Miłośnikom wejść przeróżnych, a poza szlakowych polecam Kronikę Wyryp Rozmaitych zamieszczoną w
pierwszym numerze Taternika wydanym we Lwowie 1 marca 1907.
Kronika turystyczna za rok 1905.
15./I. Prof. Dr. Karol Jordan i Janusz Chmielowski z przewodnikami: Klimkiem
Bachledą, Janem Franz’em sen. i Pawłem Spitzkopfem na Szczycie
Gierlachu. Wchodzono »Żlebem Karczmarza*, schodzono do Doi. Batyżowieckiej
(I. wyjście w zimie).
i./V I. Dr. Alfred Martin (sam)
Kręgi wtajemniczenia – prolog.
Plagiat
Tu muszę się przyznać, o zgrozo, do małego plagiatu. Otóż, wzorując się na Janie Alfredzie Szczepańskim czyli Jaszczu postanowiłem rozpisać naszą górską edukację na siedem kręgów wtajemniczenia, czego z pewnością nie pochwaliłby nasz nieodżałowany przyjaciel, Jano Sawicki, znany antagonista Jaszcza ( z wzajemnością!). Ale po kolei.
Notka biograficzna
Jan Alfred Szczepański „Jaszcz”, urodzony w 1902 roku w Krakowie. Literat, p
Jeszcze o Jaszczu, zakopiańczykach i jedynie słusznej ideologii
Hajdukiewicz naświetlił tylko część prawdy o Jaszczu i Jasiu Sawickim oraz innych zakopiańczykach. Ojcem Jaszcza był Ludwik Szczepański, literat, publicysta, dziennikarz, poeta, ojciec Stanisława Motyki był stelmachem, partner Jasia, Jan Gnojek był synem kowala i góralki, Stanisław Wrześniak był elektromonterem – wszyscy oni nie byli kolegami dla Jaszcza. Po wojnie Jaszcz rozwinął skrzydła zostając nawet szefem działu litera
Jaworowa. Część I.
Wiosną w Suchej pani reumatolog wystawia nam skierowania na ambulatoryjne leczenie sanatoryjne, skierowanie to musi być zaakceptowane w Krakowie w małopolskim oddziale NFZ. Po paru tygodniach otrzymujemy zaskakujące w swej treści pismo z Krakowa, zawiadamiające nas o wpisaniu na listę oczekujących na stacjonarne leczenie sanatoryjne i uprzedzające jednocześnie, iż przewidywany czas oczekiwania to osiemnaście miesięcy. W naszej sytuacji takie lecz
Jaworowa – część II.
Zwijam namiot, pakuję plecak i ruszam dalej. Blisko podstawy progu, jakim podcięte jest następne piętro doliny zatrzymuję się na dłużej. Powodem jest stado kozic, które wykorzystując nieobecność turystów o tak wczesnej porze pasie się w pobliżu ścieżki, siadam na kamieniu, zapalam fajkę i na zmianę przypatruję się to kozicom, to ścianom Jaworowego Muru dobrze podświetlonym porannym słońcem. Stara jak taternictwo rozrywka intelektualna, wybieranie w myśli różnych sposob
Jak złamałem granicę państwową.
W 1954 roku podczas zjazdu z jednej z igieł grani Pośredniego Mięgusza nad Wyżnią Przełęczą Mięguszowiecką wypada z klucza zjazdowego Adam Milówka – jest ciężko ranny i niestety nie przeżyje tego wypadku. Rozpoczyna się chaotyczna akcja ratunkowa przebiegająca w bardzo ciężkich warunkach atmosferycznych z opadami śniegu włącznie. W akcji tej zginie kolejny wspinacz, Tadeusz Westwalewicz odpadając z blokiem ze ścianki, która dziś nosi jego imię na Dr
Jak to z dziewczynami w Tatrach bywa… Część I.
