Jechać, czy nie jechać… do Murzasichla jest 600 km, więc jeśli się okaże, że prognozy jednak się nie sprawdzą, to z wejścia na Mnicha – nici, a paliwo spalone! 😉
Tak więc była 7 rano, my nadal siedzieliśmy w pokoju, jeszcze w ogóle nie spakowani, czekając na jakieś wieści o dobrych prognozach na jutrzejszy dzień. A jutro miał być dzień kobiet! Więc zdobycie tej pięknej góry, nad wyraz rozpoznawalnej - bo chyba każdy wie gdzie leży i jak wygląda Mnich, 8 marca byłoby niezłym prezentem dla mnie
Spaliśmy wtedy w ukochanej Roztoce. ❤️
Pobudka o 3:30 i zejście na Palenicę, gdzie o 5:00 czekał już nasz przewodnik. Zapakowaliśmy się do jego auta i w drogę! Naszym przewodnikiem był Edi, min. zawodowy ratownik TOPR, także wiedzieliśmy, że na pewno jesteśmy w dobrych rękach 😄 Dojechaliśmy do Tatrzańskiej Polanki, a potem trzęsącym się a'la busem, do Śląskiego Domu. Tam chwilka na jakieś szybkie śniadanko, toaletka i w drogę ... w góry, na najwyższy szczyt Karpat!
Wyruszyliśmy około 7
Kozi Wierch, to mój pierwszy szczyt, zdobyty w środku zimy 🙂
Będąc po kursie turystyki zimowej, zapragnęłam zdobyć właśnie zimą, tę najwyższą górę, w pełni położoną w Polsce. Byłam już wcześniej min. nad Czarnym Stawem pod Rysami, czy na Szpiglasie wiosną, w warunkach zimowych, więc w końcu przyszła pora, na jakiś szczyt, w środku prawdziwej zimy.
Wyruszyłyśmy z Roztoczki ok. 7:30. Był mroźny luty, niebo błękitne i my dwie ... górskie wesołe łaziki. Na szlaku nie było prawie nikogo i właśn