Skocz do zawartości
  • wpisów
    80
  • komentarzy
    44
  • wyświetleń
    29 806

Poemat pedagogiczny (ale nie Makarenki). Część II.


Jerzy L. Głowacki

2 170 wyświetleń

Poemat pedagogiczny (ale nie Makarenki). Część II.

 

Zaczynam ekspresowe szkolenie Krzyśka, idziemy na Żółtą Turnię, wyszukuję odpowiednią formację skalną, nauka zakładania stanowiska i podstaw asekuracji. Kolej na naukę zjazdu, rzecz jasna w kluczu.  Instruktaż, dwa zjazdy w moim wykonaniu w celu zademonstrowania optymalnej techniki i przychodzi kolej na Krzyśka. Wchodzi w klucz, po czym wycofuje się: muszę jeszcze raz po czytać o zjeździe w podręczniku! Nowickiego i Dobrowolskiego rzecz jasna, bo to rok 1968. Przeczytał ze trzy razy, założył klucz, skoczył i wypuścił linę z jednej ręki, obrót w powietrzu i wisi na dodatkowej linie asekuracyjnej. Sprawdza się stare porzekadło – kursant wszystko potrafi!

Dzień drugi szkolenia – standard, zabieram Krzyśka na Grań Kościelców. Ala opiekuje się swoją młodszą siostrą, spotykamy się na Kościelcu. Za nami na grani idzie drugi zespół, kolega Andrzej, partner z dwóch poprzednich sezonów i jego partnerka, Ewa. Wspinaczka bez historii, szybko, sprawnie.

Dzień trzeci. Ruszamy z taboru we troje, Ala, Krysiek i ja. Mylna Przełęcz od wschodu wprost na północne siodło przełęczy (III) drogą Schielów i Marusarza, a potem spacer granią na Zawratową Turnię.

Dzień czwarty. Niepogoda, a zatem zabieram Krzyśka na coś lekkiego, dwójkowe zachodnie żebro Czarnych Ścian. Siedzę sobie na stanowisku beznadziejnie moknąc i ściągając nasiąkniętą wodą linę, a tu Żlebem Kulczyńskiego, który jest pod nami schodzi turysta z rozpiętym nad sobą parasolem: panie, nie pożyczyłby pan parasola?  - Chętnie, ale jak go panu podam?

Dzień piąty. Idziemy we troje do Koziej Dolinki, gdzie wchodzimy w środkową część północnej ściany Kozich Czub popularną wtedy trójkową „Zetką”. Trochę o stylu wspinania się z tamtych lat: osiem wyciągów, użytych 13 haków, z czego 6 przelotowych. Tym razem spotyka nas mała przygoda – zamiast iść, jak pan Paryski każe idę wprost do góry, zamiast przetrawersować w prawo do wygodnej rynny. Trafiam na kruchy teren i klnę siebie pod nosem, że zachciało mi się drogę prostować. Za chwilę zmieniam zdanie – ową rynną spadają bloki strącone z Orlej Perci przez jakiś ceprów.

Dzień szósty. Kończy się czas pobytu Krzyśka w Tatrach, musi wracać do rodziców. Postanawiam zafundować mu pierwszą czwórkę, wschodnie żebro Zadniego Kościelca czyli popularną „setkę”. W dodatku  dokładam do niej nowy wariant i to częściowo piątkowy. Na grani klęska Krzyska, dumny, jak paw mołojec zostaje wzięty przez wspinający się granią zespół za dziewczynę.

Finał tego i następnego sezonu w Tatrach: bardzo dobrze zdana matura i rozpoczęcie studiów na wydziale filozofii KUL-u. Potem dotarła do nas wiadomość – gdy Krzysiek był na trzecim roku zaczęła się akcja SB mająca na celu zniechęcenie młodzieży do studiowania na KUL-u. „Nieznani sprawcy” prowokowali awantury na mieście, zjawiała się MO i „zwijała” studentów KUL-u. Krzysiek miał dosyć i wybrał wolność w Austrii, jakie były dalsze jego losy – nie wiemy, nigdy więcej się nie spotkaliśmy.

1.JPG

2.JPG

3.JPG

4.JPG

5.JPG

  • Lubię to ! 2

1 komentarz


Rekomendowane komentarze

Podczytuję sobie w wolnych chwilach pański blog i jestem pod ogromnym wrażeniem stylu, świetnie się to czyta i chętnie kupiłbym książkę zawierającą całość. 

Jedyna drobna uwaga jaka mi się nasuwa to zdjęcia które są nieopisane, a miło byłoby wiedzieć kto i co na nich jest, gdyż nie zawsze da się to wywnioskować z treści. 

Pozdrawiam serdecznie - Andrzej

Odnośnik do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...