Czytelnika Kroniki może zastanawiać, dlaczego tak dużo opowieści dotyczy zdarzeń, które miały miejsce w terenie rozciągającym się od Doliny za Mnichem poprzez Cubrynę i Mięguszowiecki aż po Przełęcz pod Chłopkiem. Odpowiedź jest prosta, autor Kroniki należy do tych tatrafilów, którzy bardzo wysoko cenią sobie otoczenie Morskiego Oka. Dodać do tego należałoby coś, co już se nevrati – niezapomnianą atmosferę MOka w czasach komuny, dając
ak to z dziewczynami w Tatrach bywa. Część II.
Propozycja czy licentia poetica?
Dwa dni po wycofie z grani Cubryny wychodzimy na spacer do Doliny za Mnichem we troje, Gaba, Janusz i ja. W dolince Janusz stwierdza, iż ma pewien pomysł i rusza samotnie w stronę Mnichowych Stawków. Gaba i ja podchodzimy na Wrota Chałubińskiego przygarniając po drodze jakąś samotną dziewczynę. W wietrze i mgle, moczeni do czasu do czasu gęstą mżawką, w temperaturze bliskiej zeru pniemy się granią na Szpigl
Jak się drzewiej wspinało – patenty. Część II.
W czasach, gdy zaczynałem się wspinać wiązanie się liną w pasie wyszło już na szczęście z mody, w czym zapewne miał swój udział wypadek zespołu Biel – Żuławski podczas akcji poszukiwania „Mojżesza” czyli Stanisława Grońskiego w masywie Mont Blanc. Lawina seraków „zabetonowała” Wawrzyńca w szczelinie, a lina zawiązana w pasie Staszka Biela zmasakrowała mu wnętrzności. Nastąpiła era wiązania się „nad biustem”, o czym zawsze początkując
Jak się drzewiej wspinało – patenty.
Dziś w górach patentuje się drogi, kiedyś prawie wszystko. W dawnych, już dziś zamierzchłych dla wspinającej się młodzieży czasach tylko nieliczni z nas szczęśliwcy mogli się znaleźć w Chamonix. I jak bajki o żelaznym wilku słuchaliśmy ich opowieści, jak tam można było ot tak po prostu wejść do sklepu i poprosić o skompletowanie sprzętu na taką, a taką drogę na jednej ze ścian masywu Mont Blanc.
Sklepów internetowych oczywiście nie było, a zarabialiśmy te
In memoriam
Niestety, Maciej Berbeka i Tomasz Kowalski dołączyli do długiej listy tych himalaistów, którzy pozostali na zawsze w górach.
Rok 1941, Szwajcaria. W małym hoteliku w Winterthur mieszka dwóch kaprali podchorążych z 2 Dywizji Strzelców, która w wyniku klęski Francji przekroczyła granicę szwajcarską i została tam internowana. Owi dwaj kaprale to Jerzy Hajdukiewicz i Jan Sawicki, ci sami, którzy w lipcu 1939 roku pokonali Klimkowy Żleb.
