie zaskoczenie , niby już po feriach ale żeby aż tak ..... jakby ktoś nie pamiętał to tak wygląda pusta chochołowska wróciliśmy zgodnie z planem pod reglami i tam też nikogo nie spotkaliśmy . To był naprawdę super dzień.
    8 punktów
  39. Na dzisiaj przepowiednie dla Tatr były optymistyczne więc postanowiliśmy ,że pójdziemy ku wiośnie Ścieżką nad Reglami Dawno nie byliśmy na odcinku Kalatówki -Dolina Białego więc pora to nadrobić . Ruszamy w czworo. Rano w NT mokro i chmurzaście , w czasie dojazdu do Z-nego Tatr prawie nie widać ale z północnego zachodu widać coraz więcej niebieskiego. Parkujemy koło Krokwi i ruszamy do Kuźnic. Już w Kuźnicach mam kontrolę @Mnich Admini po jego telefonie pogoda zaczyna się ekspresowo poprawiać. tu już jest trochę zimy . Podchodzimy drogą , jest trochę ludzi. Im wyżej tym więcej śniegu i słońca . Po zejściu na Ścieżkę okazuje się że jest jakby malowniczo wychodzimy z lasu/niech żyje kornik/ stajemy i patrzymy a jest na co po jakimś czasie idziemy dalej wyżej znowu stajemy otwiera się widok na południowy wschód Trzy Korony na tle Beskidu idziemy dalej na Białych Czubkach przysiadamy na popas po herbacie ruszamy dalej no cóż jest pięknie szlak pokryty świeżym śniegiem , miejscami trochę lodu ale bez problemów na Ścieżce minęliśmy kilka osób , dopiero w dolinie ruch się nasilił , im niżej tym więcej wiosny Taki fajny obrazek nam się na pożegnanie trafił powiem Wam że było super.
    8 punktów
  40. i ostatnia partia: Polski Grzebień i kilka zbliżeń: Ciężki Wysoka, Rumanowy, Ganek Rysy i Niżnie Rysy Litworowy Gerlach, Zadni Gerlach Dzika Turnia, z tyłu Lodowy Durny i Łomnica, Rohatka Mała Wysoka Staroleśny Mała Wysoka Durne i Łomnica dziękuję za uwagę!
    8 punktów
  41. HIŃCZOWA TURNIA(2373m) - piękny i interesujący szczyt usytuowany w głównej grani Tatr na granicy polsko-słowackiej. Stanowi wschodnie zakończenie Wołowego Grzbietu. Od Mięguszowieckiego Szczytu Czarnego oddzielony jest Czarnostawiańską Przełęczą. Z Morskiego Oka niestety jej nie widać. Najlepsze dojście od Wołowcowej Przełęczy.
    8 punktów
  42. Luty też jakiś dziwny ..............
    8 punktów
  43. i kolejna partia: parę zbliżeń: najpierw Wołowiec Mięguszowiecki Wysoka Rysy Niżnie Rysy Mięgusze Mięgusz Pośredni Mięgusz Wielki Mięgusz Czarny Kończysta Gerlach CDN... sorry za taką masę zdjęć ale nie wiem co wyrzucić.
    8 punktów
  44. i następna partia: szczyt fragmenty z najtrudniejszymi miejscami Mięgusze i Cubryna, na 1 planie Mięgusz Czarny na szczycie Rysy, Gerlach, Wysoka i Kończysta, Wołowa Turnia na 1 planie Niżnie Rysy Wołowiec Mięguszowiecki na dole po prawej Baszty Koprowy Czarny Staw Hińczowy CDN...
    8 punktów
  45. Jest styczeń więc to nie będzie jeszcze ku wiośnie ale Ścieżka na Reglami jak najbardziej. Rano w NT było ok -20 ale wygląd nieba wskazywał że proroctwo się spełni.Plan był klasyczny bo ciężko tu coś nowatorskiego wymyślić , Kościeliska -Chocho i powrót pod reglami. Do Kir dotarliśmy z @Werniksparę minut po 9-tej. Było pusto i zimno ale już zaczynało być ładnie . Śniegu niezbyt wiele. W dolinie jeszcze cień i mocno na minusie. Słońce troszkę się pokazało na podejściu na Kominiarski Przysłop w słoneczku jest znacznie cieplej niż w cieniu , krótka przerwa i ruszamy dalej Szlak jest nieco przedeptany ale miękki , pod spodem lód , idzie się ciężko. Ale widoki dookoła wynagradzają sowicie. słońce chowa się za grań i pogrzeje nas dopiero na przełęczy. W cieniu jest naprawdę zimno. Na szczęście trzy warstwy wełny i membrana robią swoje. Podejście w górę cały czas w cieniu tylko sam grzbiet oświetlony Dopiero na przełęczy można się troszkę zregenerować w słoneczku. widoki jak zwykle stąd super widać Gorce i Beskid Sądecki mimo słoneczka za długo popasać się nie da , trzeba ruszać Królowa zamarła w oczekiwaniu na @Mnich Admin Jest malowniczo , nawet zejście do przeklętej jest ładne w Chcocho prawie pusto , Pod reglami też pusto . Powiem Wam ,że zimno chwilami było , ale warto było.
    8 punktów
  46. Czyli niezła oferta dla leniwych, kontuzjowanych, zmęczonych - choć kawałek jednak podejść trzeba. I zejść - co w tym roku w moim przypadku było za każdym razem dużo trudniejsze od podchodzenia.
    8 punktów
  47. WOŁOWIEC MIĘGUSZOWIECKI (2228m) - trójwierzchołkowy grzbiet odchodzący na południe od głównej grani tatrzańskiej w środkowej części Wołowego Grzbietu. Dzieli górną część Doliny Mięguszowieckiej na doliny: Hińczową i Żabią Mięguszowiecką. Oddzielony od głównej grani przez Wołowcową Przełęcz(2180m).
    8 punktów
×
×
  • Dodaj nową pozycję...