Tak naprawdę to zacząłem się przyzwyczajać do silnych wiatrów już za całkiem młodych lat w górach mojego dzieciństwa, w Karkonoszach. Nietrudno o to było, Śnieżka to najbardziej wietrzny punkt na mapie Polski, a mój wuj mieszkał prawie u wylotu Białego Jaru. Rozległość i płaskość Równi pod Śnieżką i Srebrnej Grani sprawiają, iż wiatr ma się gdzie rozpędzić, kształt kotła Małego Stawu, nad którym położone jest urocze schronisko Samotnia (dziś nazwa jak najbardziej nieadekwatna) sprzyja zawirowani
Osobnym tematem jest halny, gdy jest zimno odbiera nam on zaskakująco dużo energii i sił, w terenie eksponowanym stwarza całkiem realne zagrożenie. Jedna z samotnych eskapad w lecie 1961 roku. Kuźnice, Hala Gąsienicowa, Kozia Przełęcz i Pięć Stawów, potem Gładka Przełęcz i Grań Liptowskich Murów od Gładkiego Wierchu po Wrota Chałubińskiego. Na grani hula wiatr, wędrówka samym ostrzem grani staje się zbyt ryzykowna. Est modus in rebus, sunt certi definique fines… jest miara we wszystkim i są okr
Drugi rok mojego terminowania w Tatrach, mam lat piętnaście. Mieszkamy z mamą na początku Drogi Walczaków na skraju Skibówek u pani Kasi Walczak, uroczej, starszej góralki z dziada pradziada, której wnukowie są prawnukami w prostej linii Jana Krzeptowskiego Sabały. Właśnie odbyłem interesującą pod względem krajoznawczym samotną wycieczkę na trasie Kuźnice – Hala Goryczkowa (tu zszedłem ze znakowanego szlaku) – Przełęcz Goryczkowa pod Zakosy – Przełęcz pod Kopą Kondracką (tu ponownie znalazłem si
Goprówka na Danielkach.
Na niektórych mapach Orawy widnieje obok Danielek miniaturka emblematu GOPR-u. Ten znak ma swoją historię. Cofnijmy się w lata osiemdziesiąte. Pewnego dnia schodząc z moreny Morskiego Oka zobaczyłem coś, co przypomniało mi natychmiast słowa Wieszcza: Hej Gerwazy, daj gwintówkę…! Gerwazego u mego boku nie było, gwintówki takoż, a palec wskazujący prawej ręki zgiął się bezradnie nie natrafiając na przepisowy opór dwudziestu niutonów. Co wyzwoliło u m
Fatum
Z przyzwyczajenia śledzę warunki w Tatrach, podobnie, jak to czyniłem w Łodzi na parę tygodni przed zimowym wyjazdem w Tatry. Mały komentarz na ten temat. Codziennie ogłaszany jest przez TOPR komunikat lawinowy, ale komunikat ten daje jedynie uśrednioną ocenę zagrożenia lawinowego nie oddając z natury rzeczy rzeczywistego zagrożenia w danym miejscu i w danym czasie. Taką ocenę trzeba wypracować samemu, a jej podstawą jest znajomość terenu i warunków, w jakich w ostatnim okresie czasu
Dużo Wody w Białej Wodzie. Część III.
Czas kończyć wspomnienia, czeka mnie nie tylko podejście na tabor, ale i rozbicie namiotu, a wrześniowe dni nie są takie długie. Wciągam goretexowe portki i takąż kurtkę, ruszam w dalszą drogę, która staje się węższą i bardziej stromą. Trochę zaczynam już odczuwać ciężar plecaka, ostatecznie dopiero trzeci raz w tym sezonie idę z takim obciążeniem. Wreszcie wkraczam z uczuciem ulgi na tabor, jak dobrze, iż na jego środku stoi okrągła,
Dużo wody w Białej Wodzie Część II.
Korzystając z przerwy w taksowaniu drewna podczas załadunku witam się z miejscowym leśniczym, osiadłym tu od lat. Martin Stodola, zwany powszechnie Martinem to leśnik o imponującej posturze i brodzie, rozpoznawalny z daleka, zawiaduje taboriskiem. Po paru minutach jestem już formalnie zameldowany na taborze za jedyne 10 euro – po dwa i pół euro za noc, pozostaje tylko tam dojść i rozbić namiot. Niebo zasnute jest ciemnymi chmurami o niskim
Dużo wody w Białej Wodzie Część I.
Wysiadam z busa na Łysej Polanie, przechodzę graniczny most na Białce i skręcam w prawo, w stronę Doliny Białej Wody. Moim celem jest na dziś taborisko na Polanie pod Wysoką, gdzie zamierzam spędzić cztery najbliższe noce. W takim przypadku zwykle dzielę dystans między Łysą Polaną, a taboriskiem na trzy etapy. Pierwszy etap to dotarcie szeroką drogą jezdną wiodącą brzegiem Białki na Polanę Białej Wody, drugi etap kończy się na Polance p
Drugi krąg wtajemniczenia – Mnich i Cubryna
Od chwili wyjazdu z Tatr w 1961 roku pilnie przygotowuję się do następnego sezonu. Trenuję koszykówkę w Łódzkim Klubie Sportowym, w domu mam prymitywną, ale praktyczną siłownię, bardzo dużo czytam na tematy górskie. Zaliczam teoretyczny kurs wspinaczkowy i wstępuję do Koła Łódzkiego Klubu Wysokogórskiego. Kompletuję najprostszy sprzęt turystyczny i trzydziestopięciometrową linę asekuracyjną, z sizalu, a jakże. Gdyby dziś wym
Czy warto solo bądź na żywca?
We wszelakich poradnikach i wstępach do przewodników turystycznych oraz na licznych stronach internetowych eksponowana jest niezmiennie od lat kardynalna zasada bezpieczeństwa: nigdy nie wychodź w góry samotnie. To bardzo dobra zasada dla początkujących i dla tych, co lubią muzykę gór w formie lekkiej, łatwej i przyjemnej. Jeśli zamierzasz wędrować po górach wyłącznie po szlakach turystycznych i to tych łatwiejszych, wychodzić w góry tylko w stabilnych, dogodn
Czerwone Wierchy jesienią. Część II.
Wędrując z Przysłopu Miętusiego na Małołączniak raz jeszcze patrzę na środkową i najwyższą partię Doliny Miętusiej. Piękne polany poprzedzają próg zasypany ogromnymi wantami porośniętymi starodrzewem, to Wantule, jedna z największych osobliwości tatrzańskich długo podsycająca dyskusje specjalistów od rzeźby górskiej. Eugeniusz Romer (1871 – 1954), twórca nowoczesnej kartografii i sława polskiej geografii, profesor Uniwersytetu Jana Kazimierza
Czerwone Wierchy jesienią. Część I.
Pierwsza niedziela października 2011 roku. W niedzielę nikt w Podsarniu nie wykonuje żadnych prac poza zwykłymi, codziennymi obrządkami w gospodarstwie – my też się do tej tradycji stosujemy, ale w Tatry ruszyć można, to już nie sezon, może zbytniego tłoku tam nie będzie. Ruch na drodze niewielki, po czterdziestu minutach jazdy parkuję samochód w Kirach. Mam z dawnych lat sentyment do Czerwonych Wierchów, przez wiele lat je omijałem, wróciłem w
Czarna Jaworowa
W tej dolinie wszystko jest czarne, począwszy od góry, od Czarnej Przełęczy poprzez Czarny Bańdzioch, Czarne Młaki, Czarne Spady, Czarny Ogród i Czarny Staw, z którego wypływa Czarny Potok zdążający poprzez Czarny Las w dół do Jaworowego Potoku. Tak mówi pismo, czyli przewodnik „Tatry Wysokie” tom XVIII. I to wszystko jest nieprawdą, ponieważ w tej dolinie nie ma nic czarnego…w tej dolinie wszystko jest jasne, przesycone słońcem, jasna, bujna zieleń, płaskie dno d
Baśniowa Polana (2008)
Świeci słońce i wieje wiatr, a wiatr oboje z Alą uwielbiamy. To dobrze, że uwielbiamy, bo nasz dom stoi na linii zachodnich wiatrów, wiejących od Babiej Góry. Ktoś, komu szum wiatru przeszkadza w zasypianiu nie czułby się w nim dobrze. Ruszamy na spacer trasą, którą lubimy. Wprost z domu w górę zbocza i przez linię drzew, zwaną Wierchowiną na grzbiet Działku, praktycznie bezleśny. Działkiem w prawo aż na jego kulminację, potem nieco w dół i znowu do góry przez pola i